Pamiętacie "Pippi Pończoszankę", "Karlssona z Dachu", "Braci Lwie Serce", "Dzieci z Bullerbyn", "Ronję, córkę zbójnika" i wiele innych? O, ja pamiętam doskonale. Tym bardziej, że pierwszą książką, która mnie, bardzo nieletnie dziecię, zachwyciła i porwała, była historia Lisy i jej przyjaciół, czyli "Dzieci z Bullerbyn". Do tej pory mam gdzieś w głowie to poczucie dziecka, które dziwi się, że to już ostatnia strona i jak się opowieść może tak po prostu skończyć? Wiele razy czytałam tę małą książeczkę, a tamtą okładkę mam przed oczami. Było to stare wydanie, być może z 1956 roku, bo w bibliotece szkolnej takich staroci znajdowało się mnóstwo, ilustrowane przez Hannę Czyżewską. Wyglądało mniej-więcej tak:
A wspominam te lektury, ponieważ wpadła mi w ręce biografia autorki: "Astrid Lindgren. Opowieść o życiu i twórczości" napisana przez Margaretę Stromstedt. Lubię biografie, tym bardziej, gdy w jakiś sposób związane są z moimi lekturami. Margaret Stromstedt w pewnym momencie cytuje fragment dziennika szwedzkiej pisarki z 1964 r. - słowa, pod którymi mogłabym się podpisać i powtarzam wiele razy, nie wiedząc, że nie ja jedna "tak mam". :)
"Jak mogą istnieć ludzie, którzy się nudzą, Boże Drogi! Jak może starczyć czasu! Jak, na Boga, zdążyć przeczytać wszystkie książki, wysłuchać całej muzyki, zobaczyć wszystkie miejsca na świecie, nie, to by było kłamstwo, ja nie chcę oglądać wszystkich miejsc, ale zamiast tego chcę mieć czas na niezwykłe przeżywanie natury i ludzi, i sztuki, które oferuje ta krótka chwilka życia. I jeszcze trzeba by mieć kilka chwil na to, aby tylko posiedzieć i pogapić się bezmyślnie!"
Margaret Stromstedt, Astrid Lindgren. Opowieść o życiu i twórczości, przeł. Anna Węgleńska, Warszawa 2000, Nasza Księgarnia