niedziela, 7 marca 2010

Sonia

świat urodził się pomarańczą

wariatka usiadła przy drodze
zszywa stopy ścieżką z dzieciństwa
rozbiegły się w cztery strony świata

zna smak mięty melisy i szałwi
do szaleństwa wciera w język 
żyłki znajomych listków

bo świat urodził się pomarańczą
– śpiewa – ach pomarańczą

smakuje porowate smugi słodyczy

jak pomarańcze krążą
– śpiewa – ach jak krążą

światem kołysze liść
wariatka pozwala
podnosić się i opuszczać


dzień pierwszy: wariatka nadaje imię

palce na zmarszczkach – wygładzić
popatrzeć w odbicie światła
rozszczepić jak pryzmat

teraz będziesz nazywać się sonia
ach cóż za imię: sonia sonieczka

ujmuje za brzeg życie i tańczy
śpiewa w ucho powietrza

ach cóż za imię: zielonooka sonia
takie imię to skarb – ach – prawdziwy skarb

gdy zechcę będę zośką
zakasam szaleństwo 
innym razem powiem: sofi
tak z francuska so – fi 
przyciskając odpowiednio głos
jak me – sje albo bą – żur
och - będą mówić - prawdziwa
z ciebie soniu dama

wariatka zamyka oczy 
potem otwiera na nowe

jestem sonia


sonia zanurza się w wodzie starając się przejść na drugą stronę

zapomnieć
zacisnąć w pamięci miejsce
do którego boi się wrócić

na piasku smugi spisane otwartą dłonią
woda niesie wszystkie odcienie znaczeń
sonia w zieleni gęstniejącej od myśli
ciągnie sieci słonecznych rombów

fala podchodzi nieuchronnie jak codzienne rytuały 
kreśli łagodne szlaki obmywając z przeszłości
sonia palcami przesiewa zdziwione krople
podstawia ciche ciało pod spływającą pieszczotę

chce już być po drugiej stronie
klękać z twarzą pokrytą patyną
dziwić się nalotem nieśmiertelności

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz