wtorek, 16 lutego 2021

Mój pierwszy konkurs poetycki

Rok 2005. Publikuję od jakiegoś czasu wiersze na portalu poezja-polska.pl. Słyszę ponaglenia: zrób coś ze swoją poezją, wyślij może na jakiś konkurs czy co... No dobrze, myślę, szukam konkursów i w oko mi wpada piękny Konkurs Poetycki im. H. Poświatowskiej w Częstochowie. Patronka rozczulająca, jest kategoria "przed debiutem" no i - w razie jakiegoś wyróżnienia - z Białegostoku mam pociąg do Częstochowy, co wcale nie jest nieistotne, bo wydostać się z mojego końca świata nie było łatwo. I pewnego razu otrzymuję telefon z zaproszeniem na rozstrzygnięcie konkursu i informacją, że jestem w gronie laureatów. Z wrażenia siadam, a później w którymś wywiadzie opowiadam o tym - często mi się zdarza "z wrażenia" powiedzieć coś "zabawnego", z czego nie jestem zbyt zadowolona... Jest więc Częstochowa, jest wsparcie przyjaciół mi towarzyszących, jest wieczór w Teatrze im. Adama Mickiewicza. Rozpoczęcie. Na scenę wychodzi aktor i... czyta mój wiersz "świat urodził się pomarańczą". Drżą ręce, nogi, kolana, drżę wewnętrznie. Otrzymuję główną nagrodę w kategorii "przed debiutem". Przede mną jeszcze debiut w wydawnictwie pokonkursowym, debiut w czasopiśmie (nieodżałowane krakowskie "Studium" i korespondencja z Romanem Honetem), przede mną debiutancki tom "Lewa strona". Wspominam i czuję wzruszenie. Oto zestaw uhonorowanych laurem wierszy:

 

świat urodził się pomarańczą


wariatka usiadła przy drodze
zszywa stopy ścieżką z dzieciństwa
rozbiegły się w cztery strony świata

zna smak mięty melisy i szałwi
do szaleństwa wciera w język 
żyłki znajomych listków

bo świat urodził się pomarańczą
– śpiewa – ach pomarańczą

wariatka znów smakuje
porowate smugi słodyczy

jak pomarańcze krążą
– śpiewa – ach jak krążą

światem kołysze liść
wariatka pozwala
podnosić się i opuszczać

 
 

dzień gdy wariatka nadaje sobie imię


palce na zmarszczkach – wygładzić
popatrzeć w odbicie światła
rozszczepić jak pryzmat

wariatka przeczekuje złe wpływy
odbija się od księżyca w pełni

teraz będziesz nazywać się sonia
ach cóż za imię: sonia sonieczka

ujmuje za brzeg życie i tańczy
w kałuży zamacza dzień
śpiewa w ucho powietrza

ach cóż za imię: zielonooka sonia
takie imię to skarb – ach – prawdziwy skarb

wariatka rozśpiewuje się
w nieprzystających powtórzeniach

gdy zechcę będę zośką
zakasam szaleństwo
innym razem powiem: sofi
tak z francuska so – fi
przyciskając odpowiednio głos
jak me – sje albo bą – żur
och - będą mówić - prawdziwa
z ciebie soniu dama

wariatka zamyka oczy
potem otwiera na nowe życie

jestem sonia

 

sonia zanurza się w wodzie starając się przejść na drugą stronę

chcę zapomnieć na zawołanie
zacisnąć w pamięci to miejsce
do którego boję się wrócić

na piasku smugi jak gdyby pisane otwartą dłonią
woda niesie ze sobą wszystkie kolory znaczeń
sonia wybiera zieleń przeplecioną pajęczyną światła
wkracza w sieci plecione ze słonecznych rombów

chcę zawisnąć w bezruchu
zabierz mnie szybką smugą
wytop odpryski uczuć

woda podchodzi nieuchronnie jak codzienne rytuały
falą kreśli łagodne szlaki przełamując wszelkie opory
sonia pomiędzy palcami przesiewa zdziwione krople
podstawia ciche ciało pod spływającą pieszczotę

chcę już być po drugiej stronie
klękać z twarzą pokrytą patyną
jakby nalotem nieśmiertelności


sonia kocha

myśli że jeżeli zasłoni oczy 
nie zobaczy – ot – wariatka


kocham cię

zabrania tworzyć cokolwiek nowego w chwili
każe zamierać postaciom tworzącym nowe
poznaje zarysy ciała i wtapia się

nauczę podkreślać ciało
wyczuwać drżenia
kiedy sam cichniesz
i mówisz: cicho cicho

nauczę kołysać chwile
przetłumaczę miejsca do których
tylko my pasujemy

jeszcze o tym nie wiedzą
że oddech może parzyć
bogaci przeczuciem

kocham cię
kocham cię

chwila na którą nie ma słów

 

sonia kolejny raz poddaje się utracie

najpierw odwraca się by zmienić
bieg upartej rzeczywistości

tańczy

taniec dłoni obiera do czysta każdą przeszkodę

nałożę na siebie wieczory
schodzące jasną kreską

ale oszustwo znów dotyka
i sonia zwija się by ukryć
nagle objawiony brak

ach jak pięknie cierpię
śpiewa – spójrzcie jak pięknie
może to was zadowoli

liczy że może wreszcie odbiorą jej
przymus kreślenia umierających przyszłości

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz