wtorek, 30 marca 2010

Jesienin - wcielony liryk.

Czytałam dzisiaj o Siergieju Jesieninie, przedstawicielu imażynizmu. Znalazłam zdjęcia tego poety - z fotografii patrzy śliczny chłopiec z falującą czupryną, pięknie wykrojonymi ustami i wzrokiem wypełnionym - zdawałoby się - marzeniami. Dziwne było jego życie, pełne szaleństwa, aż po granice obłędu. Skończyło się też za wcześnie. Jesienin w wieku 30 lat popełnił (prawdopodobnie) samobójstwo, chociaż istnieją pogłoski, że został zamordowany.
I - żal. Ile wierszy mógł jeszcze napisać, jak się rozwinąć? Co stworzyć? Żal, żal, że tyle pytań bez odpowiedzi.

[Zawirują liście złotawe]
Sergiusz Jesienin

Zawirują liście złotawe
Nad różową wody powierzchnią,
Jakby rój motylków nad stawem
Trzepotliwie ku gwieździe pierzchnął.

Zakochałem się w tym wieczorze,
Bliskie sercu doliny płowe.
Chłopak wiatr białonogiej brzozie
Zadarł spódnicę na głowę.

Zmierzch podobny owczemu stadu,
Duszę chłód nadchodzi od łąki,
Za furtką zamilkłego sadu
Zadźwięczały i ścichły dzwonki.

Nigdym dotąd tak nie zawierzał
Rozumnemu ciała żywiołowi,
Chciałoby się przebierać jak wierzba
Gałązkami w wodzie różowej.

I jak księżyc, uśmiechając się sennie,
Pyskiem siano ze stogu wyciągać...
Gdzie jest radość, gdzie ukojenie -
Kochać wszystko, niczego nie żądać?

1918?
Przeł. Adam Pomorski

5 komentarzy:

  1. " Krążą liście miedziane i złote
    Po różowej powierzchni strumyka,
    Jakby lekkim, chwiejącym się lotem
    Rój motyli ku gwieździe pomykał.

    Zakochałem się dziś w tym wieczorze
    Błądząc myślą nad zżółkłym parowem...
    Urwis wiatr w zawadiackiej przekorze
    Zadarł brzózce spódnicę na głowę.

    Ziębnie serce, od pól wieje chłodem,
    Stadem owiec zmierzch siny nadciąga.
    Za umilkłym, półsennym ogrodem
    Zabrzmi czasem dzwoneczek na łąkach.

    Nigdy głębiej i nigdy żarliwiej
    Nie wsłuchałem się w szept wszechstworzenia.
    Chciałbym oto podobny tej iwie
    Nurzać ręce w różowość strumienia.

    Chciałbym pyskiem księżyca łakomym
    Skubać słomę ze stogu nad rzeką.
    Okruch szczęścia - i ten nie sądzony:
    Kochać wszystko, nie pragnąć niczego. "

    (przeł. Tadeusz Mongird)

    *

    wyjęłaś jednego z moich ukochanych poetów. mam wrażenie że Pan A. Pomorski jednak nie bardzo lubi Jesienina, bo jakoś przeczułostkowuje tę rosyjską nutę jesieninową, a tu trza czułości i pewnej przekory, ale nie takiej pomorskiej ;)

    *

    to dziwne, przecież nie kontaktowałyśmy się od tygodnia, a ja przed tygodniem, znowu sobie czytałam Jesienina i znowu sobie czytałam ten wiersz :))

    *

    gdybym znała sposób na cyrylicę na mojej klawiaturze, rzuciłabym Ci po rosyjsku :))

    *

    O Jesieninie świetnie napisał Gorki w swoich portretach literackich

    :))

    OdpowiedzUsuń
  2. dodałabym do tego wcielenia lirycznego - diabeł wcielony, sadzę, ze duncan by to mogła rzec ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. acz przeczuwam,a nawet jestem pewna, ze osobiście polazłabym na koniec swiata za nim o chłodzie, głodzie i kiju

    :)

    OdpowiedzUsuń
  4. może też takie odczycie mam pomorskie, ze tak zdrobnieniowo przekłada wyrazy rosyjskie, a przecież nieco inaczej działa na serce babocziek rosyjski niż polski motylek.
    możliwe, że to właśnie to mnie uwiera :)

    (yyy no bo sprawdziłam prace i ten, i nie śpię :] )

    OdpowiedzUsuń
  5. a kurna, powiedz mi czemu, tak dziwnie pobrzmiewa to - "zdawałoby się -marzeniami", ustawione przy szaleństwie? tworzy Ci się taki negujący konstrukt, niedowierny
    rzeźnik może mieć marzenia, i kominiarz, i kat, i turek na boskim kazaniui i iiii maszynista :]

    :P

    włala

    OdpowiedzUsuń