poniedziałek, 25 marca 2013

Między Lordem a Kruczkiem



Sobotnie zajęcia. Dwa teksty: „Noc ponad światem” Marii Dąbrowskiej oraz „Kruczek” z „Widnokręgu” Wiesława Myśliwskiego. Zestawione ze sobą ze względu na jednego z bohaterów – zwierzę.

W opowiadaniu Dąbrowskiej pies Lord staje się dla Nikodema kimś ważniejszym od ludzi. Jedynym właściwie, który nie tylko akceptuje, ale kocha nie zwracając uwagi na okrutną chorobę. Śmierć zwierzęcia wprowadza Nikodema w rozpacz graniczącą z szaleństwem, tak wielką, że bohater zostawia wszystko i idzie – nie wiadomo dokąd, nie wiadomo po co – powtarzając „Jo tyż jeste człowiekiem. Jo tyż.”.  M. Nowakowski w „Robakach” mówi o „Ludziach stamtąd”: „Kobieta drobniutka, maleńka, z piastowską grzywką to pisała. Jak drwal to pisała…”. Coś jest w tym określeniu. Jak drwal… Proste, mocne obrazy, Nikodem obcinający siekierą chore palce, Lord goniący za suką i ginący zawieszony na płocie. Nadzieja, nieszczęście, rozpacz, szaleństwo.

I „Kruczek” Myśliwskiego. Tak, pies i człowiek, bliskość między nimi, pies – prawie domownik, pies – powiernik tajemnic. I szaleństwo wuja Władka, które wiąże się z zaginięciem Kruczka. Można rzeczywiście znaleźć to, co łączy oba teksty. Ale znacznie ciekawsze okazało się szukanie, tego, co je dzieli. Najistotniejszy zdał mi się sposób narracji, budowanie tekstu – kiedy o tym mówiłam na zajęciach, usłyszałam za plecami żartobliwy szept: „formalistka”. Tak, coś w tym jest. Lubię odkrywać, jak tekst jest zbudowany. I, jeżeli chodzi o Myśliwskiego, zawsze zachwyca mnie sposób prowadzenia narracji, tego, jak wychodząc od szczegółu, wykorzystując szczegół, buduje na nim kolejne historie. Rzeka płynie, rozdziela się na kolejne i kolejne strumienie, a ów szczegół – czy to jest Kruczek w „Widnokręgu”, czy kupowanie kapelusza w „Traktacie o łuskaniu fasoli” – staje się pretekstem do opowiadania, do budowania i nadbudowywania kolejnych historii kolejnych bohaterów. Myśliwski tka wielki gobelin, zmienia nici, łączy kolory, rozdziela, przeplata ze sobą to tę, to ową historię. I właśnie tutaj widzę główną różnicę między narracją Dąbrowskiej a narracją Myśliwskiego – ogromną, istotną różnicę. Dąbrowska to drwal, Myśliwski – mistrz tkania. Żadne z tych określeń nie odbiera talentu ni jednemu, ni drugiemu z autorów. 

Trochę światła może rzucić na te różnice czas, kiedy teksty powstawały – Dąbrowska i modernizm. I Myśliwski – postmodernista? Brian McHale w eseju „Od powieści modernistycznej do postmodernistycznej: zmiana dominanty” świetnie wykłada różnicę pomiędzy modernizmem a postmodernizmem korzystając z formalistycznej koncepcji dominanty (Jakobson: dominanta jako dominujący składnik dzieła sztuki, rządzący pozostałymi składnikami), w pewnym sensie nieco ją dekonstruując. Otóż zakłada, że dominanta modernizmu jest EPISTEMOLOGICZNA, zaś dominanta postmodernistycznego systemu jest ONTOLOGICZNA. Czyli w powieści modernistycznej na pierwszy plan wysuwają się pytanie „poznawcze”, związane z poznawaniem świata i człowieka, z tym, kto, w jaki sposób i co może poznać, jakie są granice poznania. W powieści postmodernistycznej odkrywamy pytania „postpoznawcze”: czym jest świat,  jakie są światy, jak są zbudowane i jak się między sobą różnią…

Czytam ponownie Dąbrowską i ponownie Myśliwskiego. Dostrzegam różne dominanty, różne chwyty w tekstach. Trochę lepiej rozumiem różnice.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz