środa, 10 lutego 2010

Czytając Seamusa Heaneya II

Słoneczny blask

Była zalana słońcem pustka.
Na podwórku pompa
grzała swój żelazny hełm,
woda lała się miodem

do wiszącego wiadra,
a słońce stało,
jak blacha, która stygnie
oparta o ścianę

długiego popołudnia.
W kuchni jej dłonie
przebiegały stolnicę,
czerwieniący się piec

naznaczał ją żarem
w miejscu, gdzie stała
w oprószonym mąką fartuchu
obok okna.

Teraz zamiata stolnicę
miotełką gęsiego skrzydła,
później siada, biodrzasta,
ma białe paznokcie,

i zmarniałe golenie:
oto jest znów przestrzeń,
chleb rośnie w rytm
tykania dwóch zegarów.

Oto jest miłość,
jak blaszana szufelka,
zanurzona zupełnie
w misce otrębów.


Z tomu "North" (1975), tłum. Paweł Marcinkiewicz

1 komentarz:

  1. niesamowita zdolność budowania obrazów krawędziami słowa :)

    OdpowiedzUsuń