poniedziałek, 22 października 2012

Żyć nam przyszło w kraju nad Wisłą...

Kilka cytatów z wywiadu z Maxem Kolonko, wyjątkowo trafnych:

Pisałem o patriotyzmie stadionowym, który zastępuje ten narodowy. Że z dumą zmierzamy z umalowanymi na biało-czerwono twarzami na mecz, kibicując jedenastu patałachom na boisku, a wstydzimy się zawiesić flagę polską w oknie, by nie być posądzonym o jakiś wojujący konserwatyzm.

Kilka dni po katastrofie w Smoleńsku pisałem w "The Huffington Post", że tragedia będzie wygrana przez Rosję dla celów politycznych i tak się dzieje. Dla Rosji wrak samolotu i tragedia smoleńska stały się środkiem politycznym do destabilizacji sytuacji w Polsce. Dlatego zdjęcia ofiar tragedii w Smoleńsku odnajdują się raptem na portalu na Syberii.

Skłócona Polska to kraj słaby, a słaba Polska jest w interesie Rosji. W Moskwie ułożony jest od dawna scenariusz, w którym polski premier jest słaby. Potrzebuje pomocy i tę Moskwa dostarczy, zwracając wrak, czarne skrzynki w stosownym dla nich momencie, a być może nawet występując z jakąś dodatkową formą ekspiacji, która wzmocni, a może i uratuje pozycję premiera.

Taki wdzięczny Rosji polski premier byłby historyczną kopią króla Poniatowskiego i jego serwilistycznej postawy wobec carycy Katarzyny II i ten scenariusz jest typowy dla sposobu rządzenia rosyjskich elit władzy.



I równie niegłupi komentarz jednego z czytelników:

Kiedy oglądam polskie serwisy informacyjne, to mam wrażenie, ze przygotowała je jakaś telewizja osiedlowa. Wiadomości ze świata praktycznie nie ma, albo są chaotyczne i powierzchowne, bez cienia głębszej analizy tematu. Odnoszę wrażenie, ze polskie media nie maja żadnych korespondentów zagranicznych, opierają się na przypadkowych tłumaczeniach z serwisów BBC itd. Po prostu - taniocha i tandeta na każdym kroku. A dlaczego to prawie nikomu nie przeszkadza? Bo większość dziennikarzy i widzów to pokolenie matołów, "wykształconych" w "zreformowanym" (czytaj: zniszczonym) po 1989 roku systemie edukacji. Z tego samego powodu nie ma przyzwoitych programów popularnonaukowych, kulturalnych, dokumentalnych. Durnie tworzą dla durniów, natomiast resztka tych inteligentniejszych telewizji nie ogląda. I oto władzy chodzi - naród idiotów się nie zbuntuje, bo nawet nie potrafiliby się zorganizować. Dlatego, mimo coraz gorszych warunków życia w Polsce, nie ma praktycznie ŻADNYCH protestów społecznych. Ogłupiona populacja wraca do domów, obejrzy "Tance z gwizdami", wypije piwko z "Biedronki" i następnego dnia zasuwa potulnie 12h za 1500 PLN/m-c.


Oraz muzyczny komentarz, zamiast moich słów:

 

3 komentarze: