poniedziałek, 29 listopada 2010

Ostry wiersz

Musi skończyć z tkliwością, wzruszaniem się
na widok mlecznego światła pierwszego śniegu
i nieporadnych staruszków na przystanku. Dość,

dość oczu na mokrym miejscu i dość tych poruszeń
mięśnia po lewej stronie klatki piersiowej. Hanna
wyciąga stare krawieckie nożyce matki, które skroiły

niejeden najważniejszy ubiór: żołnierskie szynele,
sutanny, garnitury do ślubu i do trumny. Hanna tnie,
ostrza przeciągnięte szlifierką, jak brzytwa, odrzucają

tęsknoty. Nie ma dla was miejsca w życiu, nie ma miejsca
w wierszach, idźcie precz, pępowina odcięta. Żyjcie cudzym
cierpieniem.

3 komentarze:

  1. Wcale nie jest ostry! Raczej opisuje pragnienie ostrości. Fajnie opisuje:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, Marku.

    Tytuł przekorny jest, masz rację. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak, ciepły wiersz - wściekle ciepły :-)
    Ciekawie podane kobiece ciepło Hanny.

    OdpowiedzUsuń