poniedziałek, 2 lipca 2012

A tak minął sobotni wieczór...

I zdawałoby się, że cała sobota upłynie pod znakiem leniuchowania, ale okazuje się, że może by jednak na wieczorny spacer na Time Square (tradycyjnie po szczegóły zainteresowanych odsyłam linkiem do cioci W.). Becia się deczko obawia, czy Julka się nie da za bardzo we znaki, ale co tam - najwyżej przecież wrócimy. Więc pakowanko, przebieranko i fruuuuu, na Manhattan! Adam ledwo znajduje miejsce do parkowania i płaci za czas parkowania jak za zboże... dolara za 10 minut, o masakra... Ale idziemy. Co za szaleństwo. Ilość ludzi oszałamiająca, ilość oraz różnorodność. W Polsce ulica jest na ogół spokojna i dystyngowana. Tutaj... Trudno opowiedzieć, kiedy oczy nie nadążają patrzeć. Więc te tłumy, pielgrzymki, rzeki rodzaju ludzkiego - dokąd idą ci wszyscy ludzie, skąd wracają? Tłumy, a dookoła reklamy, reklamy, reklamy. No i oczywiście - samochody, a zwłaszcza żółte manhattanowe taksówki. Do tego dodajmy wieeelkie ilości smieci produkowanych zarówno przez mieszkańców, jak i turystów... Wieczór, noc, a na Times Square jasno jak w dzień. Oszałamia gwar, oszałamia wciąż wysokość budynków - lepiej nie podnosić głowy... Przedzieramy się, przedzieraaaamyyy. Z wózkiem, Julką, Kubusiem, Beatką i Adaśkiem. Oraz mną. Oraz aparatem moim i aparatem Kubusia. Słowo daję - sztuką jest się nie pogubić. Docieramy do słynnego sklepu z zabawkami - Toys' R' Us i... tam wsiąkamy. Kilka pięter, w środku diabelski młyn, słynne budowle kilkumetrowej wysokości z klocków Lego, ogromna rycząca Godżilla. I oczywiście zabawki, zabawki, zabaaaaawki... Niestety, prawie jednocześnie baterie w naszych aparatach odmawiają posłuszeństwa, więc na zdjęciach tylko część atrakcji. A kiedy wreszcie wychodzimy na światło dzienne (to znaczy nocne), czas powoli wracać. Kubuś zasypia prawie momentalnie. Julka patrzy okrągłymi od dziwienia się oczami na światła migające za szybą. Po drodze niespodzianie załapujemy się na mały pokazik fajerwerków. I zaraz Queens, i dom, i do łóżek.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz