Dziesięć lat temu, w pierwszych dniach stycznia pojawiło się reteskowo i pierwszy wpis, można kliknąć poniżej:
Założenie było takie, że należy dostrzegać i cieszyć się małymi rzeczami. Dziś przypomniały mi się tamte czasy - jak bardzo ważne jest to także i teraz. Małe rzeczy, drobiazgi, detale, błahostki, drobnostki, fraszki, głupstewka, szczególiki, smaczki, niuansiki, dyrdymałki, bagatele, banialuki... Małe rzeczy, a potrafią rozświetlić dzień, dać trochę radości. I dziś, dziś - aż kilka takich maleństw... Opowiem o niektórych.
Wizyta u dentysty... Płacę, dziękuję, kieruję się do wieszaka. Zrywa się siedzący tam mężczyzna - obcy - i wskazując na mój płaszczyk pyta: czy to pani? Na potwierdzenie zdejmuje okrycie i pomaga mi założyć. Bardzo to miłe. Ach, jak cudownie, że dżentelmeni nie wyginęli.
Zaglądam do cukierni. W kolejce przede mną elegancka opatulona pani. Przygląda się słodkościom i mówi: ach, tyle tutaj sposobów, żeby smakowicie utyć, że nie wiem, co wybrać... Śmiejemy się wszyscy. Boże! Ludzie żyją jeszcze! Mają poczucie humoru!
Wracam do domu. Jadę nieśpiesznie przez podlaskie wsie, lasy i pola. Sypie śnieg. Jest pięknie. Uśmiecham się sama do siebie...
Dziesięć lat wpisów na blogu. Żadnego szaleństwa. Trochę notek, wierszy moich i cudzych. Trochę zdjęć. Trochę opowieści o wyprawach w świat. Trochę uchwyconych chwil. Jak dobrze, że mam reteskowo.
Drodzy moi, Ci, którym zdarza się tutaj zaglądać, a czasem nawet zostawić dobre słowo - dziękuję, że w jakiś sposób, często z daleka, towarzyszycie mi.