czwartek, 29 grudnia 2011

A dni pękają

Wszystko ma tę niepowtarzalną woń; dzieci
pachną utraconym rajem: mlekiem, oliwką
i czymś słodkim, małe pokusy. Inaczej

wchodzi w nozdrza grudniowa, kłująca noc,
a inaczej rozgrzane południe sierpnia. Staruszkowie
też mają swój zapach, wypełniony talkiem. I wszystko

ukrywa aromat, każde spotkanie czy powrót, każde
odejście. Rzeczy twarde pachną ostrzej, nuta serca
skrywa gorycz; rzeczy miękkie związują ręce. Wtedy

przychodzi czas, dni pękają - suche i twarde
strąki. Wyłuskuję z pamięci zapachy, wyskakują
jak groszki wypychane kciukiem z łupinki.

9 komentarzy:

  1. Janusz Taranienko30 grudnia 2011 01:07

    No tak...
    Teresa, jedno pytanie / sugestia: o groszkach i łupince (zmyliło mnie do orzeszka, lol!); a może "ze strąka /strączka?/". Ładne słowo, "strączek" i mieści się w - sorrrrrryyy! - "rekwizytorni leksykalnej" tego wiersza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, już nie wiem, pod iloma wpisami próbuję dodać komentarz i niby jest wszystko w porządku, ale później znika. Mam nadzieję, że teraz się uda. :)


    Kupuje mnie końcówka tego wiersza. Dwóm pierwszym strofom mówię: no tak, prawda. Ale pewnie jutro nie będę ich pamiętać. :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy Wy nie sypiacie nigdy? :)

    Ewa, Margo. :)

    Janusz - no właśnie chyba za blisko strąka z przedostatniego wersu, sama się tu zastanawiałam.

    Oli, nie szkodzi, cieszę się, że czytasz.

    Ściskam Was serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba rzeczywiście sennie się wpisywałem: "strąki" są w poprzednim wersie... sry!
    Pozdrawiam (już sylwestrowo!) i... idę spać. Jednak, lol!

    OdpowiedzUsuń
  5. My też pozdrawiamy sylwestrowo i idziemy spać. :)))

    Serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. :)a poźniej rosną nowe piękne dni pomarańczowo - gożdzikowe...

    OdpowiedzUsuń