niedziela, 14 marca 2010

Każda kobieta ma w sobie czarownicę

Kamili

Nie chciała dłużej tęsknić, obrazy uciskały i kładły się
na codzienności strumieniami bólu. Hanno - słyszała
w głowie głos babki - Hanno, na tę chorobę najlepsze
będą zioła. Siedem ziół zebranych w siódmej godzinie

siódmego dnia siódmego miesiąca. Weź gałązki dziurawca,
ziele bratka trójbarwnego, piołun niosący gorycz i kwiat lipy,
która rozgrzewa krew. Znajdź w cieniu macierzankę, sparz ręce
pokrzywą, dodaj rumianku. Zioła zalej wrzątkiem, wywar pij

siedem dni; w ostatnim zrób porządki. Wyrzuć pęknięty talerz
i wyszczerbiony kubek. Otwórz okna, pozwól przeciągom
zawładnąć twoim domem. I wołaj - idź precz, idź precz!
Pamiętaj, każda kobieta nosi w sobie czarownicę,

muszą jej słuchać wszystkie tęsknoty świata.

14 marca 2010 r.

3 komentarze:

  1. "Dawno temu nie było ziemi. Była tylko woda. Ludzi też nie było. Wtedy Ziemia-Matka nagle ożyła. Wyrosła na niej trawa jak sierść na renie. Trochę ciepła Ziemia-Matka zaczęła być.
    Ileś czasu jeszcze minęło - po ziemi baba poszła. Urodziła ją Ziemia-Matka. Sama urodziła, bez męża. Ta pierwsza baba całkiem goła chodzi.
    Chodziła, chodziła, potem mówi: Dobrze, jakoś ogień trzeba zdobyć. Jak ludzie bez ognia na ziemi powstaną?
    Jest taka trawa, która rośnie na ziemi. Nazywa się chiuj. Siedem traw ta baba wzięła. Złożyła razem. I mówi: Jeśli ludzie mają sądzone żyć na ziemi, niech się apali ogień i spali trawę.
    Tylko powiedziała - zahuczał ogień i spalił trawę.
    Baba tak zrobiła, trochę jakby poszamaniła, dalej poszła. Całkiem gola idzie. Potem znowu mówi: Teraz o drugim pomyśleć trzeba. Trzeba jakoś polować, rena ubić, czy co?
    Zaszła zupełnie daleko. Znalazła ważenkę (samicę rena - przyp. wusz ;) ), która leżała i chudego cielaka. Zabiła baba ważenkę. Jak-nie wiem. Ta ważenka chuda to była Babi-Niamy - Matka Dzikich Renów.
    Tak ta pierwsza baba znalazła sobie skórę. Ale nie ma niczego. Igły nie ma. Zacęła wołać w górę, na niebo. Zaczęła prosić Nguo-Nieban, żeby dali jej igłę. Trzy dni tak wołała. Potem przyszło do niej siedem igieł - nejmi. I imię do tej baby przyszło - Nejming. Teraz ona była matką igieł. Może nie igieł, a ubrania szytego igłami.
    Teraz patrz - ogień na ziemi jest, igły do ubrania są, czego jeszcze ludzom potrzeba? Wszystko jest. Wtedy na ziemi pojawili sie ludzie .
    Potem przyszła Kocza- Choroba. Zaczęła ta Kocza pożerać ludzi. Nejming cały czas troszczyła się o ludzi. Zaczęła tę Koczę przeganiać. Zaczęła szamanić i walczyc z Chorobą.
    Walczyła z Koczą, zachorowała zupełnie. Zrobiła się cienka jak skora rena. Nie wstaje. Poprosiła żeby ją wynieść na zewnątrz czumu (gospodarstwa/osady myśliwych i pasterzy -przyp wusz) i położyć. Leży i myśli. Sama jestem troche szamanka. Dlaczego choruję? Pewnie dlatego, że przedtem nie różniłam się od wszystkich zwierząt. Chodziliśmy razem - reny, ludzie, psy, lisy... Wtedy pewnie wzięły mnie jakieś samce - duchy. Pewnie od tego mam taki ogromny brzuch. To one nalały we mnie swojego nasienia.
    Tak rozmyśla Nejming, leży.
    Przyszli ludzie. Mówią jej: Chodź szamanić, Kocza chce nas pożreć.
    Jak pójdę? Brzuch mam wielki...Dobrze, spróbuję.
    Zaczęła ściągać z siebie parkę. Patrzą ludzie - brzuch zniknął.
    Zaczęła szamanić, przeganiać Koczę. Wyzdrowiała. Skończyła szamanić - znów brzuch urósł. Od razu wyszedłz niej chlopak - syn. Potem drugi. Ona mówi: Imię starszego będzie Diaryka, młodszego Łambie. To moi synowie- szamani.
    Bardzo szybko synowie rośli. Tylko położyli się spać - wstali już dorośli. Mówi wtedy Nejming: Będę szamanić - pójdę w gości do moich Matek. Moje Matki to Ziemia-Matka, Matka Podziemnego Lodu i Woda-Matka. W starym czumie nie będę szamanić. Zróbcie nowy. Od tego czasu każdy stary szaman, gdy kamlał (czarował, zaklinał- przyp. wusz), gdy z duchami rozmawiał, nowy czum zawsze stawiał..."

    (podanie ludu syberyjskiego z półwyspu Tajmyr)


    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. *kamłał

    (pieprzona kllawiatura)
    :]

    OdpowiedzUsuń