sobota, 23 sierpnia 2014

Jestem słońcem, jestem końcem



Więc nic nie jest święte, każdą rzecz można wykręcić,
strzepnąć i zużyć zamiast ścierki. Już nic nie mam, nic
nie potrafię, w głowie ostatnie dni moszczą legowisko,
puchną – brakuje miejsca na myśl, na jakąś nadzieję;
czasem nawet się śmieję, że droga w samych zakrętach.
Wchodzę na poręcze mostów, przyglądam się, patrzę,

patrzę. Gasnę. Wieże coraz wyżej i dalej, śpiewają
lecz nie dla mnie, śpiewają – kto usłyszy, kto wróci,
aby odpowiedzieć? Przez lipowe, ciemne gałęzie
skrzy się zachód, złoty pigment w plamach liści
gaśnie. Jestem tym słońcem, jestem końcem,
jeszcze jestem. Coraz mniej mnie w słowach,

w pamięci, coraz mniej w innych,
świat nieustannie dziwny obchodzi mnie
z daleka. Co z tego, że jeszcze się czeka
na wielką zmianę – cisza – wszystko już
przebrane, przepuszczone przez palce,

mosty płoną, słońce się chowa,
płonę, chowam się w głowie,
poza słowa.



3 komentarze:

  1. Nowa Reteska? chyba Tak.
    JBZ

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Teresa!
    Ciekawy wiersz! Uwagi chyba na privie (jak domyślasz się: mam!) - bo tutaj, na blogu zaraz będę się narażał na różności, że krytykuję. Ale jest co i gdzie szlifować. Choć ogólnie: bardzo very well :)
    Trochę inna wymowa (i tu się godzę z Panem JBZ), trochę pozostajesz sobą (i tu się nie godzę) - bo jakże miałabyś być zupełnie inna,co?
    Zaś off topic: nie odpowiedziałaś mi na maila, już sprzed 2 tygodni. Wiem: koniec wakacji i natłok! Ale nasmaruj coś!
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń