niedziela, 28 maja 2017

O życiu - bo zaniedbuję bloga

Ponieważ Robert czepia się, że (cytuję) "jakoś Anka i ty zaniedbujecie swoje blogi", to na chwilę "odniedbuję" zapiski. :) Stan bloga wskazuje na poziom wolnego czasu. Jeżeli przestaję pisać, oznacza to zabieganie skrajne. Koniec roku zbliża się wielkimi krokami - w pracy jestem zakręcona "jak radziecki słoik", angielski dwa razy w tygodniu robi swoje, zajęcia teatralne z dwoma grupami oraz warsztaty literackie... Naprawdę, dawno nie byłam tak zajęta, jak w czasie tych ostatnich miesięcy. Pocieszają mnie przybliżające się wakacje, robię malutkie plany, będzie słońce, woda i spacery. Będą książki, czas na pisanie, na głośne czytanie na pomoście, na długie dyskusje, na zabawy z rodzinnymi i zaprzyjaźnionymi dziećmi, na gry... Szykujcie się, skrabliści i nie tylko! Czas na oddech. 

A tymczasem w czwartek wernisaż Grzegorza i rozmowy z ciekawymi ludźmi, w sobotę piknik po Biegu Konopielki i też ludzie, cudni ludzie z różnych stron. Podsłuchałam taką rozmowę: "bieg jak bieg, ale atmosferaaaa...". Podziwiam bardzo tych, którzy przygotowują całą imprezę. Pamiętajmy, że to bieg "z literackim akcentem". Kilka osób wylosowało i moje książki. Mam nadzieję, że zajrzą do środka... ;) Dziś święto ulicy Kilińskiego - ależ sympatyczne. Wpadłam, żeby popatrzeć, jak Grzegorz maluje (na ulicy) i - oczywiście - mnóstwo znajomych, słońce, malutkie zakupy (rękodzieło). W sklepie z pamiątkami "Śledzik" przepyszna degustacja śledzi. Jagoda zachwycona pesto z borowików i śledzi, ja zajadam się śledziem w śliwkach i granatach, Ani smakują także. Właścicielka przesympatyczna. Kupuję białowieską herbatę i mus pomarańczowy do ciała. Zapach! Uwielbiam pomarańcze.

A ileż różnych zaproszeń mnie omija! Nie da się być wszędzie, nie da się rozciągnąć doby. A tu jeszcze trochę prac uczniowskich do sprawdzenia... Jeżeli nie skończę, to parę dni poczekają moje dzieciaki. 

A z ciekawostek - wiedzieliście, że Zdzisław Beksiński (ten Beksiński) pracował w Autosanie? Jako projektant? I projekt jego autorstwa, projekt autobusu, został odrzucony jako "zbyt imperialistyczny"! Naprawdę ciężko musiało być w czasach socjalizmu artystom - wolnym duchom. 

No mam nadzieję, że Robert będzie usatysfakcjonowany... ;)

A na koniec Chanajki Klezmer Band - nasi muzycy z OiFP w nieco innej roli. Znaczy nadal w roli muzyków, ale innego rodzaju. Moja nowa miłość muzyczna od czasu Biegu Konopielki, gdzie słuchałam ich w zachwycie. :D




3 komentarze:

  1. czyli nabyłaś grzebałkowską : ]

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam Tereniu Twoją aktywność. Jesteś jak żywe srebro i ... masz w sobie tyle ognia ��

    OdpowiedzUsuń