Wiersze powinny być o czymś - tłumaczą ludzie
i piszą o bardzo ważnych sprawach. A mnie kuszą
rzeczy pospolite, sytuacje codzienne, nieistotne
detale: robienie sałatki na cztery ręce i zapach
pomidorowych sadzonek. Drobne gesty,
z których czytam jak z węzełków kipu
historię odległości, trwania, związywania.
Zaciśnięte supły, więzi nie do rozplątania:
czułość, która nie potrzebuje zapewnień
ani wyjaśnień, wielkich słów. Ważne sprawy
rozrastają się, trwają, nikt nie zapomina
o wojnach i przewrotach. Dlatego muszę
ocalić zwyczajny aromat kawy,
smak sernika, intensywny kolor
irlandzkiego masła.
7-8 lipca 2013 r., Athlone-Irlandia
mmmm...
OdpowiedzUsuńJakie smaczne, mniam,mniam :)
OdpowiedzUsuńGrażyna Paterczyk
Dzięki, Grażynko. :)
Usuńjest w tym wierszu coś uwodzicielskiego ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że można to odczytać. :)
Usuń