Najpierw wrześniowy Cisówek, jezioro Hańcza i jezioro Pogorzałek z krowami u wodopoju. Na tej polanie życzę sobie mieć dom. :)
Któryś z zachodów z parkingu przed domem, czyli w stronę torów.
Z kładki nad torami, Białystok, za plecami dworzec, przede mną świat... ;)
Nie pamiętam, gdzie ten zachód zrobiłam, być może Juchnowiec, ale mam pomroczność. ;)
A to moja droga do pracy. Nie jest długa, idę więc noga za nogą, ale mam co podziwiać o poranku.
A tu typowy zachód słońca z mojego balkonu. :))
Oraz ponownie kilka zdjęć z porannej drogi do pracy. Jesień, Panie, jesień...
A tu kilka zdjęć ze spaceru do lasu w okolicach Hermanówki. Słońce i liście, można oszaleć.
Balkon, wieczór, słońce. Zachód do zapatrzenia się.
I inna droga do pracy. To znaczy - trasa ta sama, ale poranek w mgłach i świat zupełnie inaczej się zaczyna...
Białystok, tutaj też słońce zachodzi...
I wreszcie most nad Narwią za Wojszkami. Rzeka - granica. W słońcu dzisiaj - obłędna.
jeeesień! z powodu mostu przypomniała mi się nasza wizyta z Żurkiem u Cię :))
OdpowiedzUsuńTo była ładna wizyta. :))
UsuńHej. Jak widzę kontemplujesz otaczającą rzeczywistość nie poprzez wiersze lecz zdjecia. A jednak ciagle ta sama. Wrażliwa i pełna dobrej energii.
OdpowiedzUsuńO, jak dobrze, że jakiś Anonimowy Ktoś zwrócił uwagę, że zdjęcia i zdjęcia. :)Prawda, że trochę czas niepisania, ale trzeba by się zmobilizować. ;)
UsuńNo właśnie��
OdpowiedzUsuń