tag:blogger.com,1999:blog-38528309313683380802024-02-19T05:53:13.519+01:00reteskowoTeresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.comBlogger767125tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-92146285632612479992022-07-11T17:49:00.006+02:002022-07-11T17:49:42.029+02:00Trochę o życiu, trochę o niczym :)<p style="text-align: justify;">No bo tak - niby są wakacje, ale nie wszyscy mają wakacje. Niby jest lato, a wcale nie jest za gorąco. Niby owoce dojrzewają, ale zdają się małe i kwaśne. Na pewno tak jest z wiśniami. Natomiast jestem ciekawa mojej ulubionej jabłonki, która została przycięta na przedwiośniu i ma mnóstwo jabłuszek. Dojrzewają we wrześniu i uwielbiam wracając z pracy zboczyć pod drzewo i nazbierać prawdziwych owoców. W ubiegłym roku miała ich mało, ciekawe, co będzie w tym. </p><p style="text-align: justify;">Czereśnie przydomowe też późne jakoś, ale od czasu do czasu kilka zrywam i niosę mamie, która lubi. I przypomina mi się, kiedy z mamą zrywałyśmy pierwsze owoce - najpierw dla rodzinnych dzieci, bo witaminki, bo trzeba, żeby jadły... Ach, ten beztroski czas młodości. A tu nasze najmłodsze dziecko zamierza się żenić lata tydzień. A pamiętam tego słodziaka (zamorduje mnie) uroczo mówiącego "kulpeciki" na pulpeciki. Życie. :)<br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYxjGiNW508sJ5v5M7-eNjpnnXHZseSssD8Oy-YD6UoOGQ8UHCn9TmJPjjHOVkoN_df4yl0dgZJNg0YyCAVh-aPqGRnPo7HacnhcQDdq2JlAqj0hAQEYreX2KeknSdCCIT70DZKU3iBK9PbaFDz7ABV-HCa6lAT1m2st2X_zJ8tQs_wo9f9n86H4ld3Q/s800/czeresnie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="450" data-original-width="800" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYxjGiNW508sJ5v5M7-eNjpnnXHZseSssD8Oy-YD6UoOGQ8UHCn9TmJPjjHOVkoN_df4yl0dgZJNg0YyCAVh-aPqGRnPo7HacnhcQDdq2JlAqj0hAQEYreX2KeknSdCCIT70DZKU3iBK9PbaFDz7ABV-HCa6lAT1m2st2X_zJ8tQs_wo9f9n86H4ld3Q/w640-h360/czeresnie.jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-80464582406576457562022-04-17T00:20:00.000+02:002022-04-17T00:20:04.639+02:00Nadziei, Drodzy, Nadziei...<p><span style="text-align: justify;">Wracam w TĘ NOC do wspomnień z 2013 r. - wyprawy do Ziemi Świętej. Na zdjęciu ściana Bazyliki Grobu Pańskiego... "Nie ma Go tu... Zmartwychwstał". Słowa pełne nadziei rozeszły się po świecie.</span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">I właśnie nadziei w tym trudnym czasie Wam życzę. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><i><span style="background-color: white; color: #5e5e5e; font-family: Roboto, Helvetica, sans-serif; font-size: 16px; text-align: start;">hej ktoby tam ktoby tam w alleluję</span><br style="background-color: white; box-sizing: inherit; color: #5e5e5e; font-family: Roboto, Helvetica, sans-serif; font-size: 16px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; color: #5e5e5e; font-family: Roboto, Helvetica, sans-serif; font-size: 16px; text-align: start;">płakał</span><br style="background-color: white; box-sizing: inherit; color: #5e5e5e; font-family: Roboto, Helvetica, sans-serif; font-size: 16px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; color: #5e5e5e; font-family: Roboto, Helvetica, sans-serif; font-size: 16px; text-align: start;">słońce na niebie jak malowane jajko</span><br style="background-color: white; box-sizing: inherit; color: #5e5e5e; font-family: Roboto, Helvetica, sans-serif; font-size: 16px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; color: #5e5e5e; font-family: Roboto, Helvetica, sans-serif; font-size: 16px; text-align: start;">jak pisanka paw po sadzie się snuje</span><br style="background-color: white; box-sizing: inherit; color: #5e5e5e; font-family: Roboto, Helvetica, sans-serif; font-size: 16px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; color: #5e5e5e; font-family: Roboto, Helvetica, sans-serif; font-size: 16px; text-align: start;">to frunie</span><br style="background-color: white; box-sizing: inherit; color: #5e5e5e; font-family: Roboto, Helvetica, sans-serif; font-size: 16px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; color: #5e5e5e; font-family: Roboto, Helvetica, sans-serif; font-size: 16px; text-align: start;">na drzewa kolorowe kwiaty</span><br style="background-color: white; box-sizing: inherit; color: #5e5e5e; font-family: Roboto, Helvetica, sans-serif; font-size: 16px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; color: #5e5e5e; font-family: Roboto, Helvetica, sans-serif; font-size: 16px; text-align: start;">takie śpiewające pisanki</span><br style="background-color: white; box-sizing: inherit; color: #5e5e5e; font-family: Roboto, Helvetica, sans-serif; font-size: 16px; text-align: start;" /><span style="background-color: white; color: #5e5e5e; font-family: Roboto, Helvetica, sans-serif; font-size: 16px; text-align: start;">jakże się tu smucić</span></i></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span style="background-color: white; color: #5e5e5e; font-family: Roboto, Helvetica, sans-serif; font-size: 16px; text-align: start;"><br /></span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span style="background-color: white; color: #5e5e5e; font-family: Roboto, Helvetica, sans-serif; font-size: 16px; text-align: start;">J. A. Ihnatowicz</span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnLk8CR3aBRtOFB8nINYkAPRjM__B2NjhnnR6dnQSRU3WKfztbRClkRoNTA8Zrb1OiTb3xAzqZCzXHEy0iAU-lIVirLpEIxkhdYd65A1zz3RK8p6BO-yi963hN6j4Rncy4eWdo4gtXx5Vqkw69WYVTH3NwCU9hXBbbtUgaWXKM7kKdhQz_LMJvyi_z4g/s798/bazylika.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="410" data-original-width="798" height="328" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnLk8CR3aBRtOFB8nINYkAPRjM__B2NjhnnR6dnQSRU3WKfztbRClkRoNTA8Zrb1OiTb3xAzqZCzXHEy0iAU-lIVirLpEIxkhdYd65A1zz3RK8p6BO-yi963hN6j4Rncy4eWdo4gtXx5Vqkw69WYVTH3NwCU9hXBbbtUgaWXKM7kKdhQz_LMJvyi_z4g/w640-h328/bazylika.jpg" width="640" /></a></div><br />Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-83341928717750673062022-03-14T20:54:00.001+01:002022-03-14T20:54:48.483+01:00Owoce morza<p style="text-align: justify;">Połowa marca za nami, wiosna tuż tuż, mam nadzieję. Słońce w dzień świeci bardzo i błękitne niebo dodaje otuchy, ale w nocy temperatura spada poniżej zera. Czeka się więc na cieplejsze dni i czeka. Czeka się zresztą wciąż na coś. W szczególny sposób zaś czeka się na weekendy. I tu zacytuję wymianę sms z pewną mą przyjaciółką, mam nadzieję, że nie zamorduje mnie, bo cytuję bez autoryzacji...</p><p style="text-align: justify;">Piątkowy poranek, godz. 6.59</p><p style="text-align: justify;">Ona: Matko jedyna jak dobrze że piątek, padam na ryj kanciasty! Ten, kto wymyślił łikend powinien dostać nobla! Albo nawet dwa, z fizyki i pokojowego!</p><p style="text-align: justify;">Ja: Ja bym dodała jeszcze z literatury, toż to czysta poezja.</p><p style="text-align: justify;">Ona: Oo tak!</p><p style="text-align: justify;">Ja: On się nazywał W. E. Kent...</p><p style="text-align: justify;">Tak że tak właśnie przed weekendem dywagowałyśmy.</p><p style="text-align: justify;">Poza tym - żyjemy. Mimo tego, co dzieję się na wschodzie, co wokół nas. Do szkoły przychodzą nowe ukraińskie dzieci, staramy się otoczyć życzliwością, opieką.</p><p style="text-align: justify;">Żyjemy. Kochamy, złościmy się, tęsknimy, przytulamy, śmiejemy, płaczemy, rozpaczamy... </p><p style="text-align: justify;">Dziś w pracy - atak śmiechu. Sprawdzam prace moich piątoklasistów. Pamiętnik z podróży, w czasie której przeżyło się jakąś przygodę. Czytam opowieść o wyjeździe do Chorwacji i o posiłku w restauracji, w czasie którego właścicielowi owej restauracji uciekły... OWOCE MORZA.</p><p style="text-align: justify;">Kurtyna!</p><p style="text-align: justify;">Miejcie się dobrze, bądźcie dla siebie życzliwi. Jesteśmy tu na chwilę. </p><p style="text-align: justify;">I na koniec piątkowy zachód.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgCONJgTjQQB9R9tDzOO7ClJytFh5MeGhOtkjCfcSX3znymzqhAZChDbtQQmUJcOSj6b_DyAf5c1Zn6I7hTxBeAOZ_nAjvaEB78lBJPiiEMMsLO6nNLu3TnQBaOvngc7Tc5phVoVLFrKUa5a3TjxnJSSeC8xIV5vd5hd9vLCmQWaGA-h8ZLIvy-nh_Yig=s1728" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="972" data-original-width="1728" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgCONJgTjQQB9R9tDzOO7ClJytFh5MeGhOtkjCfcSX3znymzqhAZChDbtQQmUJcOSj6b_DyAf5c1Zn6I7hTxBeAOZ_nAjvaEB78lBJPiiEMMsLO6nNLu3TnQBaOvngc7Tc5phVoVLFrKUa5a3TjxnJSSeC8xIV5vd5hd9vLCmQWaGA-h8ZLIvy-nh_Yig=w640-h360" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-27604021114011140492022-03-08T21:09:00.006+01:002022-03-08T21:09:53.221+01:00Śnieg w marcu<p style="text-align: justify;">Wiem, wiem, przysłowie mówi "W marcu jak w garncu", ale śnieg o tej porze, gdy wyglądam słońca odczuwam jak policzek, kiedy czekało się na pocałunek. Chyba tak mówiła Ania z Zielonego Wzgórza, ale głowy nie dam. W ogóle ostatnio tyle "policzków", że trudno się pozbierać. Różnych policzków. Człowiek nadstawia i nadstawia, a chciałby choć jednego pocałunku.</p><p style="text-align: justify;">Dziś dzieci ukraińskie w szkole. I Aga, taka przejęta, że pierwszaka dostanie pod swoje skrzydła. Okazuje się, że w ciągu nocy przyswoiła kilka zwrotów i do malca zwraca się... po ukraińsku. Widzę niebotycznie zdziwione oczy dzieciaka, który rozumie, co ta obca nauczycielka mówi. Aga wita się, przedstawia i pyta o imię... Mały odpowiada. Tak, to stanowczo był pocałunek przy całym policzkowaniu, które trwa.</p><p style="text-align: justify;">Mogłabym nieustannie płakać. Dlatego staram się nie myśleć - najpierw o wojnie. Zerkam, oczywiście, co się dzieje, ale dozuję sobie ten koszmar, inaczej nie przetrwałabym. Uciekam od myślenia o sprawach osobistych, trudnych i nierozwiązywalnych. Pracuję, wpadam do mamy, ćwiczymy, ile się da, karmię, kąpię, układam do snu... Próbuję ogarnąć się, spisując to swoje mazgajstwo. Dziennik jako terapia, wszystko lepsze od zawieszania się.</p><p style="text-align: justify;">Różne ładne życzenia z okazji Dnia Kobiet. Święto jak święto, ale dobre słowo zawsze w cenie.</p><p style="text-align: justify;">Brakuje mi tworzenia, czasu na spokojne pisanie, kokoszą się we mnie teksty i nie dają rady jeszcze pojawić się. Widocznie za wcześnie. Ciągnie mnie do malowania, ale czas, czas...</p><p style="text-align: justify;">Czuję, jak mój optymizm, jak radzenie sobie z trudną rzeczywistością, ginie. Gdzie pocałunki?! :)</p><p style="text-align: justify;">Na pociechę - chińska piwonia z letniego ogródka młodszej bratowej.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjD_9gQaWIYmHbOonO7TOc4l1exIfivwjDYQVor83BsiHhdhEUiZeDEOAfOBEGoeA63q4pmFGK8GUveEgbjOdZdvrja7Erd2ps7h2-mXND1ikSVi7TypWEdXHrbyWn4MMwkd2cm3kj92s_9ZSJMRMEDm9y7V4NxXyNP4xxnMmLUPCx-Qvb08V_qndN7rA=s3685" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3685" data-original-width="3456" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjD_9gQaWIYmHbOonO7TOc4l1exIfivwjDYQVor83BsiHhdhEUiZeDEOAfOBEGoeA63q4pmFGK8GUveEgbjOdZdvrja7Erd2ps7h2-mXND1ikSVi7TypWEdXHrbyWn4MMwkd2cm3kj92s_9ZSJMRMEDm9y7V4NxXyNP4xxnMmLUPCx-Qvb08V_qndN7rA=w375-h400" width="375" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-89210100468524091892022-03-07T15:55:00.001+01:002022-03-07T15:55:48.210+01:00Tutaj<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhVDFqhiR8-dgFxywwHiBlnSG1K1sPK6jyMTS7D28nCFh2Qtl5DDQKLoUQ9jlbli1KI0pDDnflhRteiqWVJNp4E61--3ahOgEuBnuY1MvaCmL36S03x59TlNoYAm-K5aKFQOuLx97vCx5KXBbdcM2OszWyxfnjqZlnLzbCPjGKVORA07ts4c0v_Jt-2zQ=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhVDFqhiR8-dgFxywwHiBlnSG1K1sPK6jyMTS7D28nCFh2Qtl5DDQKLoUQ9jlbli1KI0pDDnflhRteiqWVJNp4E61--3ahOgEuBnuY1MvaCmL36S03x59TlNoYAm-K5aKFQOuLx97vCx5KXBbdcM2OszWyxfnjqZlnLzbCPjGKVORA07ts4c0v_Jt-2zQ=w400-h300" width="400" /></a></div><p style="text-align: justify;">24 lutego 2022 r. - jak zwykle do pracy, 7.30 wchodzę do szkoły i przy wejściu Ania pyta mnie, czy wiem, że Rosja zaatakowała Ukrainę. Oczywiście jeszcze nie wiedziałam, że o czwartej nad ranem zaczęło się. Od tego dnia "czuwamy" - tak jak poprzednio sprawdzaliśmy o 10.30, co z pandemią, tak teraz jeszcze wcześniej szukamy najświeższych informacji o Ukrainie. </p><p style="text-align: justify;">Pomoc uchodźcom - ponad milionowa rzesza ludzi przywędrowała do Polski. Pomagamy jak możemy. Podziwiam tych, którzy włączają się w wolontariat, przyjmują do domów obcych przecież ludzi. Podziwiam tych, którzy organizują nauczanie polskiego - moi bliscy poetyccy znajomi. Moja gmina i moja szkoła - również działają. Zbiórka ogłoszona, w Ośrodku Kultury zbierane potrzebne rzeczy, uczniowski Caritas przeprowadza zbiórkę finansową. </p><p style="text-align: justify;">Ciężar wojny "o krok" podwójnie straszliwy - bo giną ludzie, miasta obracane w gruzy. Myślę o pięknym Kijowie, o Odessie, miejscach, które zawsze chciałam odwiedzić. Kiedy to będzie możliwe? Ciężar podwójny, bo jesteśmy blisko tej zawieruchy. Dzisiejsza rozmowa - czy uciekalibyśmy, czy zostali w przypadku ataku na Polskę. Wydaje się to nieprawdopodobne, a jednocześnie...</p><p style="text-align: justify;">Informacja o ataku na elektrownię atomową. Przed oczyma mam czasy licealne, zajęcia z przysposobienia obronnego. W razie wybuchu należy położyć się pod oknem...</p><p style="text-align: justify;">Dziś wojna w Ukrainie "zapukała" do naszych drzwi. Pierwsze matki przyszły zapisać do szkoły swoje dzieci, pojawiły się rodziny uchodźców w okolicznych domach. Czuję, jak to mnie złamało. Złamało w tym sensie, że nie mogłam powstrzymać łez, wyobraziłam sobie, co Oni przeżywają, dotarło to nieszczęście człowieka, który - żeby ratować życie swoje i swoich najbliższych - pozostawia wszystko. </p><p style="text-align: justify;">Zdjęcie przedstawia jeden z pomysłów naszych uczniów na symbol solidarności z ogarniętym wojną krajem. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-77884775939532804322022-01-11T20:52:00.002+01:002022-01-11T20:52:38.945+01:00Dziennik - 19<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgS0YM48hwfGNdjH5e3ir6PNaCsiIEeLY5z7xHgTatx7HkDpgqdMRT31-Vwds7PQ89cGdzvom_IeO7zYDS5hdY9ubks0NiXgIVuaiIZdEvEOKGtNZuc7J0dzrKbSH4NAKaq8PtC1gdBP-knurEqyMlFqxatkNsCRNhQEsjFYat70LB1cncIW36HiUbIZA=s800" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="600" data-original-width="800" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgS0YM48hwfGNdjH5e3ir6PNaCsiIEeLY5z7xHgTatx7HkDpgqdMRT31-Vwds7PQ89cGdzvom_IeO7zYDS5hdY9ubks0NiXgIVuaiIZdEvEOKGtNZuc7J0dzrKbSH4NAKaq8PtC1gdBP-knurEqyMlFqxatkNsCRNhQEsjFYat70LB1cncIW36HiUbIZA=w400-h300" width="400" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;">W poniedziałek, zgodnie z umową, moi uczniowie przynieśli dzienniki. Czytałam je wczoraj, czytałam je dzisiaj. Jedne lekko nudnawe, opis sprawozdawczy - obudziłem się, zjadłem, takie były lekcje, grałem... Część zaczynało się całkiem porządnie, ale widać było, że w trakcie zabrakło zapału i wpisy więdły i więdły... Ale kilka mnie po prostu wciągnęło. I język ciekawy, i emocje, i opisy. Właściwie wszyscy pisali o tym samym: kilka dni zdalnego nauczania, świętowanie bożonarodzeniowe i sylwestrowe, znów kilka dni zdalnego. Ale jak różnie można było opisać to samo. </p><p style="text-align: justify;">Ciekawa jestem, czy któraś z tych osób będzie kontynuować zapiski...</p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-2166110884947997232022-01-09T15:45:00.003+01:002022-01-09T15:45:24.132+01:00Mój dziennik - wpis nr 18<p style="text-align: justify;">9 stycznia 2022 r.</p><p style="text-align: justify;">Mija trzy tygodnie projektu - pisania dziennika. Jutro do szkoły moi uczniowie przyniosą swoje zeszyty. Mam nadzieję, że było warto. I że może ktoś będzie kontynuował pisanie. A ja? Pewnie nie tak regularnie, ale spróbuję wrócić do tych małych zapisków. Do szukania małych radości. Do notek "o życiu". :)</p><p style="text-align: justify;">A własnie, wczoraj wieczorem - cudowne spotkanie. Udało się zgromadzić naszą starą paczkę, z czasów, kiedy mieliśmy po naście lat. Każdy z nas ma swoje życie, zabiegane, z mnóstwem obowiązków, ale kiedy zaczęliśmy wspominać, co razem przeżyliśmy, te spotkania, wyjazdy, imprezy... Szaleństwo istne. Oczywiście utrzymujemy kontakt, ale spotkać się w takim gronie łatwo nie jest. </p><p style="text-align: justify;">A teraz czas na herbatę, wielki kubek zielonej, którą otrzymałam od kogoś bardzo ważnego dla mnie. Jak bardzo różne rzeczy przypominają nam osoby, zdarzenia, radości, rozpacze... Życie. :)</p><p style="text-align: justify;"><br /></p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-46348493169558727262022-01-07T21:26:00.000+01:002022-01-07T21:26:13.354+01:00Mój dziennik - wpis nr 17<p> 7 stycznia 2022 r.</p><p style="text-align: justify;">Walczę ostatnio z wymianą baterii w zlewozmywaku, ponieważ nagle zaatakowały mnie krany. W łazience pękła wlewka, którą ratowałam taśmą, taką specjalną, ale przyszedł moment, gdy dołączył do spisku zlewozmywak. Mycie naczyń w misce i noszenie wody spod prysznica nie jest wcale fajne na dłuższy czas. Wszystko to razem sprawiło, że zaczęłam myśleć o urządzeniach, które po prostu zawsze były i dzielnie mi służyły, a nagle odmówiły posłuszeństwa. Zgromadziłam więc baterie na wymianę, ale okazało się, że potrzebny odpowiedni klucz. Zakupiłam, ale okazał się nieco za mały, muszę więc jutro dokupić większą nakładkę... Dobrze, że można znaleźć filmiki instruujące wymianę baterii. Podobnie było, gdy musiałam naprawić spłuczkę. Uczyniłam to! Ale ile to kosztowało mnie irytacji - wiem tylko ja. :)</p><p style="text-align: justify;">Po prostu są rzeczy, które potrafię i które nie sprawiają mi problemu, a są takie, na których się po prostu nie znam - i tyle. To tak jak z moim autkiem - kiedy mechanicy zaczęli mnie wypytywać o różne rzeczy dotyczące samochodu - moja wiedza szybko się wyczerpała. Powiedziałam: panowie, ja się nie znam na autach, ja znam się na książkach. </p><p style="text-align: justify;">Ale z baterią sobie poradzę! Trzymajcie kciuki!</p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-1550894821443312822022-01-05T22:45:00.003+01:002022-01-05T22:45:21.745+01:00Mój dziennik - wpis nr 16<p style="text-align: justify;">5 stycznia 2022 r.</p><p style="text-align: justify;">Wróćmy do zestawu książek, o którym pisałam przed świętami. O tym zestawie z naszej szkolnej biblioteki:</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhkoVR0uUJz2c_DvcZvl9mZWqUGhh1rXv-Y6aoeetyzP8C-KySteFw9qr3l1Dgd2UmUYlFl0hSgEvp0fkjRnfwo2PN1ouCNZa9n9GhvXOHHB0xhGwNAWIkywZW6Xholyy5Zm15bMGQkI1g3rceM5XpzK8X7hrWvyBcQJjsKBC0Xsx_i4dKAlI56LuVOMg=s4608" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhkoVR0uUJz2c_DvcZvl9mZWqUGhh1rXv-Y6aoeetyzP8C-KySteFw9qr3l1Dgd2UmUYlFl0hSgEvp0fkjRnfwo2PN1ouCNZa9n9GhvXOHHB0xhGwNAWIkywZW6Xholyy5Zm15bMGQkI1g3rceM5XpzK8X7hrWvyBcQJjsKBC0Xsx_i4dKAlI56LuVOMg=s320" width="320" /></a></div><br /><p>A więc od góry:</p><p style="text-align: justify;">"Tajemnica domu w Bielinach" - książka niewielka dla uczniów klas 3-6 mniej-więcej. Całkiem sympatyczna, trochę dziwne, że rzecz dzieje się w świecie alternatywnym, w którym Polska nie przyjęła chrztu i aktualnymi wierzeniami są wierzenia słowiańskie. Na razie nic to nie wniosło, ale może to początek serii i w kolejnych książkach spełni jakąś rolę.</p><p style="text-align: justify;">"Trzymaj się z dala od HAZEL WOOD" - triller baśniowy, niezły, starsza młodzież podstawówkowa.</p><p style="text-align: justify;">"Stan splątania" - książka o tematyce rzadko spotykanej, bo o młodzieży i staruszkach. Trójka młodych ludzi z ekskluzywnego liceum w ramach wolontariatu trafia do domu starców... To, co się dzieje, potrafi czytelnika zaskoczyć, uwierzcie! Warto sięgnąć!</p><p style="text-align: justify;">"Spalona" - trudna książka o hejcie w sieci, o ponoszeniu konsekwencji swoich nieprzemyślanych decyzji, o stawieniu czoła rzeczywistości... Dobra, mocna książka.</p><p style="text-align: justify;">I trzy ostatnie, patrząc od góry - brakuje tam jednego tomu, nie dostałam go przez przypadek, nadrobię. Seria fantasy, różne światy, różne rasy, nie tylko ludzka, przygody, sensacja, miłość... Całkiem niezła rozrywka dla wielbicieli fantasy.</p><p style="text-align: justify;">Miałam więc przegląd kilku najnowszych książek z biblioteki pozyskanych w ramach Programu Narodowego Czytania. Polecam. :)</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p><br /></p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-76628221301961986432022-01-03T20:32:00.004+01:002022-01-03T20:32:30.713+01:00Mój dziennik - wpis nr 15<p> 3 stycznia 2022 r.</p><p style="text-align: justify;">I poniedziałek, poniedziałeczek, pierwszy poniedziałczunio nowego roku za mną. Pobudka 6.30, prysznic, ogarnięcie się - i do pracy maaaarsz. Najpierw sprawy bieżące, jakieś przedświąteczne zaległości, maile, papiery... Później język polski z moją klasą. I smutek w momentach, kiedy doskonale wiem, że ktoś zajmuje się czymś zupełnie innym. I ten ktoś wie, że ja wiem. I mimo wszystko... Żal, żal, bo marnuje czas, marnuje swoje zdolności i po zdalnym w ubiegłym roku widzę, jak cofa się. Żal.</p><p style="text-align: justify;">Cóż więcej dziś? Zanim pojechałam do mamy, skończyłam" Dom Holendrów" Ann Patchett. Książka nostalgiczna niezwykle, pięknie napisana, zostawiająca taką drzazgę w sercu. Pamiętam, jak kiedyś Jakubowi opowiadałam o czytaniu "Anny Kareniny" i nadziei, że bohaterka jednak nie wskoczy pod pociąg, tym razem może nie... I tutaj chętnie wróciłabym w kilka miejsc i zmieniła fabułę... No ale wtedy wszyscy żyliby "długo i szczęśliwie", a to niekoniecznie najlepsze zakończenie w przypadku takiej powieści. Pomijając fakt, że mało gdzie i kiedy zdarza się "długo i szczęśliwie". Najwyżej chwilowo i znośnie. A szczęśliwie - jak mgnienie.</p><p style="text-align: justify;">Ale wracając do powieści - mówię jej tak i rozglądam się za innymi książkami autorki.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhlZMNsksMQ_7ZVvqk-NSCjatc4TXN4xXrMDT4wlZ94y_AAVHQ2jLdbWeJteeK2FbFO_DxYICxQny37UJPSa4Bwl9RUIE4IMOE8v-IrV2XUJ__lrC4aZInNbj7fYa8t1v2IAVWKXZQoc6BpYfay4KcIgs_wIfR8KBhM4QaxE5W_mwA8gkSxaKSv2Bu-8w=s350" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="232" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhlZMNsksMQ_7ZVvqk-NSCjatc4TXN4xXrMDT4wlZ94y_AAVHQ2jLdbWeJteeK2FbFO_DxYICxQny37UJPSa4Bwl9RUIE4IMOE8v-IrV2XUJ__lrC4aZInNbj7fYa8t1v2IAVWKXZQoc6BpYfay4KcIgs_wIfR8KBhM4QaxE5W_mwA8gkSxaKSv2Bu-8w=s320" width="212" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-12136866437807746512022-01-02T18:03:00.005+01:002022-01-02T18:03:54.188+01:00Mój dziennik - wpis nr 14<p style="text-align: justify;">2 stycznia 2022 r.</p><p style="text-align: justify;">Po raz pierwszy w nowym roku zapisałam rok. 2022. Ludzie robią postanowienia, podsumowania - zresztą samej mi się to także zdarzało. Ale w tym roku jakoś bez zobowiązań, tylko dużo myślenia o tym, co się działo. </p><p style="text-align: justify;">Za plecami gra mi "Metro". Pamiętam, jakie ten musical zrobił wrażenie 30 lat temu. I właśnie brzmi piosenka "Chcesz rozbić taflę szkła i ona się ugina... I tam są wszyscy, a na przeciw ja...". "Szyba" - chyba taki tytuł nosił ten kawałek. Bardzo lubiłam tę piosenkę. Zresztą - nie tylko tę. "Wieża Babel", "Bluzwis", "Uciekali", "Na strunach szyn" czy "Tylko w moich snach". I na zawsze została mi sympatia do Katarzyny Groniec, która śpiewała w pierwotnej wersji. </p><p style="text-align: justify;">Trzydzieści lat temu. Czy jesteśmy tymi samymi ludźmi? Co w nas zostało takiego samego? Czy zmieniliśmy się nie do poznania? Patrzę w lustro i widzę zmiany. A w środku? Jak bardzo jestem tamtą dziewczyną? I czy to dobrze, że częściowo jestem, a przecież tak wiele się zdarzyło, że nie mogę nią być. </p><p style="text-align: justify;">Na początku "Metra" Józefowicz mówi o tym, że padają mury, otwierają się granice... I dodaje, że znów powstają i mury, i granice... Mam nadzieję, że przyjdzie znowu czas znikania murów. </p><p style="text-align: justify;">Od mojego pierwszego wpisu - tego dziennikowego, obiecanego moim uczniom minęły ponad dwa tygodnie. Jutro wracamy do szkoły. Znaczy ja wracam do pracy, ale lekcje jeszcze przez trzy dni będą trwały zdalnie. Dobrze, że tylko trzy dni. Liczę, że 10 stycznia uczniowie wrócą do szkół.</p><p style="text-align: justify;">I zostawiam tu sobie i może komuś jeszcze "Na strunach szyn" w wykonaniu Katarzyny Groniec i Roberta Janowskiego.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" class="BLOG_video_class" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/x6XBZIETfcA" width="320" youtube-src-id="x6XBZIETfcA"></iframe></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;"><br /></p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-84367427029972214382021-12-31T21:59:00.009+01:002021-12-31T22:00:47.248+01:00Mój dziennik - wpis nr 13<p> 31 grudnia 2021 r.</p><p>Smutne przedpołudnie, pogrzeb Ojca mojej przyjaciółki, Beatki. I przypomnienie wiersza, który napisałam już dość dawno temu, a który wciąż aktualny...</p><p><br /></p><p></p><div style="line-height: normal; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span face=""Arial Narrow","sans-serif"" style="font-size: 12pt;">Ojcowie odchodzą<br /></span></b><b><span face=""Arial Narrow","sans-serif"" style="font-size: 12pt;"><o:p> <br /></o:p></span></b><span face=""Arial Narrow","sans-serif"" style="font-size: 12pt;">Jest
październik, na cmentarzu musi padać,<br /></span><span face=""Arial Narrow","sans-serif"" style="font-size: 12pt;">a
ciśnienie mocno przyciska do ziemi. Pogrzeby<br /></span><span face=""Arial Narrow","sans-serif"" style="font-size: 12pt;">jesienią
są trudniejsze niż zwykle – szepcze ktoś<br /></span><span face=""Arial Narrow","sans-serif"" style="font-size: 12pt;">za
plecami. Coraz częściej stajemy razem w deszczu,<br /></span><span face=""Arial Narrow","sans-serif"" style="font-size: 12pt;"><o:p> <br /></o:p></span><span face=""Arial Narrow","sans-serif"" style="font-size: 12pt;">w
śniegu, w słońcu – podkreślić stan aktualny<br /></span><span face=""Arial Narrow","sans-serif"" style="font-size: 12pt;">–
zmienia się tylko pogoda. Sceneria taka sama:<br /></span><span face=""Arial Narrow","sans-serif"" style="font-size: 12pt;">droga
i kwiaty, groby i ludzie, pochmurne<br /></span><span face=""Arial Narrow","sans-serif"" style="font-size: 12pt;">garnitury
z garsonkami. Umieranie naszych ojców<br /></span><span face=""Arial Narrow","sans-serif"" style="font-size: 12pt;"><o:p> <br /></o:p></span><span face=""Arial Narrow","sans-serif"" style="font-size: 12pt;">przebiega
regularnie, co kilka miesięcy<br /></span><span face=""Arial Narrow","sans-serif"" style="font-size: 12pt;">odchodzi
następny. Jesteśmy wtedy obecni,<br /></span><span face=""Arial Narrow","sans-serif"" style="font-size: 12pt;">nieco
niepotrzebni, rozsypani w słowach,<br /></span><span face=""Arial Narrow","sans-serif"" style="font-size: 12pt;">z
których trudno się rozliczyć. Ojcowie<br /></span><span face=""Arial Narrow","sans-serif"" style="font-size: 12pt;"><o:p> <br /></o:p></span><span face=""Arial Narrow","sans-serif"" style="font-size: 12pt;">odchodzą,
zostają jeszcze<br /></span><span face=""Arial Narrow","sans-serif"" style="font-size: 12pt;">czekające
cierpliwie matki.</span></div>
<br /><p></p><p><i>z tomu "rzeczy pospolite" </i></p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-56905931606085209152021-12-30T20:38:00.007+01:002021-12-30T20:40:07.999+01:00Mój dziennik - wpis nr 12<p> 30 grudnia 2021 r.</p><p style="text-align: justify;">Dziś mieliśmy akcję pod hasłem "straż pożarna". Po południu, kiedy powoli zamierzałam zbierać się do mamy, zadzwoniła Ania. Zapaliły się sadze w kominie, straż pożarna przyjechała, wszyscy na podwórko musieli wyjść, trzeba zabrać mamę, bo nie wiadomo, ile potrwa akcja. </p><p style="text-align: justify;">Więc sprawnie się opatuliłam, wyszłam na zewnątrz i odetchnęłam, że odwilż i że nie stoją na mrozie. Autko - kierunek Osiedlowa. Już z daleka widać było migające światła wozów strażackich, podjechałam z jednej strony, zatrzymałam się, a tam - nasi strażacy, aż odetchnęłam widząc życzliwych ludzi, dzięki chłopaki! Okazało się że nie przejadę, bo zaraz podnośnik się pojawi, więc zawróciłam. Z drugiej strony, powolutku dotarłam, załadowaliśmy mamę i przywiozłam do domu. Dobrze, że schodki nie są wysokie, więc powoli weszliśmy do mieszkania. Ogarnęłam mamę, a za moment przybyli Ania z Tymkiem - okazało się, że nie wiadomo, kiedy będzie można wejść do domu. Więc herbata gorąca i czas na pogadanie. Ania powiadomiła Jagodę, więc i ona dołączyła. Grzegorz czekał, aż straż załatwiła, co trzeba, potem jeszcze kominiarz dotarł odnaleziony przez mego brata. I właśnie przed chwilą cały zestaw rodzinny pojechał do domu. Zrobiło się cichutko.</p><p style="text-align: justify;">Uff, dobrze, że nic się złego nie stało.</p><p style="text-align: justify;">Z rzeczy innych - wspólnie wysłuchaliśmy w tym czasie w Radiu Białystok audycji Marcina Glińskiego pt. "Portret Grzegorza Radziewicza". Bardzo dobra robota, panie Marcinie. :)</p><p style="text-align: justify;">O, tu można posłuchać: <a href="https://www.radio.bialystok.pl/portrety/index/id/207972?fbclid=IwAR15qnSdLp7kECauAOfyKdTB_xtKyxv8Yr56FnEyRCFaKb2rsLxIgpUKYcU" target="_blank">Portret Grzegorza Radziewicza</a></p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-90649366949924169112021-12-28T21:00:00.001+01:002021-12-28T21:00:07.931+01:00Mój dziennik - wpis nr 11<p> 28 grudnia 2021 r.</p><p><br /></p><p>Zdaje się, że w końcu przegapiłam jeden wpis. Wczorajszy. Ale po ogarnięciu mamy zaczytałam się tak, że nie miałam sił na włączanie komputera i całej reszty. Tym bardziej, że ostatnie pięć dni spędziłam na wyjeździe. </p><p>Kto mnie zna z bliska wie, że wyjazd nie był daleki - dziesięć minut spaceru, bo tyle dzieli mnie od mojego domu rodzinnego, gdzie mieszka mama. W każdym razie brat z bratową i dziećmi ruszyli na drugi koniec Polski, a ja rządziłam z mamą. Piszę niby żartobliwie, ale tak naprawdę to bycie matką własnej matki jest bolące. Kiedy patrzy się, jak osoba, która ogarniała cały codzienny świat, która dała z siebie wszystko, żeby nam - dzieciom było lepiej, jest zagubiona, zapominająca wszystko i tak nieporadna, że serce się kraje, nie jest łatwo. Uch, trudny to temat. </p><p>Ale dziś rodzinka powróciła i znów jestem u siebie. Jednak co swoje łóżko, to swoje... ;)</p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-90459764062316100102021-12-26T19:54:00.002+01:002021-12-26T19:54:28.127+01:00Mój dziennik - wpis nr 10<p> 26 grudnia 2021 r.</p><p style="text-align: justify;">Ile razy oglądałam w necie filmiki/zdjęcia z kotami atakującymi choinki, wydawały mi się nieco naciągnięte, nieco spreparowane... Ale dziś po obejrzeniu szaleństw kota będącego własnością mego siostrzeńca Filipa, będę wierzyć wszystkim kotom w choinkach. Oto dowód, zdjęcie sama uczyniłam. Specjalnie zakupiona sztuczna choinka jest ulubioną zabawką...</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgj3wU85khB0wSkV9eaWL0r99IQaQrjV4wOURJcZW500UCiSz3o-w9g0J82r6t4NDzXAlPAvJ5_jc4XHNS0MFFPjiJihvjxOQkG3sV2kXrFFK1WABNLMSQmfPawRv5HQjqoZu2BwtqJKI2YN9so97pMA1yZ3Rpex4Njvp8HRHTOcyYkrJZ7R9ZsU7qpWQ=s4608" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="2592" height="558" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgj3wU85khB0wSkV9eaWL0r99IQaQrjV4wOURJcZW500UCiSz3o-w9g0J82r6t4NDzXAlPAvJ5_jc4XHNS0MFFPjiJihvjxOQkG3sV2kXrFFK1WABNLMSQmfPawRv5HQjqoZu2BwtqJKI2YN9so97pMA1yZ3Rpex4Njvp8HRHTOcyYkrJZ7R9ZsU7qpWQ=w314-h558" width="314" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-58773511719063944732021-12-25T20:58:00.002+01:002021-12-25T20:58:48.131+01:00Mój dziennik - wpis nr 9<p style="text-align: justify;">25 grudnia 2021 r.</p><p style="text-align: justify;">Uwielbiam kutię, makowiec, łazanki z makiem... Myślę, że to dlatego, że kojarzą mi się z dzieciństwem, to jeden z moich tzw. smaków dzieciństwa. Co jeszcze? Pomarańcze, och, przywożone do Polski raz w roku, znaczy dostępne dla Polaków raz w roku, wkładane do paczek świątecznych, przepyszne, soczyste i słodkie - smak dzieciństwa i smak świąt. </p><p style="text-align: justify;">Smak sopli... Wcale się teraz nie dziwię, że dopadały mnie koszmarne anginy, ale nic lepiej nie gasiło pragnienia po godzinach zjeżdżania z górki na sankach... albo na foliowych workach wypełnionych sianem... A później powroty do domu i czekanie na klatce schodowej, żeby z rękawiczek, które układaliśmy na malutkim grzejniku przy wejściu odkleił się zbrylony śnieg. I tak był ochrzan za mokre rzeczy, ale co tam, warto było.</p><p style="text-align: justify;">I mam jeszcze w głowie wspomnienie siebie - może 4-5-letniej zjeżdżającej na małych niebieskich nartach z tej górki, na której obecnie stoi szkoła. No i poczułam się jak dinozaur... Pamiętam czasy, kiedy tam była tylko fantastyczna górka i NIE BYŁO SZKOŁY.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-51909801163560000912021-12-24T21:50:00.002+01:002021-12-24T21:50:17.806+01:00Mój dziennik - życzenia - wpis nr 8<p> 24 grudnia 2021 r.</p><p style="text-align: justify;">Jest wigilijny wieczór, a ja czuję się zmęczona. Chyli się ku końcowi ten rok, a ja czuję się zmęczona. Zmęczona światem, który zrobił się taki trudny. I wiem, że nie ja jedna odczuwam to zmęczenie. Pamiętam czasy komuny, dorastanie w tych czasach, pamiętam rok 1989 i nadzieję, że teraz już będzie dobrze, pamiętam lata 90, poczucie zmian, wolności... A teraz, na progu 2022 roku doświadczam tego ciężaru, który wiąże się i z pandemią, i z cierpieniem ludzi, i sytuacją na granicy, ale i tym, co dzieje się między ludźmi, z wielkim dzieleniem. A ja chciałabym dodać do dzielenia jedno malutkie "się", żeby zamiast dzielenia było DZIELENIE SIĘ. Dobrem, sercem, życzliwością, wsparciem, pomocą. Dzielenie się z człowiekiem. Z innym. Bądźmy dobrzy dla innych i dla siebie, także dla siebie nawzajem. Więcej aniołów życzę wszystkim. Spotykania aniołów i stawania się aniołem.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh7aOmfzmDUQv7Y6cwGpVY1yVRHW3CIAWjKNy2KLdbnjjvE1ok24sclCZpa82nscJ-6B4vOYAjS2xESHz-E2t3R7CN5ljKRE4RAa0YaHjgYKLGQ00A7YIvAPEnSEVbDIjyMtr6Rn_Qu4wYguVgF-Y2Vuk_IKlNdBwJVjH61BmFWpMcsQG495jV5JBSyEg=s4608" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="2592" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh7aOmfzmDUQv7Y6cwGpVY1yVRHW3CIAWjKNy2KLdbnjjvE1ok24sclCZpa82nscJ-6B4vOYAjS2xESHz-E2t3R7CN5ljKRE4RAa0YaHjgYKLGQ00A7YIvAPEnSEVbDIjyMtr6Rn_Qu4wYguVgF-Y2Vuk_IKlNdBwJVjH61BmFWpMcsQG495jV5JBSyEg=w360-h640" width="360" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-21706096061283945352021-12-23T23:49:00.001+01:002021-12-23T23:49:40.760+01:00Mój dziennik - wpis nr 7<p> 23 grudnia 2021 r.</p><p>Padając na nos, kilka chwil przed północą, dopadłam do komputera. Co dzisiaj?</p><p>Rano przedświąteczne ogarnianie i czekanie, czekanie na autko, bo od poniedziałku w naprawie, a trzeba wyskoczyć i zakupy zrobić... No i około południa telefon od Mariusza, kombinowanie podwózki (ludzi dobrych woli mnóstwo, Ewuni dziękuję). Niestety, mój Mundzio bardzo pełnoletni, baaardzo... Kiedy kupowałam autko, już miało 11 latek, a że nim jeżdżę 10 lat, to łatwo policzyć... Trzeba myśleć o nowym, uch... Nie znam się, nie wiem, co warto, brrr, nie znoszę kupowania samochodów! Liczę, że dobrzy ludzie pomogą.</p><p>Cóż dalej - trochę czasu w sklepie, powrót, chwila w domu, wieczorem jak zwykle - u mamy. Nastrój świąteczny, Jagoda ubrała choineczkę u babci... Ogarniam mamę i do domku, tutaj to to, to owo i północ tuż tuż. Czas do łóżka, które dziś wyjątkowo kuszące. :)</p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-75637431752490305512021-12-22T21:36:00.003+01:002021-12-23T23:40:58.689+01:00Mój dziennik - wpis nr 6<p style="text-align: justify;">Jejku, jejku, autko jeszcze u mechanika. Martwię się, bo tylko jutro i wigilia, a tu konieczność sprawunków kilku uczynienia. No ale mam mieć przed świętami, to będę miała...</p><p style="text-align: justify;">Notkę dzisiejszą planuję krótką, bo dzień męczący; w pracy - jak to w pracy. Na polskim Herakles oraz jego 12 prac - cóż za skomplikowana historia. :) Później dom, ogarnięcie mamy i powrót w mroźną noc, nagrywanie pewnego filmiku. Teraz oddech.</p><p style="text-align: justify;">Ze szkolnej biblioteki pożyczyłam stosik książek na święta, mam nadzieję na trochę czasu w tym świątecznym okresie. Stosik wygląda o tak:</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEirgJKn9JaHQAtwMrBJXLQdwRqCSwr4C8QhyycWDdkE7c08IhPYIaPUwWF0XvjgAi5hgesUC4zqb4XUhIPrd1zgKO0Mf2mh1EcSWCW_cJ0RxV3tEk0RD1rF22Kui5Wp4frl8D8G5BhnWNb7JjHj5PYxJu2GZP7ACGWacDY_NzHUC6m74tmaOfgP5P0Hew=s4608" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEirgJKn9JaHQAtwMrBJXLQdwRqCSwr4C8QhyycWDdkE7c08IhPYIaPUwWF0XvjgAi5hgesUC4zqb4XUhIPrd1zgKO0Mf2mh1EcSWCW_cJ0RxV3tEk0RD1rF22Kui5Wp4frl8D8G5BhnWNb7JjHj5PYxJu2GZP7ACGWacDY_NzHUC6m74tmaOfgP5P0Hew=s320" width="320" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;">Miłe plany czytelnicze. Ciekawa jestem, czy inni również robią na święta oprócz zapasów kulinarnych, zapasy książkowe. :)</p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-12695690924030007222021-12-21T20:35:00.002+01:002021-12-21T20:35:24.586+01:00Mój dziennik - wpis nr 5<p>21 grudnia 2021 r.</p><p style="text-align: justify;">No i proszę, mamy początek astronomicznej zimy, za chwilę święta, a ja już popełniam wpis nr 5. Pytałam dziś uczniów moich, jak tam dzienniki. Niektórzy prowadzą, niektórzy zaczynają... Jestem bardzo ciekawa tych zapisków. A ile będę miała do czytania, hohohohoo... </p><p style="text-align: justify;">W ciągu tygodnia dni wyglądają dość podobnie. Od rana w pracy, język polski z moją Va. Czasownik. Ach te części mowy... Koniec roku kalendarzowego się zbliża, więc różnego rodzaju podsumowania, wyliczenia, sprawdzanie danych. Rozstrzygaliśmy też w naszym Kasztanowym Przedszkoly konkurs na najpiękniejszą rodzinną ozdobę świąteczną. Ależ śliczne prace, poczułam się zainspirowana. </p><p style="text-align: justify;">Po pracy w domu obiadek, krzątanina okołoświąteczna, planowanie zakupów. Niestety, autko u mechanika, czas było wymienić klocki hamulcowe i oczywiście coś tam jeszcze przy okazji Mariusz sprawdził, dobra dusza, ale mam przed świętami odzyskać mego Edmunda (dla przyjaciół - Mundek). ;)</p><p style="text-align: justify;">Wreszcie jak zwykle do mamy, mało się rusza, więc ćwiczeń delikatnych troszkę, a później jak zwykle - kąpiel, kolacja, leki i do łóżeczka. A ja spacerkiem w mroźną noc do domu. I teraz, wieczorem, mam czas na film, na książkę, na scrabble czy rozmowy. </p><p style="text-align: justify;">Dzień jak co dzień.</p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-52512099945056198942021-12-20T20:46:00.006+01:002021-12-21T08:33:59.278+01:00Mój dziennik - wpis nr 4<p style="text-align: justify;"><span>20
grudnia 2021 r.</span></p><p style="text-align: justify;">
</p><p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; orphans: 2; text-align: justify; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="color: black;">Od dziś trzy dni zdalnego. Nie
lubię, nie lubię. Zwłaszcza gdy - jak dzisiaj - wszystko się przycina. I
Librus, i GWO, i nawet Teamsy nie chciały udostępnić mojego pulpitu, wrr. A
miałam przygotowaną interaktywną gramatykę i działania z czasownikiem. Musieliśmy
poprzestać na zwyczajnych papierowych ćwiczeniach, niestety. <o:p></o:p></span></p>
<p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; orphans: 2; text-align: justify; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="color: black;">W pracy, jak to zwykle w pracy
- poczta, dokumenty, różne sprawy i sprawki. Zaczęłam także układanie planu
lekcji na nowy semestr. Tutaj będzie tzw. "lokowanie produktu".
Korzystam z librusowego programu i chociaż sporo czasu wymaga wprowadzenie
danych - klas, nauczycieli, lekcji itd., a na półrocze dokonanie zmian, to
kiedy przypomnę stary sposób układania... to ufff, wzdycham z ulgą. Przez wiele
lat układałam plan lekcji na tzw. "kołkach". Kołeczki były w różnych
kolorach, a każdy kolor oznaczał innego nauczyciela... Co będę opowiadać, muszę
zrobić zdjęcie tego planu, może nie zapomnę jutro. Bywało tak, że plan był
prawie-prawie gotowy i okazywało się, że nie da się jednak ułożyć do końca, trzeba było
rozwalić ułożone i zaczynać od nowa. Uch! No ale teraz komputer, program, tyle,
że po tych kolorowych karteluszkach oczy zmęczone bardzo. <o:p></o:p></span></p>
<p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; orphans: 2; text-align: justify; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="color: black;">A wczoraj dotarła do mnie
bardzo miła wiadomość, którą się już na FB pochwaliłam. Ukazała się <span style="white-space: pre-wrap;">antologia „30/30. 30 poetek i poetów – 30 lat Serii Poetyckiej SLKKB”, czyli podsumowanie trzydziestu lat pracy wydawniczej Stowarzyszenia, wybór wierszy trzydziestu autorek i autorów, których tomy poetyckie ukazały się w tym czasie w Serii Poetyckiej. A ponieważ mój debiutancki tom "lewa strona" ukazał się dzięki SLKKB, mam zaszczyt znaleźć się w owej trzydziestce, obok wspaniałych poetek i poetów.</span><o:p></o:p></span></p>
<p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; orphans: 2; text-align: justify; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="color: black;"><span style="white-space: pre-wrap;">Stowarzyszenie Literackie im. K. K. Baczyńskiego organizuje konkurs imienia tegoż poety. Wysłałam na ten konkurs w 2008 r. zestaw wierszy, które otrzymały główną nagrodę. Pamiętam do tej pory to moje zaskoczenie. Zostałam zaproszona na scenę, w zwyczaju jury było przeprowadzanie rozmów z laureatami. I pierwsze pytanie, które padło, brzmiało: "Pisze pani świetne wiersze, dlaczego jeszcze nie ma pani wydanego tomu poezji?" Odpowiedziałam - zgodnie z prawdą -"Ponieważ nikt mi jeszcze nie zaproponował wydania książki". "To my proponujemy, czy pani się zgadza?". Nieświadoma, na co się porywam, wyraziłam zgodę. I tak się moje książki pojawiły na świecie.</span><o:p></o:p></span></p>
<p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; orphans: 2; text-align: justify; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="color: black;"><span style="white-space: pre-wrap;">Dlatego - niech żyje SLKKB! Wiwat!</span><o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p></p><span face="Segoe UI Historic, Segoe UI, Helvetica, Arial, sans-serif" style="color: #050505;"><span style="background-color: white; font-size: 15px; white-space: pre-wrap;"></span></span><p></p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-18936396150644478632021-12-19T20:12:00.002+01:002021-12-19T20:12:57.535+01:00Mój dziennik - wpis nr 3<p> 19 grudnia 2021 r.</p><p style="text-align: justify;">Niedziela minęła spokojnie. Interesujący zaś był wieczór - wigilijne spotkanie w naszym Ośrodku Kultury. Życzenia, serdeczność, ubieranie choinki. Świetny pomysł ze świątecznymi kalamburami. Jak pokazać "pasterkę", "wolne miejsce przy stole" lub koledę "Tryumfy Króla Niebieskiego"? Poradziliśmy sobie jakoś, ale co się naśmieliśmy - to nasze. A później wigilijne przysmaki i śpiewanie kolęd, taki nam się zespół założył - ja z Zosią, Krzysiek z gitarą, Henryk z akordeonem. Ho, ho! </p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-57980574173295173362021-12-18T18:59:00.002+01:002021-12-19T12:35:52.532+01:00Mój dziennik - wpis nr 2<p>18 grudnia 2021 r.</p><p>Sobota, nic takiego. Dłuższe spanie, trochę leniuchowania porannego w łóżku. Trochę czytania. Później porządki sobotnie, zakupy. Coraz krótszy dzień, czekam na przesilenie. </p><p>Dziś jeszcze - książka, herbata z sokiem z czarnego bzu i o 21.00, jeżeli nie zagapię się, turniej scrabblowy. :)</p><p>Sobota, nic takiego - oddech po intensywnym tygodniu.</p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-6970278204624768342021-12-17T20:43:00.001+01:002021-12-17T20:43:16.239+01:00Mój dziennik - wpis nr 1<p style="text-align: justify;"> 17 grudnia 2021 r.</p><p style="text-align: justify;">No cóż, no cóż... Jak to mówi mądre przysłowie "Słowo się rzekło, kobyłka u płotu" (a propos's pochodzenia tego przysłowia - pamiętam, jak wyczytałam w Wikipedii, jaką ma genezę, o tu: <a href="https://pl.wikiquote.org/wiki/S%C5%82owo_si%C4%99_rzek%C5%82o,_koby%C5%82a_u_p%C5%82otu" target="_blank">KOBYŁKA U PŁOTU</a>). Wymyśliłam na trzy najbliższe tygodnie dla mojej Va projekt. Pisanie dziennika. I żeby nie było im smutno, obiecałam, że również będę prowadzić zapiski. Regularne, w miarę możliwości nawet codziennie. A kiedy zajrzałam dziś do reteskowa, czyli tutaj, okazało się, że bardzo zaniedbałam mój blog. I moja obietnica dla uczniów sprawi, że wrócę do notatek.</p><p style="text-align: justify;">Jak dzień wyglądał? Pracowicie, intensywnie. Rano, po siódmej, byłam w szkole, ponieważ od 7.30 mieli zgłaszać się rodzice uczniów po laptopy wypożyczane na czas zdalnej nauki. Po ósmej zastąpiła mnie jedna z koleżanek, ponieważ wędrowałam na lekcję. Porozmawialiśmy sobie z uczniami o pamiętniku i dzienniku, czym się różnią, w czym są podobne i opowiedziałam o projekcie, a po wszystkim pośpiewaliśmy kolędy, gdyż przyniosłam gitarę. Ha! Chyba byli zaskoczeni, że potrafię grać. A na przerwie pogadaliśmy sobie o różnych innych sprawach. Lubię rozmowy z nimi. :)</p><p style="text-align: justify;">Później byłam na obserwacji lekcji, fajnej lekcji języka angielskiego. I dzieciaki mnie też zaskoczyły, bo zapytały, czy umiem grać (biegłam z lekcji w Va bezpośrednio na ten angielski z gitarą). No to sobie kolędkę trzasnęliśmy na przerwie i w IIIa. Super!</p><p style="text-align: justify;">Wróciłam do sekretariatu, a tam obowiązki, laptopy, telefony... Życie. Pod koniec dnia wyskoczyłam pomóc przygotować naszą szkolną malutką wigilię. Każdy z uczestników coś przygotował i jak zwykle - okazało się, że stół się przysłowiowo "ugina". I na spotkaniu były dobre słowa, był śmiech, żarty, wspólne śpiewanie kolęd. Dobry czas.</p><p style="text-align: justify;">A jeszcze później wpadłam na chwilę do domu, lekko się ogarnęłam i za godzinkę pojechałam do mamy. Tam zrobiłyśmy (ja i moja siostra cioteczna) spotkanie online między dziewięćdziesięciodwuletnią ciocią a moją osiemdziesięciotrzyletnią mamą. Ach, ta technika! A później pomoc mamie, jak co dzień wieczorem. I po 20.00 do domku. Dłuuuuugi dzionek.</p><p style="text-align: justify;">A teraz piszę tę kilometrową notatkę, przeglądam FB, gawędzę to z tym, to z owym i słucham Chopina w wykonaniu Bruce Liu.</p><p style="text-align: justify;">Ciekawe, czy któryś z uczniów przebije długość mojego zapisu. ;)</p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3852830931368338080.post-47962559103408018712021-07-13T21:16:00.000+02:002021-07-13T21:16:11.566+02:00Poburzowo dziś<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaGAbzwGmAfBvaN52GRWHxTFXXTxa-68E25_BHrydfcIjQ1Gvaj112d8-m6wOcvh5955QWLO7tHLsqept8sX2DzuwAqo1IRCZKaYglpvAZqf1_tgNt9EhzifDQ6iySPQ0f_XukSU1Hze88/s1024/20210713_200735.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="598" data-original-width="1024" height="374" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaGAbzwGmAfBvaN52GRWHxTFXXTxa-68E25_BHrydfcIjQ1Gvaj112d8-m6wOcvh5955QWLO7tHLsqept8sX2DzuwAqo1IRCZKaYglpvAZqf1_tgNt9EhzifDQ6iySPQ0f_XukSU1Hze88/w640-h374/20210713_200735.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHQRkqg0F62xQxJMCSHRpj5CeKkPXF5ZUPLHrn1MrAXYYZfxrIZswqBdQ2pam2qVyuM4aNZKPK6EFc-SN6c4v0r8B7BE5HDcn25PHQgqoyQZCccjbugUn9Zl_fgKxHLFSgKkEDv7xN5pcf/s1024/20210713_200110.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="576" data-original-width="1024" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHQRkqg0F62xQxJMCSHRpj5CeKkPXF5ZUPLHrn1MrAXYYZfxrIZswqBdQ2pam2qVyuM4aNZKPK6EFc-SN6c4v0r8B7BE5HDcn25PHQgqoyQZCccjbugUn9Zl_fgKxHLFSgKkEDv7xN5pcf/w640-h360/20210713_200110.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEis3oBC6zo2vQCdy2Y3mPKf7IIWMxwyt9s5Zi1mIUTaYelCM4HiKeZl9c1R2p4xkMXSd2qqQxVq5phSQ-O7458-cI9aRcDFn2w_mwgQfqyJc6GN4gupD5ob67jDGt3TVfk4cy0Fh-rtf2wC/s1024/20210713_195940.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="561" data-original-width="1024" height="350" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEis3oBC6zo2vQCdy2Y3mPKf7IIWMxwyt9s5Zi1mIUTaYelCM4HiKeZl9c1R2p4xkMXSd2qqQxVq5phSQ-O7458-cI9aRcDFn2w_mwgQfqyJc6GN4gupD5ob67jDGt3TVfk4cy0Fh-rtf2wC/w640-h350/20210713_195940.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsmwv4Wq3fA3hMyoIbyDdr98Asbz4qdlpDmNJVbHgqp7w30eW_9qhXLENSgYNfPni3qnjx-cQOS15emzen1ZZfW_UGSIl0x8ZoF7pPVPmXGgrnKs-D3LVMnDTTasRUsn3OMkSb_2SGsNYH/s1024/20210713_195812.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="576" data-original-width="1024" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsmwv4Wq3fA3hMyoIbyDdr98Asbz4qdlpDmNJVbHgqp7w30eW_9qhXLENSgYNfPni3qnjx-cQOS15emzen1ZZfW_UGSIl0x8ZoF7pPVPmXGgrnKs-D3LVMnDTTasRUsn3OMkSb_2SGsNYH/w640-h360/20210713_195812.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNbIakO-Q4-xNCOQ3cS84mi0lxUhvuUgdg4dcXeQ2M_VREiiMUB5TNUsyq5TYO7oYzMEyN1i_Sm7i-lyDZFgZxfmyjZbkvvxAO62TzMf006dv_dbXnwRW2Qk1CCuXDgExs_-v8myU8-Cj-/s1024/20210713_195739_001.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="576" data-original-width="1024" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNbIakO-Q4-xNCOQ3cS84mi0lxUhvuUgdg4dcXeQ2M_VREiiMUB5TNUsyq5TYO7oYzMEyN1i_Sm7i-lyDZFgZxfmyjZbkvvxAO62TzMf006dv_dbXnwRW2Qk1CCuXDgExs_-v8myU8-Cj-/w640-h360/20210713_195739_001.jpg" width="640" /></a></div><br /><p></p>Teresa Radziewiczhttp://www.blogger.com/profile/07326977009506084534noreply@blogger.com0