poniedziałek, 4 stycznia 2010

Refleksje okresu bezprądowego

Jak to bywa na biegunie zimna, czasem zabierają prąd. Wówczas zostają tylko świece i zdumienie, że się jest się twarzą w twarz z ciemnością. W wyniku owego zdumienia wyjęłam dawno zakupioną cudnej urody włóczkę i druty, zdecydowana kontynuować rozpoczętą lata temu robótkę. Miało to być poncho, ponieważ mam słabość do tego typu okryć. Kiedyś nawet zrobiłam 5 cm! Niestety, moje umiejętności i talent do robótek ręcznych są raczej miernej jakości... Zawsze brakowało mi cierpliwości i motywacji, stąd umiem tylko jeden ścieg. Na szczęście, gdy byłam w krytycznym momencie rozpoczynania pracy, prąd oddano. Ufff... Kto mi zrobi poncho? :D

5 komentarzy:

  1. oddano Ci prąd, gdyż zadzwoniłam ja :]
    i jak pomysleli, ze będę gadać i gadać i gadać i gadać, to woleli zwrócić lelekstrykę :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Zadzwoniła wusz i stała się światłość :/

    OdpowiedzUsuń
  3. zabrali prąd - oddali prąd, omatko bo kipnę jakie fajne powiedzonka. a kto? a kto??? ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. no jak kto? wyzyskiwaacze, bo gdyby np zabrali prezesowi PKO, a dali Tesce (nie mylmy z tesco), to na mur robinhudy, a jeśli zabierają tesce to gnębiciele, gdyż ona umie robić na drutach tylko jeden ścieg, a to przy dłuższym niemaniu światła może wpędzić w srogą depresję

    :]

    OdpowiedzUsuń