sobota, 25 listopada 2017

Weźmiesz beczkę zieloną...

Na fejsbuku Renka napisała, że zauroczona zakupami na targu przytargała do domu wór kapusty, żeby wzorem babci przygotować kiszoną kapustę. I na owym fejsbuku zadała rozpaczliwe pytanie: jak kisi się kapustę?!!! Na szczęście czasem ten portal się przydaje i Sibi natychmiast podała przepis. Wrzucę go tutaj, bo może i ja kiedyś będę miała ochotę na kiszoną kapustę bardziej wyrafinowaną niż ta z moich wspomnień z domu rodzinnego.


I ta owa kiszona kapusta wyzwoliła we mnie wspomnienia pt. jak ukisić kapustę. Więc specjalnie dla Renki spisałam, jak to się owo warzywo kisiło:

W domu rodzinnym co roku kisiliśmy kapustę. Oczywiście tamta była z naszego ogrody, każda główka idealna, twarda, duża. Najpierw wędrowała z piwnicy plastikowa zielona beczka - cóż, że plastikowa - w niej kapusta kisiła się najlepiej. Beczka musiała być wyparzona, więc na piecu najpierw bulgotała woda. W międzyczasie przynosiło się kapuściane głowy i obierało z zewnętrznych liści, te żółte szły precz - najczęściej kury miały z nich pociechę. Na stole ustawiało się szatkownicę - zrobił ją ojciec, nasza złota rączka. Obowiązkowo wyparzano i szykowano specjalny drąg - nie ubijaliśmy kapusty nogami, jak w filmie "U Pana Boga za piecem". Cóż więcej? Kapusta, marchew, sól. Kapusta - na szatkownicę, marchew - do tarkowania. I szło to po kolei: kapusta, posypać marchwią, posolić... A sól była zwyczajna, gruba, szarawa. Wszystko na oko, ale kapusta zawsze wychodziła. W międzyczasie - ubijało się drągiem i dalej, i dalej... I następne warstwy, i znowu ubijana kapusta jęczała. I tak do zużycia składników. Kilka dni ta beczka stała w kuchni, w ciepłym, codziennie trzeba było parę razy potraktować ją drągiem, poprzebijać dziury - zazwyczaj na początku kapusta sięgała dobrze ponad połowę beczki, w miarę kiszenia, wydzielania soku, opadała. Na szczęście kuchnia była na dole, więc zapach nie sięgał "na pokoje", trzeba było zamykać porządnie drzwi. Potem cała beka wędrowała do piwnicy, gdzie pod pokrywką, dociśnięta porządnym kamulcem, czekała na zimę, na bigosy, kapuśniaki, łazanki z kapustą, no i na surówki z cebulką, jabłuszkiem i odrobiną oleju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz