Nie minął tydzień, a znów poczułem, że coś niedobrego wkracza w moje życie. Znów, znów! Znowu! Tym razem zagrożenie przyszło ze strony przedmiotów. Sądzę, że się zmówiły i postanowiły utrudnić moją spokojną egzystencję. Kto wie! Może planują coś poważniejszego... Tak, tak, pewnie się uśmiechacie z przekąsem, ale proszę bardzo. Podam przykłady! W ogóle odnoszę wrażenie, że nie tylko przedmioty w moim mieszkaniu, ale przedmioty w całym mieście, ba! w całym kraju, a może i na świecie są nieprzychylnie nastawione do człowieka. Co? Nieprawda? Niedowiarki tomaszki! A mało razy stolik wystawił róg polując na ludzkie biodro, czy krzesełko nóżkę podstawiło?! Ha! Ale ostatnia zmowa dotyczy czego innego. Moje ubrania, książki, dokumenty, naczynia... wychodzą z szaf, szafek, biurek, regałów i... nie wracają... Och, robią to sprytnie, cała niecna procedura trwa, dniami i nocami, ooo, zwłaszcza nocami, już ja znam te przedmiociki. Przecież wiem, wiem doskonale, że nie używałem tego krawata od miesięcy, a raptem znajduję go pod kanapą czyhającego na trąbę odkurzacza, żeby dać się wessać. Te wszystkie koszule, swetry, skarpety... Skąd się biorą w dziwnych miejscach, przecież zazwyczaj wszystko kładę do szafy! A książki? Książki! Tylko wystarczy odwrócić się plecami i "Kuchnia Polska", którą dostałem od mamy na ostatnie urodziny leży na stole, "Amatorskie łowienie ryb" na parapecie, a stos innych towarzyszy im z uciechą! Na podłodze przy łóżku jakieś pisma, co do których w ogóle mam wątpliwości, czy je kupiłem... Sprytnie... potrafią przenikać przez zamknięte drzwi! Nadal mi nie wierzycie? No dobrze... a ile razy omawiano syndrom zaginionych w praniu skarpetek?! No gdzie one giną?! Gdzie?!! Mówię wam! To zmowa! Ale ja wyśledzę te nędzne robaki, jak pełzają, rażone żądzą zemsty na człowieku, założyłem pułapki, śledzę, czuwam...
a ile biurek ma w mieszkaniu narrator?
OdpowiedzUsuńa może wystarczy posprzątać ;D
...
OdpowiedzUsuń(milczę by nie wyjść na zołzę. milczę do Ciebie, tekście)
:]
przy okazji sobie powróżę
OdpowiedzUsuńPytanie: Czy powinnam pozbyć się ubrań, kórych nie nosiłam od wieków, a kóre kocham?
(mam nadzieję, że twoim weryfikatorem nie zawiaduje żadna z moich bratanic/siostrzenic, bo wtedy odpowiedź byłaby przesądzona)
odpowiedź była "trici", muszę się z nią przespać ;P
OdpowiedzUsuńwiesz, że nie znoszę tego robić, ale tak jako yyy eksperymentalne świństwo pomyślę:
OdpowiedzUsuńtylko ucięłam wykwity i wy-gadania tak dla przykładu z początku:
"Nie minął tydzień, a znów poczułem, niedobroć. Znów, znów! Znowu! Tym razem zagrożenie przyszło ze strony przedmiotów. Zmówiły i by utrudnić moją spokojną egzystencję. "
jak pociągnąć narracyjną linkę w dalszej częsci to schiiiiizzzz sam wyjdzie, nie ma potrzeby ciągle zaznaczać że "sądzę/wydaje mi się" chyba raczej chodzi w CAŁOŚCI tekstu o to, by pokazać to wydawanie/sądzenie/omam/a moze nie omam
więc po co to ciągle już na wstępie wyjmować?
Błąd jest taki (oprócz tego języka z poprzednich zarzutów)
- patrzysz na zarysowaną rzeczywistość okiem zdystansowanym, a nie osoby, która jest w "złudzeniu" i to zabija ten tekst - brak poczucia szczerości
pisząc tekst - musisz być autorem
aleeee
w środku tekstu, musisz zapomnieć o asekurowaniu się tzw "moim zdaniem", "sądzę że", "wydaje mi się"
oczywista sprawa, ja, jako czytacz, mogę pozwolić sobie na asekuranctwo i w dbałości o Twą przyjaźń napiszę:
OdpowiedzUsuńale oczywiście to tylko moje poczucie i zdanie
z wróżby weryfikacyjnej wynikało "kiesgr", a to mam nadzieję dobra wróżba bo dziś spławiłam wakacyjne długi :D
uhuuuuu!
(o masakra, tym razem była "letala", co wszelkiemu biologu zwiastuje, ni mniej,. ni więcej, tylko śmiertelność, zatem lhy lhyyyy ;)
OdpowiedzUsuńw kwestii słowa "niedobroć" - okropne, to moje słowo, wiec na pewno nie można go użyć, bo nie pasuje do twojego sposobu obrazowania i "mówienia"
OdpowiedzUsuńhyhy, jakaż ja jestem upiuerdliwaaaa uuuu, ale tęskniłaś, prawda?
^^
a tak po jednym doktorze housie więcej, myslę sobie, ze w sumie, co za różnica przecież, tyle tylko, ze sobie poględzimy.
OdpowiedzUsuńbardziej może ja do siebie, ale zaraz napiszę do Cię smsa i Cię o-bu-dzę
:]
Skarpetki, to przebiegłe bestie! Zawsze wydawało mi się, że nie ma z nimi problemu. Do czasu! Teraz wiem, jak potrafią skomplikować życie! Co tam skomplikować! Zatruć! Zniszczyć! Skarpetki to dranie!
OdpowiedzUsuń