drewniany koniku na biegunach, i z kim będzie walczył
dzielny żołnierzyk wymachujący szabelką na twoim
grzbiecie?
O czym śpiewacie, gwiezdne panny z warkoczami
wydzierganymi na szydełku drżącymi rękoma
zapomnianych babuleniek? I ty, porcelanowa łódeczko,
w której żagiel niezmiennie dmie nieodczuwalny
wiatr,
kogo przywieziesz na swoim pokładzie pokrytym ultramaryną?
Bałwanku z przygłupim uśmiechem i zezowatym prawym
okiem,
namalowany na pięciu bombkach, na każdej ten sam,
a jednocześnie na każdej inny, na nic twoje
oczekiwanie,
pory roku przetaczają się kołem, nie popłyniesz
do wypatrywanego morza. Piernikowe serca z twardej
gliny
nie zabiją mocniej, pękają po cichu, opatulone
pergaminem
w głębokich szafach. Co roku brakuje kolejnego,
przeliczają się
co roku.
(wersja II)
------------------------------------------------------------
Dokąd biegniesz, drewniany koniku na biegunach, po
ścieżkach
zielonych gałązek, i z kim będzie walczył dzielny
żołnierzyk
wymachujący szabelką na twoim grzbiecie? O czym
śpiewacie,
jasne gwiezdne panny z warkoczami wydzierganymi na
szydełku
drżącymi rękoma zapomnianych babuleniek? I ty,
porcelanowa
łódeczko, w której żagiel niezmiennie dmie
nieodczuwalny wiatr,
kogo przywieziesz na swoim pokładzie pokrytym
ultramarynową
cienką warstwą? Bałwanku z przygłupim uśmiechem i
zezowatym
prawym okiem, namalowany na pięciu bombkach, na
każdej ten
sam, a jednocześnie na każdej inny, na nic twoje
oczekiwanie,
pory roku przetaczają się kołem, z żadną z nich nie
popłyniesz
do wypatrywanego morza. Piernikowe serca z twardej
gliny
nie zabiją mocniej na widok zakochanych, pękają po
cichu,
opatulone pergaminem w głębokich szafach. Co roku
brakuje kolejnego, przeliczają się co roku.
Rozwlekłaś się, rozepitezowałaś...
OdpowiedzUsuńMyślę, że zdynamizowałabyś wiersz przez inną interpunkcję.
Ja rozumiem, że poblaski świąteczne - ale czy to robi dobrze tekstowi? Choć wiem, że przy Twojej świadomości poetyckiej rozmazanie opowieści jest celowe.
Tym niemniej, "radziewiczowy" wiersz zaczyna się od połowy czwartego wersu od końca: i tam nie mam już żadnych uwag. Wcześniej - przepraszam - tak, mam!
Ależ nie ma potrzeby przepraszać. Cieszę się, że czytasz, a że mi się w końcu udało zapisać cokolwiek.
UsuńZ zainteresowaniem przeczytałam.
OdpowiedzUsuń"Piernikowe serca z twardej gliny
nie zabiją mocniej na widok zakochanych, pękają po cichu,
opatulone pergaminem w głębokich szafach."
Pozdrawiam :)
Bardzo mi miło.
UsuńKłaniam się. :)
No tak... Wersja II - inna, skrócona (czy dostatecznie?). Nadal mam uwagi co do obrazowości (epitetów): konik jest drewniany, ścieżki są zarówno "gałązek" (metafora dopełniaczowa, lol!) - a nadto są zielone, żołnierzyk jest drewniany oraz wymachujący szabelką, panny są gwiezdne, warkocze wydziergane, ręce - drżące, zaś babuleńki - zapomniane. I tak dalej. Obrazowość, na pewno u Ciebie celowa: bowiem ma budować. Co?
OdpowiedzUsuńOraz dlaczego przed "i" (w 2. wersie) dałaś przecinek? Może kropkę wcześniej i z dużej litery (chyba lepiej)? Albo bez przecinka (chyba gorzej).
Ja to wszystko rozumiem - jak chyba pisałem w poprzednim poście. Ale nie wiem, czy to ma tak być. Inna, jak na Ciebie, poetyka. Sobą (dawną) jesteś na końcu tekstu. Gdy czasowniki grają rolę, a nie przymiotniki (lub z innego rozbiorowo-gramatycznego p./widz.: przydawki). Akcja, a nie opisywanie: to Ty dawna.
Choć można przecież pisać i tak: opisowo. Jeśli tę perspektywę ogólną przyjąć - nie mam zastrzeżeń. Mam jedynie zdziwienie, żeś się przemieniła. Zdziwienie nie jest tym samym, co negatywna krytyka.
I jeszcze jedna uwaga: nie jest to wiersz noworoczny. Raczej wigilijny, świąteczny lub choinkowy. Bożonarodzeniowy.
Dobry wiersz - jak by nie patrzeć :)
Przez Ciebie, Jaśku, to strach pisać. Parafrazując: I pisać strach, i nie pisać szkoda. ;)
UsuńWyjaśniając przecinek - on nie jest przed "i", on zamyka wtrącenie. :)
Ale to wciąż mnie zaskakuje, jak Ty przeanalizowałeś, jak Ty znasz moje pisanie. Pewnie od strony "rozbiorowo-gramatycznej" sto razy lepiej niż ja sama. Ja tylko piszę. I szukam. Biegnę od formy do formy, próbuję dopasować do siebie, raz udaje się, innym razem mniej. Chyba nigdy nie przestanie się w pisaniu szukać, najwyżej robi się dłuższe przystanki, a potem dalej i dalej. Dziękuję Ci bardzo za czytanie, a zwłaszcza za TAKIE czytanie. :)
Tećka: strach-nie strach. Gor'ko kuszat' - i żałko kidat'... Just kidding! Trzeba pisać!
UsuńAno widzisz: nas (moje pokolenie) nauczono czytać to, co jest napisane - nie zaś poprzestawać na "podoba mi się" albo "ach, jakie piękne". I nie mówić o impresjach (podmiotowych) - ale o wartościach (przedmiotowych). [choć - będę złośliwy! - niektórzy ze znanych mi i Ci literatów głośno krzyczą o sobie "analfabeta po UW"! I czyja to wina, pytam retorycznie?].
Na szczęście, Ty też umiesz czytać, czego dowodem Twoje maile nt. moich wierszy. Nie opubliczniam, lol!
Mam w związku z tym pomysł, od paru miesięcy. Na współpracę czytaniowo-pisaniową, PUBLICZNĄ tym razem! Publicznemu dobru piszących służącą. Ja znajdę czas - a Ty pewnie się doktoryzujesz w pośpiechu, teatralizujesz jak zawsze, teraz akurat uplastyczniasz i - generalnie - kapslujesz miłośnie, więc?...
Proponuję spotkanie na Skajpie, pogadanie. Szybciej, niż by pisać. Wymyśl termin i daj znać!
Oraz - co na początku winno się znaleźć, a nie na końcu - wszystkiego dobrego w NR! Ale pewnikiem już składałem... "Co ja mam takiego dobrego, co ja mam, takie dobre to jest?... Aha, już wiem: pamięć, pamięć!"