poniedziałek, 19 grudnia 2011

Jeszcze raz Nowak

Na zajęciach rozmawialiśmy o Diltheyowskim postulacie "rozumienia autora bardziej niż on sam" w kontekście przeżywania układu przeżyć, ale nie tego, który pobudził autora, a tego, który autor zbudował, który włożył w usta osoby mówiącej w wierszu, w usta bohatera idealnego. I ponieważ wciąż mam w głowie "Psalm o chorych nogach" Nowaka i tę niedawno pozyskaną świadomość, że poeta miał chorobę Burgera, że miał amputowane nogi, nie mogą mi się ułożyć jakoś te dwie sprawy, teoria mówienia o wierszu i sam wiersz.

10 komentarzy:

  1. moja droga, wie to każda ciocia-babcia mamy nie wspomnę. wie o Twoim zyciu wszystko, a nawet zna kształt tego, co najlepsze dla Cię. to aż dochtoratów trzeba, żeby taką prostę teorię wykryć? słuchaj mamy!
    ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. oczywiście rzecz jest luźno przełożona na kuchenną półke, ale, ponieważ mnie znasz, wiesz, że zaliczam ją do sieci ogólnej teorii spisku śwaita również w tym kształcie

    ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Teorię wykryłam na przekór tym na d. ;)
    Znaczy nie przystaje mi. :D

    A chyba se mogę zapisać co chcę na moim rodzonym blogu, a? ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Się nie wypowiadam...
    Pani Wuszka nie ma racji; orzekam to obiektywnie - i szlus.
    Dowodził będę później, albo i nie będę. Zależy. Od czasu, ochoty, stopnia upojenia (np. alkoholowego), od świadomości celu i skutku /czy przekonam i po co ewentualnie miałbym/).
    Trzeba czytać i się uczyć. Lepsze to, niż własne zdanie subiektywne, bo demokracja (taki excuse, kretyński), i każdemu wolno myśleć, co się myśli. I subiektywizm panujący nam miłościwie. Bo wolno wszystkim i każdemu, jak chce.
    Bzdura.
    Nie, nie i nie.
    Pani Wuszka racji nie ma.
    Ex cathedra się wypowiadam; polemik nie przyjmuję.
    A tak w ogóle: zupełnie nie wiem, o czym piszę... Nie na przekór Wuszki, ale w polemice do subiektywizmu i ku pochwale nauk.
    I już.

    OdpowiedzUsuń
  5. zależy, cóż Pan Janusz odczytał, jako moję racyę
    ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. ...że dochtoratów nie trzeba, a każda matka wie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Na to, co każda matka wie, dochtoratów nie trzeba... Sądzę, że taka była wymowa Wuszkowa. :)
    Bo tak to Wusz mię dopinguje jak najbardziej.
    Nici z polemik. :P

    OdpowiedzUsuń
  8. ...ale bo ona matka wie nie wszystko - to raz (więc dochtoraty potrzebne) i jeszcze o to się rozchodzi, że ona uogólniona matka płci dowolnej i wieku też (nawet, jeśli jeszcze matką nie jest, ani ojcem - albo li jest już nawet dziadkiem) wie, a nie zawsze dobrze wie - bo jej się wydaje, że wie, a nie wie (więc dochtoraty potrzebne po raz drugi). I to ja jako racyję wyczytałem, a raczej jako niemanie racyji, lol!
    A tam; nie brać mnie proszę dosłownie, ach nie :)
    Prawie świąteczne już uściski przyjąć w zamian proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Panie Januszu, ale znane jest Panu zjawisko żartu ironicznego?
    ;P

    non iron, szastąwusz :D

    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nic mi tak nie przeszkadzało w czytaniu jak wiedza z zakresu teorii literatury.

    mgr R.

    Dopiero jak się teorię literatury, historię i poetykę zdało i wszystko zapomniało, znów można było czytac i myśleć.

    OdpowiedzUsuń