wtorek, 8 marca 2022

Śnieg w marcu

Wiem, wiem, przysłowie mówi "W marcu jak w garncu", ale śnieg o tej porze, gdy wyglądam słońca odczuwam jak policzek, kiedy czekało się na pocałunek. Chyba tak mówiła Ania z Zielonego Wzgórza, ale głowy nie dam. W ogóle ostatnio tyle "policzków", że trudno się pozbierać. Różnych policzków. Człowiek nadstawia i nadstawia, a chciałby choć jednego pocałunku.

Dziś dzieci ukraińskie w szkole. I Aga, taka przejęta, że pierwszaka dostanie pod swoje skrzydła. Okazuje się, że w ciągu nocy przyswoiła kilka zwrotów i do malca zwraca się... po ukraińsku. Widzę niebotycznie zdziwione oczy dzieciaka, który rozumie, co ta obca nauczycielka mówi. Aga wita się, przedstawia i pyta o imię... Mały odpowiada. Tak, to stanowczo był pocałunek przy całym policzkowaniu, które trwa.

Mogłabym nieustannie płakać. Dlatego staram się nie myśleć  - najpierw o wojnie. Zerkam, oczywiście, co się dzieje, ale dozuję sobie ten koszmar, inaczej nie przetrwałabym. Uciekam od myślenia o sprawach osobistych, trudnych i nierozwiązywalnych. Pracuję, wpadam do mamy, ćwiczymy, ile się da, karmię, kąpię, układam do snu... Próbuję ogarnąć się, spisując to swoje mazgajstwo. Dziennik jako terapia, wszystko lepsze od zawieszania się.

Różne ładne życzenia z okazji Dnia Kobiet. Święto jak święto, ale dobre słowo zawsze w cenie.

Brakuje mi tworzenia, czasu na spokojne pisanie, kokoszą się we mnie teksty i nie dają rady jeszcze pojawić się. Widocznie za wcześnie. Ciągnie mnie do malowania, ale czas, czas...

Czuję, jak mój optymizm, jak radzenie sobie z trudną rzeczywistością, ginie. Gdzie pocałunki?! :)

Na pociechę - chińska piwonia z letniego ogródka młodszej bratowej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz