poniedziałek, 24 lipca 2017

Krasnogruda


Jest piątek, 30 czerwca 2017. Mimo, że rok szkolny skończył się tydzień wcześniej, jeszcze pracuję. Jeszcze parę spraw do zamknięcia, parę do przygotowania i wreszcie - amen! Do domu, ogarnięcie, autko i fruuuuuuuu - mój wierny Mundzio sunie dzielnie przez Białystok ku Suwałkom (trochę błądzę, ponieważ centrum zablokowane - Festiwal Bluesa), a dalej przez Sejny (niezmiennie lubię) do Krasnogrudy. 

Byłam już tutaj, mam w głowie to poczucie odcięcia od świata. Stałam na pomoście nad jeziorem Hołny i w wyobraźni wspominałam zdjęcie Czesława Miłosza trzymającego w ręku zdjęcie własne sprzed lat. Stary Miłosz patrzy na młodego Miłosza. Czas się zapętlił. Ten moment, świat dookoła, to nakładanie się czasów i miejsc sprawiło, że właśnie tam, nad jeziorem powstał wiersz "podróż do krasnogrudy", który trafił do mojego ostatniego tomu "pełno światła".

I znów tutaj jestem w dniu urodzin Czesława Miłosza, zaproszona przez Krzysztofa Czyżewskiego szykuję się na czytanie "Traktatu teologicznego". I znów ogarnia mnie spokój. To jakiś czas magiczny, spotkanie rozpoczyna syn Czesława Miłosza, Antoni Miłosz, a potem kolejne części traktatu brzmią w wykonaniu kolejnych i kolejnych osób. Czyta Krzysztof Giedroyć i czyta Darek Szada-Borzyszkowski, czyta spotkana niespodziewanie Janina Joanna Osewska. Słuchają ludzie, słucha jezioro, słucha to niezwykłe miejsce. 

Kończymy. Jeszcze trochę rozmów, wręczam Antoniemu Miłoszowi "pełno światła" - i droga powrotna przez noc. Wrócę tu jeszcze.

   























 
Na zdjęciu (fot. K.Korotkich) czytam właśnie. :) A więcej o miejscu i idei TUTAJ

sobota, 15 lipca 2017

cień


twoja obecność, twoje jestem. ty.
spokojny przy stole, przyglądający się
zaparzaniu herbaty, szykowaniu filiżanek,
nalewaniu herbaty. trzymający w rękach
filiżankę. z zielonym oczekiwaniem
w oczach. tuż obok. za plecami, w objęciach.
najbliżej. a później cień. odtrutka

na nocne bezsenności, na dzienne zabiegania,
na bezradności i bezradości. twój cień
na ciemność, na niemówienie,

na pamięć

Julia Hartwig (1921-2017)

Zmarła wczoraj, w Stanach Zjednoczonych. Za miesiąc skończyłaby 96 lat. Odchodzą Najlepsi, odchodzi epoka.

Dajmonion

Przywoływał go nieustępliwie
i pilnował nocą i dniem
bo wiedział
że zawsze gotów jest do ucieczki

Gdy był już stary
otrzymał w zapłacie jego wierność
i absolutne oddanie

położył się przy jego łóżku
i odszedł razem z nim

środa, 5 lipca 2017

Przed końcem roku szkolnego

Końcówka roku szkolnego to zawsze bardzo gorący okres - istne szaleństwo, to zamykanie roku szkolnego, rady końcowe, klasyfikacyjne, dzienniki, arkusze, monitorowanie podstawy, zamawianie tysięcy podręczników, sprawozdania, informacje o pracy nauczyciela... Gorąco, gorąco... 

Stąd też (chociaż nie tylko) moje nieobecności na końcówce festiwalu "Metamorfozy Lalek". Chcę jednak napisać o dwóch spektaklach, na których jeszcze zdążyłam być i które mnie zachwyciły totalnie. Dwa zupełnie inne przedstawienia, które łączy użycie lalek. Wspomnijmy więc najpierw spektakl Teatru Animacji z Poznania pt.

Molier

- cóż za finezja, fantazja i fantastyczne poczucie humoru. Molierowskie smaczki - i śmiech, i ironia, i nawiązanie do władzy, która pragnie tylko zachwytów, w innej sytuacji karze, zabrania i wyciąga konsekwencje. Lalki obłędne, tempo zabójcze, muzyka - ach! Gdybym miała okazję, natychmiast obejrzałabym jeszcze raz. Żałuję tylko, że w tej obsadzie nie było Marcina Chomickiego. Ach, może się kiedyś uda zobaczyć wersję z Marcinem. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam. Poznaniu - oglądaj. Same superlatywy.

I drugi spektakl, zupełnie inny. Teatr litewski - Kauno Valstybinis Lėlių Teatras i widowisko

Za drzwiami śnieżycy

- pozostaję wciąż pod wrażeniem piękna tego spektaklu. Motywy ludowych opowieści w scenerii padające śniegu... zadymki. Światło wykorzystane w cudowny sposób - cienie i jasności, dzień i noc, słońce i cień. Był piękny estetyką niezwykłą i tak bardzo żałuję, że nie mogę go zobaczyć jeszcze raz. W moim przypadku pragnienie zobaczenia spektaklu po raz drugi czy trzeci to najwyższy stopień zachwytu.

Jeżeli więc piszę, że oba widowiska zobaczyłabym z radością drugi raz, oznacza to mój zachwyt. Lubię się zachwycić spektaklem. I to mi przypomina, że koniecznie muszę napisać recenzję "Wziołowstąpienia" Wierszalina - spektakl widziałam dwa razy, chyba muszę obejrzeć go trzeci raz i napisać, napisać dużo więcej od tego, co już o Wierszalinie napisałam. 

I dodaję link do fotorelacji Bogumiła Gudalewskiego z tego dnia festiwalu - kliknijcie TUTAJ