wtorek, 28 grudnia 2021

Mój dziennik - wpis nr 11

 28 grudnia 2021 r.


Zdaje się, że w końcu przegapiłam jeden wpis. Wczorajszy. Ale po ogarnięciu mamy zaczytałam się tak, że nie miałam sił na włączanie komputera i całej reszty. Tym bardziej, że ostatnie pięć dni spędziłam na wyjeździe. 

Kto mnie zna z bliska wie, że wyjazd nie był daleki - dziesięć minut spaceru, bo tyle dzieli mnie od mojego domu rodzinnego, gdzie mieszka mama. W każdym razie brat z bratową i dziećmi ruszyli na drugi koniec Polski, a ja rządziłam z mamą. Piszę niby żartobliwie, ale tak naprawdę to bycie matką własnej matki jest bolące. Kiedy patrzy się, jak osoba, która ogarniała cały codzienny świat, która dała z siebie wszystko, żeby nam - dzieciom było lepiej, jest zagubiona, zapominająca wszystko i tak nieporadna, że serce się kraje, nie jest łatwo. Uch, trudny to temat. 

Ale dziś rodzinka powróciła i znów jestem u siebie. Jednak co swoje łóżko, to swoje... ;)

1 komentarz:

  1. jako zadośćuczynienie przyjmiemy wpis dwakroć dłuższy : ]

    OdpowiedzUsuń