Drodzy Uczniowie,
postanowiłam napisać do Was list, żeby powiedzieć, że spotkanie z Wami będę długo pamiętać, ponieważ było bardzo nietypowe.
Co jakiś czas jestem zapraszana na wieczory poetyckie, literackie poranki czy właśnie spotkania z młodzieżą w szkołach. Zazwyczaj jednak są to spotkania z dorosłymi, ewentualnie z uczniami szkół średnich. Nie ukrywam więc, że kiedy dowiedziałam się, że mam stanąć przed uczniami szkoły podstawowej i gimnazjum, to przeszedł mi po plecach jakiś dreszcz i pomyślałam: co ja powiem? co przeczytam? - przecież nie piszę dla dzieci! Wprawdzie uspokajano mnie, że to wyjątkowa szkoła oraz że na spotkaniu będą tylko osoby zainteresowane, to i tak dopadł mnie lekki stres. ;))) Tak, tak, nie tylko Wy się stresujecie, dorośli także.
Oczywiście nie było powodu do niepokoju, ponieważ spotkanie z Wami stało się bardzo miłym przeżyciem: powitanie słowami mojego wiersza, potem Wasza uwaga, Wasze skupienie na mojej opowieści, to, jak słuchaliście, kiedy czytałam wam swoje teksty i jak zabraliście się do pracy, kiedy zaproponowałam mini-warsztaty poetyckie. Chcę podziękować za przemiłą atmosferę, cieszę się, że padały z Waszej strony pytania i mam nadzieję, że przeczytacie ten mój list.
Obiecałam, że najciekawsze Wasze teksty opublikuję na blogu i właśnie zamierzam to zrobić. Czytałam uważnie wszystkie, ale nie da się ich wszystkich tutaj wpisać. Wybrałam kilka, prezentuję je poniżej. Wersy kursywą pochodzą z mojego wiersza, reszta jest Wasza. Czasem dokonywałam drobnej korekty, ale naprawdę drobnej. Kolejność nie gra roli, nie ma miejsc pierwszych ani ostatnich - są tylko Wasze słowa, które chciałam pokazać innym.
Pierwsza kartka była podpisana literką E:
Ostre od światła, zaklejone mgłą, zagłuszone
śniegiem. Na przykład poranki. Albo powroty
pierwszej miłości, która czeka przykryta liśćmi
w jesienną noc aż ją odkryjesz. A kiedy już
to się stanie, będziecie otuleni płatkami śniegu
i nikt waszej miłości nie rozsypie.
Następny tekst autorstwa Beaty N.:
Żegnaj, do widzenia, do zobaczenia
-pasujące do siebie sekwencje pożegnań.
Albo jeszcze inaczej - wędrują tygodnie
- te jednak nie powrócą, zostaną
w przestrzeni niewypowiedzianych słów.
Podróż, wędrówka, droga, cel,
zatrzymam się w słowach:
dzień dobry, witam, cześć...
Agnieszka K., Va:
Najpierw pęczniejące brzuchy sióstr i przyjaciółek,
zaciśnięte na palcu małe piąstki dzieci,
potem dorosłość, pierwsze miłości,
a czasem i śmierci.
Zaczyna się się na zawsze,
kończy jak włóczka babuni,
którą możemy przeciąć.
Tekst autorstwa trzech osób: Julii Wronki, Joanny Kameckiej i Małgorzaty Kęszczyk:
Pierwsza miłość
- oślepiająca doskonałość nowego. Albo
pogrzeby, można przecież łączyć
coś nowego z czymś starym.
Zapomniane uczucia
przeplatać świeżością nowego dnia,
który przynosi ze świtem
nowe nadzieje.
Wiersz Klaudii Rogali:
Strach, obawa w sennych oczach,
wydumane potwory.
Zycie biegnie przed siebie,
nie zatrzyma się,
a to coś więcej:
pęczniejące brzuchy sióstr i przyjaciółek,
zaciśnięte na palcu małe piąstki dzieci,
kwiaty rozkwitające w ogrodzie
i śmiech matki, duma ojca.
Bo życie to coś więcej
niż obawy i strachy.
Radość chwili, ból serca,
trzepot motylich skrzydeł
nad głową.
Bo życie to młodość i starość,
i kupka popiołu.
To senność i szarość w mysich oczach.
Wszystko, co nas otacza,
cieszy, boli,
to blizna na ramieniu
i piegi na nosie.
Wszystko to warto przetrwać
i żyć tym, co najpiękniejsze.
I kartka anonimowa, niepodpisana:
Sprawy normalne, małe codzienności, klocki,
które można układać na tysiąc sposobów,
czasem przysparzają nam kłopotów,
a czasem układamy z nich ogromną wieżę,
tak wielką jak nasza radość.
Słowa jednej z najmłodszych chyba uczestniczek spotkania, Wiktorii Kurzątkowskiej z kl. IIIa:
Sprawy normalne, małe codzienności, klocki,
które można układać na tysiąc sposobów
to życie. Można powiedzieć, że jeden klocek
to jeden dzień. A kilka dni
to jedno życie.
Wiersz Marleny:
Żegnaj, do widzenia,
a może na razie
to pasujące do siebie
sekwencje pożegnań.
Albo jeszcze inaczej
- wędrują tygodnie,
jeden za drugim,
smutne,
radosne,
z łezką w oku,
z radością w sercu.
Odszedłeś...
więc chyba
- żegnaj.
I ostatni tekst autorstwa Olgi z kl. III B gimnazjum:
W spokojny dzień nagle przychodzi
zza progu, z bliska, z daleka, stąd, stamtąd,
skądkolwiek. Powroty. Pożegnania.
Albo narodzenia
lub ta okropna pustka cienia.
Przychodzi tak nagle,
dopada nas znikąd
i nie pozwala żyć
ani zginąć.
Zamieszczam tu cały wiersz, którego dwuwersy otrzymaliście w trakcie warsztatów:
Rzeczy pospolite
Sprawy normalne, małe codzienności, klocki,
które można układać na tysiąc sposobów
– na przykład wybrać poranki: budzenia się,
szybkie krzątaniny przed wyjściem do pracy,
ostre od światła, zaklejone mgłą, zagłuszone
śniegiem. Na przykład poranki. Albo powroty:
zza progu, z bliska, z daleka, stąd, stamtąd,
skądkolwiek. Powroty. Albo narodzenia:
pęczniejące brzuchy sióstr i przyjaciółek,
zaciśnięte na palcu małe piąstki dzieci
– oślepiająca doskonałość nowego. Albo
pogrzeby, można przecież łączyć
pasujące do siebie sekwencje pożegnań.
Albo jeszcze inaczej – wędrują tygodnie
zamknięte datami. Myślisz: rok, miesiąc.
Albo wszystkie miłości. Albo lepiej
rozstania. To, co z nami robią, przechodzą,
składają nas, utrzymują w jakiejś stabilności.
A tak wyglądaliście w trakcie spotkania:
Na zakończenie czekała mnie jeszcze niespodzianka - otrzymałam... portrety wykonane Waszymi rękoma oraz tomik wierszy uczniów ZS nr 4. Dziękuję Wam, mili Uczniowie oraz Waszym Nauczycielom. Pozdrawiam serdecznie, być może jeszcze kiedyś się spotkamy.
Teresa Radziewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz