wtorek, 11 stycznia 2022

Dziennik - 19

 


W poniedziałek, zgodnie z umową, moi uczniowie przynieśli dzienniki. Czytałam je wczoraj, czytałam je dzisiaj. Jedne lekko nudnawe, opis sprawozdawczy - obudziłem się, zjadłem, takie były lekcje, grałem... Część zaczynało się całkiem porządnie, ale widać było, że w trakcie zabrakło zapału i wpisy więdły i więdły... Ale kilka mnie po prostu wciągnęło. I język ciekawy, i emocje, i opisy. Właściwie wszyscy pisali o tym samym: kilka dni zdalnego nauczania, świętowanie bożonarodzeniowe i sylwestrowe, znów kilka dni zdalnego. Ale jak różnie można było opisać to samo. 

Ciekawa jestem, czy któraś z tych osób będzie kontynuować zapiski...

niedziela, 9 stycznia 2022

Mój dziennik - wpis nr 18

9 stycznia 2022 r.

Mija trzy tygodnie projektu - pisania dziennika. Jutro do szkoły moi uczniowie przyniosą swoje zeszyty. Mam nadzieję, że było warto. I że może ktoś będzie kontynuował pisanie. A ja? Pewnie nie tak regularnie, ale spróbuję wrócić do tych małych zapisków. Do szukania małych radości. Do notek "o życiu". :)

A własnie, wczoraj wieczorem - cudowne spotkanie. Udało się zgromadzić naszą starą paczkę, z czasów, kiedy mieliśmy po naście lat. Każdy z nas ma swoje życie, zabiegane, z mnóstwem obowiązków, ale kiedy zaczęliśmy wspominać, co razem przeżyliśmy, te spotkania, wyjazdy, imprezy... Szaleństwo istne. Oczywiście utrzymujemy kontakt, ale spotkać się w takim gronie łatwo nie jest. 

A teraz czas na herbatę, wielki kubek zielonej, którą otrzymałam od kogoś bardzo ważnego dla mnie. Jak bardzo różne rzeczy przypominają nam osoby, zdarzenia, radości, rozpacze... Życie. :)


piątek, 7 stycznia 2022

Mój dziennik - wpis nr 17

 7 stycznia 2022 r.

Walczę ostatnio z wymianą baterii w zlewozmywaku, ponieważ nagle zaatakowały mnie krany. W łazience pękła wlewka, którą ratowałam taśmą, taką specjalną, ale przyszedł moment, gdy dołączył do spisku zlewozmywak. Mycie naczyń w misce i noszenie wody spod prysznica nie jest wcale fajne na dłuższy czas. Wszystko to razem sprawiło, że zaczęłam myśleć o urządzeniach, które po prostu zawsze były i dzielnie mi służyły, a nagle odmówiły posłuszeństwa. Zgromadziłam więc baterie na wymianę, ale okazało się, że potrzebny odpowiedni klucz. Zakupiłam, ale okazał się nieco za mały, muszę więc jutro dokupić większą nakładkę... Dobrze, że można znaleźć filmiki instruujące wymianę baterii. Podobnie było, gdy musiałam naprawić spłuczkę. Uczyniłam to! Ale ile to kosztowało mnie irytacji - wiem tylko ja. :)

Po prostu są rzeczy, które potrafię i które nie sprawiają mi problemu, a są takie, na których się po prostu nie znam - i tyle. To tak jak z moim autkiem - kiedy mechanicy zaczęli mnie wypytywać o różne rzeczy dotyczące samochodu - moja wiedza szybko się wyczerpała. Powiedziałam: panowie, ja się nie znam na autach, ja znam się na książkach. 

Ale z baterią sobie poradzę! Trzymajcie kciuki!

środa, 5 stycznia 2022

Mój dziennik - wpis nr 16

5 stycznia 2022 r.

Wróćmy do zestawu książek, o którym pisałam przed świętami. O tym zestawie z naszej szkolnej biblioteki:


A więc od góry:

"Tajemnica domu w Bielinach" - książka niewielka dla uczniów klas 3-6 mniej-więcej. Całkiem sympatyczna, trochę dziwne, że rzecz dzieje się w świecie alternatywnym, w którym Polska nie przyjęła chrztu i aktualnymi wierzeniami są wierzenia słowiańskie. Na razie nic to nie wniosło, ale może to początek serii i w kolejnych książkach spełni jakąś rolę.

"Trzymaj się z dala od HAZEL WOOD" - triller baśniowy, niezły, starsza młodzież podstawówkowa.

"Stan splątania" - książka o tematyce rzadko spotykanej, bo o młodzieży i staruszkach. Trójka młodych ludzi z ekskluzywnego liceum w ramach wolontariatu trafia do domu starców... To, co się dzieje, potrafi czytelnika zaskoczyć, uwierzcie! Warto sięgnąć!

"Spalona" - trudna książka o hejcie w sieci, o ponoszeniu konsekwencji swoich nieprzemyślanych decyzji, o stawieniu czoła rzeczywistości... Dobra, mocna książka.

I trzy ostatnie, patrząc od góry - brakuje tam jednego tomu, nie dostałam go przez przypadek, nadrobię.  Seria fantasy, różne światy, różne rasy, nie tylko ludzka, przygody, sensacja, miłość... Całkiem niezła rozrywka dla wielbicieli fantasy.

Miałam więc przegląd kilku najnowszych książek z biblioteki pozyskanych w ramach Programu Narodowego Czytania. Polecam. :)



poniedziałek, 3 stycznia 2022

Mój dziennik - wpis nr 15

 3 stycznia 2022 r.

I poniedziałek, poniedziałeczek, pierwszy poniedziałczunio nowego roku za mną. Pobudka 6.30, prysznic, ogarnięcie się - i do pracy maaaarsz. Najpierw sprawy bieżące, jakieś przedświąteczne zaległości, maile, papiery... Później język polski z moją klasą. I smutek w momentach, kiedy doskonale wiem, że ktoś zajmuje się czymś zupełnie innym. I ten ktoś wie, że ja wiem. I mimo wszystko... Żal, żal, bo marnuje czas, marnuje swoje zdolności i po zdalnym w ubiegłym roku widzę, jak cofa się. Żal.

Cóż więcej dziś? Zanim pojechałam do mamy, skończyłam" Dom Holendrów" Ann Patchett. Książka nostalgiczna niezwykle, pięknie napisana, zostawiająca taką drzazgę w sercu. Pamiętam, jak kiedyś Jakubowi opowiadałam o czytaniu "Anny Kareniny" i nadziei, że bohaterka jednak nie wskoczy pod pociąg, tym razem może nie... I tutaj chętnie wróciłabym w kilka miejsc i zmieniła fabułę... No ale wtedy wszyscy żyliby "długo i szczęśliwie", a to niekoniecznie najlepsze zakończenie w przypadku takiej powieści. Pomijając fakt, że mało gdzie i kiedy zdarza się "długo i szczęśliwie". Najwyżej chwilowo i znośnie. A szczęśliwie - jak mgnienie.

Ale wracając do powieści - mówię jej tak i rozglądam się za innymi książkami autorki.




niedziela, 2 stycznia 2022

Mój dziennik - wpis nr 14

2 stycznia 2022 r.

Po raz pierwszy w nowym roku zapisałam rok. 2022. Ludzie robią postanowienia, podsumowania - zresztą samej mi się to także zdarzało. Ale w tym roku jakoś bez zobowiązań, tylko dużo myślenia o tym, co się działo. 

Za plecami gra mi "Metro". Pamiętam, jakie ten musical zrobił wrażenie 30 lat temu. I właśnie brzmi piosenka "Chcesz rozbić taflę szkła i ona się ugina... I tam są wszyscy, a na przeciw ja...". "Szyba" - chyba taki tytuł nosił ten kawałek. Bardzo lubiłam tę piosenkę. Zresztą - nie tylko tę. "Wieża Babel", "Bluzwis", "Uciekali", "Na strunach szyn" czy "Tylko w moich snach". I na zawsze została mi sympatia do Katarzyny Groniec, która śpiewała w pierwotnej wersji. 

Trzydzieści lat temu. Czy jesteśmy tymi samymi ludźmi? Co w nas zostało takiego samego? Czy zmieniliśmy się nie do poznania? Patrzę w lustro i widzę zmiany. A w środku? Jak bardzo jestem tamtą dziewczyną? I czy to dobrze, że częściowo jestem, a przecież tak wiele się zdarzyło, że nie mogę nią być. 

Na początku "Metra" Józefowicz mówi o tym, że padają mury, otwierają się granice... I dodaje, że znów powstają i mury, i granice... Mam nadzieję, że przyjdzie znowu czas znikania murów. 

Od mojego pierwszego wpisu - tego dziennikowego, obiecanego moim uczniom minęły ponad dwa tygodnie. Jutro wracamy do szkoły. Znaczy ja wracam do pracy, ale lekcje jeszcze przez trzy dni będą trwały zdalnie. Dobrze, że tylko trzy dni. Liczę, że 10 stycznia uczniowie wrócą do szkół.

I zostawiam tu sobie i może komuś jeszcze "Na strunach szyn" w wykonaniu Katarzyny Groniec i Roberta Janowskiego.