niedziela, 24 czerwca 2012

Plaaaaażaaaaa, dzika plażaaaaaa...

Ocean dookoła... Tyle że plaża wcale nie taka dzika. Wczoraj cały dzień w Riisk Park, co równa się obłędnej ilości piasku i wody. Plaż tu mają dostatek. Widać to doskonale, kiedy samolot zniża się do lądowania i pas przybrzeżny wyraźnie się odznacza piaskową barwą. Aha, czyli wielkie ilości piasku i wody, tudzież ludzi. I znowu - cały wachlarz kolorów, kształtów, języków. I guzik kogokolwiek obchodzi, co robi, jak wygląda, w jakim języku mówi sąsiad. A słychać jak w istnej wieży Babel - języki całego świata, łącznie z polskim.

No to w drogę! Kuba na tylnym siedzeniu w roli fotografa.

Jeszcze raz Jamaica, tym razem w czystym nowojorskim słońcu.

No i plaaaaaaaaaaaaaaaaażaaaaaaaaaaaa.

Kto odczyta, co się napisało? :)

Ptaki - głuptaki. ;)

I słynne wielkie łejwy. :D

Zgubiony i nieodnaleziony klapek Kopciuszka...

I zbieramy się do powrotu, na dziś dość wody, fal, słońca, soli i leniuchowania.

2 komentarze: