
Dwie rzeczy zwróciły moją uwagę na samym początku. Pierwsza to odmienność tych wierszy. Jest w nich coś osobnego - może to, że się nie mizdrzą, nie ubierają się ładnie, są takie bez makijażu - używając kobiecych skojarzeń. Druga rzecz natomiast, to kategorie moralne, o które książka pyta, o których opowiada.
Na pierwszej stronie zapisałam: Mniej niż zło - czyli ile? Co oznacza tytuł? Nawiązuje do "mniejszego zła"? Mniej niż zło - to lepiej czy gorzej? Czy w ogóle w tych kategoriach na ów tytuł należy patrzeć? Otworzyłam więc książkę na... spisie treści. Dwie części: "Z myślenia" - 30 wierszy i "Sen(s)tencje (z lat 2005-2009)" - zbiór krótkich myśli, spostrzeżeń, krótkich notek, pojedynczych metafor. Przejrzałam tytuły wierszy...
Już w tytułach znalazłam potwierdzenie swojej tezy. Wśród pierwszych wierszy: "Grzech pierworodny", a wśród ostatnich: "Zdrada", "Żal", "Confessio". Czytam kolejne teksty i odbieram je jak rozmowę dojrzałego człowieka na temat życia, naszego tutaj i teraz, na temat naszych wyborów, dobra i zła, na temat śmierci. To co w istnieniu najważniejsze, pojawia się ujęte w proste słowa, bardziej pytania niż stwierdzenia, bardziej spostrzeżenia niż prawdy objawione.
Wiersz pierwszy: "Skaczemy" - potknęłam się na nim od razu, wybił mnie swoimi wątpliwościami z kolein myślenia. Mówił: myślisz, że to twoja decyzja, że jesteś tu, gdzie jesteś? Jeśli tak uważasz, jesteś w błędzie, twoja obecność to tylko gra, jaką prowadzi z człowiekiem rzeczywistość. To nie my skaczemy, nie nasza wola tu działa. Jesteśmy... odbijani... To poczucie niemocy wraca w kolejnych wierszach:
na awersie jest twarz
mądra i łagodna
na rewersie nienawiść
pogarda i obrzydzenie
rzuć monetą ofiaro obu stron
/Władza/
W jednym ze środkowych tekstów odnajduję tytułowe "mniejsze zło":
zważyła w jednej ręce
i w drugiej
to chyba było tyle
ile trzeba
mniejsze zło
oddzielone od większego
/Oddzielenie/
Pojawia się w wierszach konieczność wyborów, także tych (a może - szczególnie tych) najtrudniejszych, gdy nie ma dobrej decyzji, gdy każda decyzja niesie ze sobą zło - mamy jedynie wybór między mniejszym a większym złem.
W dalszej części czytam wiersze - historie, wiersze - przypowieści. Pierwsza warstwa, to opowieść: o Cieluchu który ukradł Moneta z muzeum w Poznaniu, o milicjancie Marianie Dybaku, pojawia się Dustin Hoffman, który "ma duży problem z wyborem/ odpowiedniego jogurtu dla siebie" i paparazzi, który "przyczaił się jak wesz w gaciach/ i czekał i czekał i czekał// aż zdybał małego wielkiego człowieka/ na gorącym braku uczynku".
Czytając tomik Olgerda mam wciąż w głowie słowo "wybór" i odczucie, że chociaż wybieramy i musimy wybierać, to te wybory są tak trudne. W "Zwyrodnieniu plamki żółtej" czytam narzekanie, że "nic już nie jest proste", a świat po najmniejszym błędzie "pcha się we własne ramiona". Wiersze o wybieraniu - tak mówiłabym o książce "Mniej niż zło" - uwierają bardziej, kiedy ten wybór jest szczególnie egoistyczny. Takie - szczególnie trudne - są wiersze ostatnie. Coraz wyraziściej prezentują złe wybory:
zaproszenie zostało przyjęte
smokingi szwedzki stół stado hostess
i woda mnóstwo wody
zdrady nikt nie zauważył
zdrada nic nie waży
/Zdrada/
Tuż za "Zdradą" mamy "Żal":
włosy będą rosły
paznokcie będą rosły
będziemy rośli w nieskończoność
i nikt nie będzie nas podziwiać
/Żal/
Obok wiersza zapisałam: Wiersz o śmierci? Wiersz o pysze?
Ostatni tytuł to "Confessio" - wyznanie, przyznanie się, spowiedź. A w wierszu więcej pytań niż odpowiedzi:
ciepło we mnie skąd się bierze?
czy przestrzeń którą zajmuję
to moje miejsce?
wracam do siebie?
gdzie w rezultacie nie będę?
/Confessio/
Te ostatnie tytuły brzmią jak wyjęte z warunków sakramentu pokuty: najpierw mieliśmy swego rodzaju rachunek sumienia, był żal, teraz pojawia się spowiedź. Gdzie jest zadośćuczynienie? Poeta przymusza do szukania odpowiedzi na pytania, które zadaje, a także na te, których nie zadał, a które zadajemy sobie sami.
Lubię czytać wiersze z ołówkiem w ręku, a po jakimś czasie wracać do wierszy i notatek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz