niedziela, 30 kwietnia 2017

Kwiecień w Mońkach, maj w Michałowie...

Długi leniwy weekend. Z założenia leniwy. Mam wysypiać się do południa, czytać w łóżku, rozmyślać intensywnie, nie robić nic, a po nocach włóczyć się po necie. I oczywiście w takie weekendy zrywam się o szóstej rano, a do głowy przychodzą mi różne prace... Dziś nie pracowałam - w końcu niedziela (zdaje się, bo w takie długie weekendy tracę rachubę czasu) - natomiast siostra ma rodzona zadzwoniła i skusiła mnie... basenem w Mońkach. Właściwie od nich to niecałe pół godziny, a basen czyściutki, nieduży, a co najważniejsze - pusty! Był moment, kiedy wszystkie tory należały do mnie! Jaka szkoda, że ode mnie to spory kawałek. Jechać do siostry na obiad i potem wyskoczyć na basen - to jakoś inaczej, ale jechać tylko na basen... Wtedy - no cóż - wybieram Włókniarz. Ale kto wie, czy w najbliższych dniach nie sprawdzę, jak się ma basen w Michałowie - też nigdy z niego nie korzystałam...

A na zdjęciach - okolice Moniek. Dodajmy - w monieckim szpitalu przyszłam pewnego dnia na świat, więc czuję się z tym miasteczkiem nieco związana. :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz