Zjada mnie czas, zjadam się sama, jestem Uroborosem i mogłabym w końcu odgryźć ten ogon definitywnie. Coraz mniej mnie w necie, coraz więcej w rzeczywistości i w literaturze. Męczą mnie wojenki, wojny, podchody, partyzantka, działania obronne, działania zaczepne - otwieram fejsbuk, a tam wiecznie ktoś przeciw komuś i zawsze moja racja najmojejsza i najprawdziwsza, żadnego szacunku do tego drugiego, jakby ludzie się zamienili w zwierzęta, które nawet w wigilię ludzkim głosem nie przemówią. Po co więc to wszystko czytać? Lepiej opatulić się, bo śnieży i mrozi, wyjść w biały świat. To nic, że na stole została jeszcze praca do zrobienia, później. Oddech zamienia się w parę, chucham obłoczkami. Latarnie dziś dziwnie żółte, powietrze pachnie śniegiem, prawdziwym styczniem. Wracam, na balkonie świątecznie migocą niebieskie lampki. Biorę prysznic, parzę melisę z gruszką, czekam, aż wyschną włosy. Czytam, piszę. W oddali żółte latarnie, za oknem niebieskie światełka.
lubię jak jest tak ładnie...a wojenek unikam jak ognia
OdpowiedzUsuńznowu gdzieś jakieś wojenki? nie wiem nic. i dobrze. ferie.
OdpowiedzUsuńcicho
Ja nawet nie mam na myśli konkretnej sytuacji, a moje ogólne wrażenie - więcej na fb wojenkowania niż rozmów.
OdpowiedzUsuńJa to mam szczęście dlatego, że wojny są mi obce. Gdy jakąś nawet widzę (choć rzadko się to zdarza) nie wchodzę w nią. Sama też niczego nie wszczynam dlatego, że tak jak zachowuje się w rzeczywistości, postępuję też w internecie. Chcę, by zawsze służył mi on do tego co dobre, a nie do nienawiści, czy czegoś równie okropnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z szacunkiem:)
Kasia
a ja zawsze noszę bandaże przy sobie ha! ;D. bo "wciąż wojna trwa nmiędzy biednym i bogatym, wojna między mężczyzną i kobietą (...) czemu nie idziesz na tę wojnę, nie bądź turystą..."
OdpowiedzUsuń:D
uwielbiam te pieśń cohena i tłumaczenie macieja zembatego też
http://www.youtube.com/watch?v=xmyVgL4Vpw8
Też mam dość wojenkowani
OdpowiedzUsuńa i poszłam wczoraj w biały świat...