środa, 23 lutego 2011

No i się wydało!

To znaczy, że fizycznie książka już istnieje. :)
Można zobaczyć jak wygląda i przeczytać kilka tekstów na stronie wydawnictwa.

"Sonia zmienia imię" - strona KWADRATURY

Przy okazji chciałabym podziękować wszystkim, którzy byli dla mnie wsparciem, inspiracją i pomocą. Wy już wiecie sami. Tu się wzruszam, więc czym prędzej stawiam kropkę.

niedziela, 20 lutego 2011

Wiersz z tomiku "Sonia zmienia imię"

sonia nie wierzy

drzewa obłożone z północy
jak języki trawione gorączką
horyzont jest ciastkiem z różową pianą
ma metaliczny smak więc próbuje

nietknięta droga – dziewiczy całun
który ptaki w szaleństwie
przetańczyły na krzyż

sonia chowa się za zgaszonym światłem
a potem twardym obcasem narusza spokój
martwego świtu

słucha jak bezdźwięcznie
z nieba schodzi śnieg


                    urodziłaś się z obłędu i burz
                    z zamieci wracających każdej zimy
                    i mlecznego światła pierwszych śniegów
                    wystawiłaś na mróz ciało podszyte fioletem
                    podbarwione purpurą



Teresa Radziewicz, Sonia zmienia imię, wyd. KWADRATURA, Łódź 2011

piątek, 18 lutego 2011

burzliwe oceany szklanek wody, Joanna Lewandowska

Tereska ma w głowie niewielkie
szklane akwarium z kiełbiami
i chlapią jej się te kiełbie
długimi ciemnymi nocami

śniwają się czasem ławicą
a czasem się ześnią jak z nut
i mętlik w trzepocie przemyca
łuskana wataha wśród słów

od kiełbi się we łbie aż kłębi
tak kłębi jak kłębią się dymy
gdy zajrzysz wprost do jej źrenicy
odkryjesz w Teresce te ryby

wtorek, 15 lutego 2011

Debiut eromatyczny na reteskowie...

czyli poezja w rozmowach/ rozmowy w poezji... ;)

Fatamorgana, Piotr Mosoń

poeci po pierwszej czterdziestce
ci to są dopiero zboczeni

piszą porno
a mówią: erotyk

piszą erotyk
a mówią: edukacja

i cmokaj im z ukontentowania
albo błyszcz upragnionym rumieńcem
to cię zalubią na sucho

z punktu widzenia tej
która musi później
to wszystko po nich czytać

całe szczęście
że jako tako piśmienni

póki w pauzach skrapla się intonacja
a samogłoski pęcznieją do skutku
jest nienajgorzej

niech się rano chwalą do luster
że opanowali triumfalny łuk
obie półkule
i punkt G z telemarkiem jak złoto

a to wciąż miraż miraż miraż
na jedenaście pustych liter
pierwsza: eF

*** [Nie pamiętam dnia]














***

Nie pamiętam dnia, w którym matka
podarowała mnie światu, ale umiem
przyglądać się rzeczom pod światło.

Widzę zielone aureole spodziewanego,
miękką zapowiedź igieł na modrzewiach
przy mojej drodze; za trzydzieści lat
ktoś zdecyduje,  że zabierają zbyt wiele

powietrza. Wdycham zapach miejsc,
których ciągle dotykam.


z tomu Lewa strona, SLKKB, Łódź 2009

niedziela, 13 lutego 2011

wtorek, 8 lutego 2011

Mandolina

Nie wiem, naprawdę, ale to naprawdę nie wiem, dlaczego Joannę bawi fakt, że jako wdzięczne dziewczę lat 10, uczyłam się grać na mandolinie... Siadałyśmy, bo było nas kilka, wyprostowane, z instrumentami na kolanach i wygrywałyśmy w równym rytmie, pod czujnym okiem Pana Gromana (eleganckiego, starszego muzyka - tak Go pamiętam), melodie. Najczęściej grałyśmy "Matko moja, ja wiem", "Królowej Anielskiej śpiewajmy", "Precz, precz, precz, precz smutek wszelki" oraz "Indonezję". Swoją drogą, niezła mieszanka. :)))

Później zamieniłam mandolinę na gitarę i tak mi już zostało, ale czasem, przy sprzątaniu, potrafię jeszcze zanucić piosenkę pana Janusza Gniatkowskiego: 

Ryżowe pola mokną w wodzie,
bawoły groblą ciągną wóz.
Zmierzch cichy zapadł, więc jak co dzień,
znów do mnie wyjdź, nie zwlekaj już.
Srebrzyście lśni piaszczysty plaży brzeg,
tam czeka cię tancerzy krąg,
śmiech dziewcząt jak szmer górskich rzek
i łańcuch młodych rąk.

Morze w bryzgach pian
pieści plaży brzeg
pocałunkiem fal
- Indonezja.
Przez zasłony z lian
połyskuje sierp
koralowych raf
- Indonezja.

W dalekiej wiosce bęben dudni,
po ziemi pełznie ognisk bury dym,
na niebie płonie Krzyż Południa
wskazując drogę blaskiem swym.
Łagodnie lśni piaszczysty plaży brzeg,
we włosach miłej biały kwiat,
promień księżyca na nim legł,
srebrzystą iskrą padł.

Morze w bryzgach pian
pieści plaży brzeg
pocałunkiem fal
- Indonezja.
Przez zasłony z lian
połyskuje sierp
koralowych raf
- Indonezja.


A nucę tak:

Janusz Gniatkowski - Indonezja

niedziela, 6 lutego 2011

Spacer "do granicy dzieciństwa" :)

***
urodziłaś się soniu z jarzębinowych baldachów
północnych wiatrów niosących ostrą wilgoć
i późno kwitnących czereśniowych sadów
urodziłaś się z tego co przychodzi za wcześnie
i za późno w porę i nie w porę


***
urodziliśmy cię z przemian i pragnień
jesteś ziemią poprzecinaną rzekami krwi
pędzącymi po omacku bez końca
który nadchodzi


























To tylko wiatr. :)

sobota, 5 lutego 2011

Sennik czyli czerwona torebka

Śniły mi się dwa, z tym że pierwszy po obudzeniu się w nocy pamiętałam także i wiem, że był ciekawszy. W ciągu dnia przypomniałam sobie, że pamiętałam sny, ale okazało się, że w pamięci zachował się tylko drugi. Pierwszy ukrył gdzieś między zwojami. Mózgowymi, jak sądzę. :P

Śniło mi się, że z koleżanką byłam w sklepie z ciuchami i torebkami. Torebki pamiętam obłędne, kolorowe, nietypowe, cudne. W amoku oglądania rzeczy do kupienia zostawiłam gdzieś swoją własną torebkę, nie kojarzyłam nawet kiedy i gdzie. W popłochu zaczęłam szukać i wypytywać, wreszcie ujrzałam ją leżącą na fotelu. Miała czerwony śliczny kolor, w krokodylej skórce lakierowanej - nie mam takiej torebki w rzeczywistości. Rzuciłam się ku niej, otworzyłam, a w środku tylko czerwona satynowa podszewka, brak portfela (który - nomen omen - mam naprawdę czerwony) i komórki. W pierwszym odruchu rzuciłam się ku koleżance, żeby dzwoniła do Orange w celu zablokowania telefonu. I obudziłam się. Uff.

W ogóle z obu snów - to pamiętam - budziłam się z ulgą, że to tylko sen.
Ciekawe, co znaczy sen o zgubionej czerwonej torebce?

czwartek, 3 lutego 2011

Znów pada śnieg

Takie popołudnie: bezdźwięcznie, gęsto od śniegu
kładącego na balkonie całun, sypiącego, gładko
zasypującego każdą ranę i każdą radość. Znasz to

uczucie, kiedy cicho, ciszej, najciszej - stopniuje się
odchodzenie? Włączasz radio, przełączasz telewizyjne kanały,
logujesz na facebooku - i nic. Spacer w głąb siebie - przechadzka

po pustej hali, jedyny odgłos to kroki. Nagle w telefonie
Caro Emerald zapowiada a night like this. Odbieram. Widziałaś,
- pytasz - jaki cudowny jest mleczny świat? Tak, cudowny - myślę

i największy chłód robi się gorący. Tak, wieczorem
będę w domu. Takie popołudnie: gęsto od śniegu,
roztapiam się.

wtorek, 1 lutego 2011

el-es, Paweł Łęczuk

Pewnego pięknego dnia rozmawiałam z Pawłem o różnych mniej i bardziej ważnych sprawach. Wkrótce potem otrzymałam taki oto wiersz:


el-es

                                                                    teresie radziewicz

lewa strona nigdy się nie budzi
prawa strona nigdy nie zasypia
                                  (K.Staszewski)


mała, smutna królewna wkroczyła na nasz teren.
zaskoczyła nas. jesteśmy zdziwieni, że z każdym
dniem zabiera kogoś do siebie. mało który powraca.

wszyscy są tacy rozproszeni. nawet nie mam już
lewej strony. to znaczy mam ją, ale tylko dla siebie.
i nie lubię już lalek. ani ślicznych sukienek.