poniedziałek, 11 marca 2013

Wiesiek


Dziś w Galerii Sleńdzińskich w Białymstoku spotkanie. Czytaliśmy wiersze Wieśka Szymańskiego, odszedł za wcześnie. Po trzech miesiącach choroby zmarł w nocy z 26 na 27 lutego. Tak trudno napisać, że tu już Go nie ma. Pozostaje wiara, że istnieje ten "drugi świat" i kiedy zapukam do niego, to wśród bliskich, przyjaciół i znajomych zamajaczy sylwetka Wieśka opartego ramieniem o framugę drzwi, z założonymi rękami, charakterystycznym uśmiechem. I znowu znajdą się okazje na rozmowy o poezji, o pisaniu, o świecie. Wieśka poznawałam niejako "dwufazowo". Najpierw istniał w mojej świadomości jako poeta i redaktor, daleki, podziwiany. Później, w 2009 roku, poznałam Go osobiście i odkryłam, że jest niezwykłym człowiekiem, pełnym wyjątkowej wrażliwości. Nie zdążyłam odpisać Mu na maila i mam takie poczucie, że powinnam, a nie mam aktualnego adresu. Świat dzieje się za szybko.

 
***

stepowieją nasze dłonie
w samotności

pustynnieją nasze wargi
bez czułości

wysychają rzeki ramion
opuszczone

umierają ptaki oczu
wygłodzone

zasypuje nam języki
piach uproszczeń

kamienieją nasze serca
bez miłości

                          Wiesław Szymański

5 komentarzy:

  1. stepowieją nasze dłonie
    w samotności...

    Są tacy ludzie, do których nie zdążyłam zadzwonić.

    Mam w telefonie nr do przyjaciółki, która zmarła 5 lat temu, nie potrafię wykasować.

    Do Jerzego, którego opieprzałam za brak odpowiedzi na maile redakcyjne...

    Od czasu tych śmierci staram się odpisywać na listy bez zwłoki.

    Ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Małgosiu, mam wrażenie, że coraz więcej będzie takich ludzi, do których nie zdążymy.

      Usuń
  2. ale Wiersz...

    cicho

    OdpowiedzUsuń