Jak ja nie znoszę "się wybierać" - doszłam dziś do takiego wniosku - tyle spraw trzeba załatwić, a tyle chciałoby się zrobić przed wyruszeniem w świat. Być w drodze - owszem, owszem, ale wybierać się - neeeeeeeee. W ogóle jakoś się wszystko dziwnie kręci, tysiące niepotrzebnych myśli. Tu Euro i walka między poetami a kibicami, czy to ważne czy nie ważne. Moja przyjaciółka powiedziałaby - a co za różnica, kiedy dzieci w Etiopii głodują?! Z naszych przyjacielskich imprez mamy taką anegdotę, jako to właśnie B. na lekkim rauszu usiadła w kuchni pod lodówką i zaczęła chlipać (to było dawno, dawno temu). Oczywiście poruszenie nastąpiło i padło pytanie: co się stało, dlaczego płaczesz? I wtedy B. pociągając uroczo nosem zdradziła: a bo (chlip)... a bo (chlip, chlip)... dzieci w Etiopii głodują... Obawiam się, że jak B. to przeczyta, to mnie zamorduje, a że się spotkamy już niedługo, będzie miała okazję. Ale musiałam tę historię uwiecznić. No musiałam! Tyle że nie o tym miało być. W ogóle dziś nie jest o czymś, jest o różnych niekonkretach. Zaczęłam od Euro, aha. No bo widzę szał kibicowy, flagi, symbole narodowe, itd. No okej, okej, fajnie. Ale oczywiście się mnie coś w środku pyta, dlaczegóż to teraz można manifestować, a nie manifestuje się, kiedy są święta narodowe? Jaka jest ta nasza natura, że dopiero pokazuje "wobec kogoś", a dla samego faktu to już - eeeeeee? No masakra, jak to mawia inna moja przyjaciółka, a ja za nią powtarzam. Masakra. Masakra masakr. Metal masakra. Heh. A no i jeszcze coś mię irytuje niebotycznie. Wczoraj w pracy robiliśmy porządki w papierologiach. Ja pomijam Wielką Maszynę Biurokracji Polskiej Oświaty, pomijam, bo jakbym zaczęła o niej pisać, szlag by mnie trafił i nigdzie nie wyruszyłabym. Pomijam. Ale jednej rzeczy nie pominę, chociaż zabrzmi to prawie jak użalanie się nad dziećmi etiopskimi. Katalogi. Katalogi firm przeróżnych, materiałów papierniczych, szkolnych, mebli, dyplomów, książek, wydawnictw... Wszystko na papierze kredowym najlepszej jakości, w solidnych okładkach, kolorowe, błyszczące... Niektóre katalogi po 200 - 300 stron, istne biblie konsumentów. I to wszystko lądowało w koszach. No dobrze, od nas poleci na makulaturę, chociaż zwrócić się nie zwróci, ale wyrzucając kolejne myślałam o kosztach tej machiny promocyjnej, o tym, kto na tym zarabia, a kto traci i dlaczego taką politykę antyekologiczną się pozwala prowadzić. No. Ach, i jeszcze jedna rzecz. Trochę a'propos, a trochę nie. Niedawno w mediach różne oburzenia na temat wykorzystania wizerunku kobiety w reklamie (słynne zdjęcie rozebranej pani reklamujące bodajże... drób). Wyciągam wczoraj jeden z katalogów, gdzie na stronie tytułowej z rozdartego papieru wyłania się śliczna modelka, z mocnym makijażem, oczywiście tyle, ile się wyłania z owego papierowego rozdarcia nie ma na sobie nic, chociaż widać tylko twarz, dekolt, ramiona... Na drugiej stronie kolejna pani, tym razem w eleganckim wieczorowym skąpym stroju, makijaże, fryzury, itd. W ręku elegancki pakuneczek z kokardeczką. Robię eksperyment - pytam, pokazując te pierwsze strony, czego to jest katalog. Padają odpowiedzi: materiałów papierniczych (osoba, która wie, że w szkole raczej innych nie ma), perfum, bielizny. Katalog zaś zawiera różne gadżety promocyjne. Koniec. Kropka. Miejcie się dobrze.
no tak, nie dla idiotów to wszystko. Ale ci co się na to łapią, to muszą mieć duże organy :P
OdpowiedzUsuńMałgoś... :D
OdpowiedzUsuń"dlaczegóż to teraz można manifestować, a nie manifestuje się, kiedy są święta narodowe?" - nie zgadzam się: 11 listopada był ogromny Marsz Niepodległości tyle tylko, że żadna telewizja go nie pokazywała a jak już to tylko zadymy i jakąś propagandę o nacjonalistach.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=W50axHsdM9w&feature=related
metal masakra ;D
OdpowiedzUsuńcałym jesterdejem jestem z twoim zdaniem :D
jesli chodzi o pakoawanie wybierawcze się, bardzo przydaje się papieros i piwo, siadasz na górce ubrań/rzeczy/konieczności i nagle przestajesz się pakować, tylko *zapalasz papierosa/otwierasz piwo
OdpowiedzUsuńi tak siedzisz, siedzisz, siedzisz...
i jest ci lżej na sercu, a później wykonujesz telefon do przyjaciela, żeby pocieszył Cię, że jest tak samo w rozsypce i niespakowany, jak Ty :D
* właściwe podkreslić