Pokazywanie postów oznaczonych etykietą CYTATY. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą CYTATY. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 26 marca 2012

Mój własny zachód słońca

Powoli zrozumiałem, Mały Książę, twoje smutne życie. Od dawna jedyną rozrywką był dla ciebie urok zachodów słońca. Ten nowy szczegół twego życia poznałem czwartego dnia rano, gdyś mi powiedział: - Bardzo lubię zachody słońca. Chodźmy zobaczyć zachód słońca. - Ale trzeba poczekać. Poczekać na co? - Poczekać, aż słońce zacznie zachodzić. Początkowo zrobiłeś zdziwioną minę, a później roześmiałeś się i rzekłeś: - Ciągle mi się wydaje, że jestem u siebie. Rzeczywiście, wszyscy wiedzą, że kiedy w Stanach Zjednoczonych jest godzina dwunasta, we Francji słońce zachodzi. Gdyby można się było w ciągu minuty przenieść ze Stanów do Francji,oglądałoby się zachód słońca. Niestety, Francja jest daleko. Ale na twojej planecie mogłeś przesunąć krzesełko o parę kroków i oglądać zachód słońca tyle razy, ile chciałeś... - Pewnego dnia oglądałem zachód słońca czterdzieści trzy razy - powiedział Mały Książę, a w chwilę później dodał: - Wiesz, gdy jest bardzo smutno, to kocha się zachody słońca. - Więc wówczas, gdy oglądałeś je czterdzieści trzy razy, byłeś aż tak bardzo smutny? - zapytałem. Ale Mały Książę nie odpowiedział.

A. de Saint-Exupery, Mały Książę






czwartek, 30 czerwca 2011

Hanna we Frazie :)

Rano do pracy - prysznic, kanapka, klucze... Wychodzę. Naciskam klamkę i słyszę, że z drugiej strony coś upadło. Uchylam ostrożnie drzwi... Szara koperta z książką! Nadawca - Fraza! Ach! Zamykam mieszkanko i w drodze rozdzieram opakowanie. Na światło dzienne wyciągam nowiutkie pismo. A w nim - mnóstwo do czytania, jak to zwykle we Frazie. W Portretach - Olgerd Dziechciarz, o którego najnowszym tomiku pisałam TUTAJ i Alicja Baluch, z pewnością sięgnę po jej echobajki ze względu na moje teatralne poszukiwania scenariuszy. Dalej cały dział poświęcony Michałowi Fostowiczowi. A w Nieznanych Miejscach Zamieszkania (Literatury) min. Ewa Włodarska-Lorek i Janusz Radwański, na którego tomik czekam, ale przede wszystkim - Hanna, wydrukowana. Niedługo pojawi się w książce, ale póki co, rzeszowskie pismo zamieściło wiersze laureatów Konkursu im. Ratonia. Oprócz moich tekstów - poezja Patryka Czarkowskiego (II nagroda) i Kasi Zając (III). Jednak w najcudowniejszy nastrój wprawia mnie słowo p. Janusza Pasterskiego "Notatnik otwarty: Harmonia i rozedrganie" - słowo o wierszach laureatów z Olkusza, a szczególnie słowo o Hannie. Z przyjemnością skanuję stronę i zamieszczam ją tutaj:


FRAZA, nr 1 (71) 2011

środa, 11 maja 2011

Tajemniczy cytat...

Uwaga, konkurs! Jestem ciekawa, czy ktoś z Was wie, kto jest autorem cytowanej książki i cóż to za tajemnicza książka... Nagrodą będzie - satysfakcja... ;)

"Wyobraź sobie kozicę, a do czego ona nam się przyda, to się zaraz wyjaśni. Wyobraź sobie, że kozica ta spotkała w górach jakiegoś radioamatora i że właśnie zżarła mu schemat budowy radioodbiornika. Już? A zatem uwaga: życie ludzkie jest skomplikowane jak taka kozica od środka. I kropka, możecie zapomnieć o kozicy, była potrzebna tylko do wysnucia tej złotej myśli dotyczącej życia."

wtorek, 4 stycznia 2011

O tym, że Internet tylko przeszkadza...

"Im pewnie kiedyś było łatwiej pisać, tym pisarzom znaczy, bo nie mieli Internetu. Nie zagadywał ich ktoś ciągle na gg, więc jak już mieli wenę, to raczej konkretną. A ja to mam trochę trudniej, bo ilekroć siadam do pisania, okazuje się, że Aśka jest dostępny i przesyła wiadomość. Albo przypomina mi się, że miałam sprawdzić, kiedy i na co umarł Steinbeck, więc go wklepuję w Google, po czym klikając w kolejne linki, dochodzę, na przykład, do wojny w Korei, zapominam, co miałam robić i idę po piwo, zanim mi Żabkę zamkną."
Dominika Ciechanowicz, O pisaniu książek i paru innych sprawach
Migotania, przejaśnienia, nr 4 (29) 2010

A byłam przekonana, że tylko ja tak mam... ;)

czwartek, 21 października 2010

O melancholii

Oto zdanie, które dostałam w prezencie:

"Wy, którym ciężko zwalczyć melancholię, pomyślcie, że są ponoć kraje, gdzie drzewa co roku tracą wszystkie liście."
Apoloniusz z Tiany

Dziękuję. :)

niedziela, 25 lipca 2010

Astrid Lindgren

Pamiętacie "Pippi Pończoszankę", "Karlssona z Dachu", "Braci Lwie Serce", "Dzieci z Bullerbyn", "Ronję, córkę zbójnika" i wiele innych? O, ja pamiętam doskonale. Tym bardziej, że pierwszą książką, która mnie, bardzo nieletnie dziecię, zachwyciła i porwała, była historia Lisy i jej przyjaciół, czyli "Dzieci z Bullerbyn". Do tej pory mam gdzieś w głowie to poczucie dziecka, które dziwi się, że to już ostatnia strona i jak się opowieść może tak po prostu skończyć? Wiele razy czytałam tę małą książeczkę, a tamtą okładkę mam przed oczami. Było to stare wydanie, być może z 1956 roku, bo w bibliotece szkolnej takich staroci znajdowało się mnóstwo, ilustrowane przez Hannę Czyżewską. Wyglądało mniej-więcej tak:











A wspominam te lektury, ponieważ wpadła mi w ręce biografia autorki: "Astrid Lindgren. Opowieść o życiu i twórczości" napisana przez Margaretę Stromstedt. Lubię biografie, tym bardziej, gdy w jakiś sposób związane są z moimi lekturami. Margaret Stromstedt w pewnym momencie cytuje fragment dziennika szwedzkiej pisarki z 1964 r. - słowa, pod którymi mogłabym się podpisać i powtarzam wiele razy, nie wiedząc, że nie ja jedna "tak mam". :)
"Jak mogą istnieć ludzie, którzy się nudzą, Boże Drogi! Jak może starczyć czasu! Jak, na Boga, zdążyć przeczytać wszystkie książki, wysłuchać całej muzyki, zobaczyć wszystkie miejsca na świecie, nie, to by było kłamstwo, ja nie chcę oglądać wszystkich miejsc, ale zamiast tego chcę mieć czas na niezwykłe przeżywanie natury i ludzi, i sztuki, które oferuje ta krótka chwilka życia. I jeszcze trzeba by mieć kilka chwil na to, aby tylko posiedzieć i pogapić się bezmyślnie!"
Margaret Stromstedt, Astrid Lindgren. Opowieść o życiu i twórczości, przeł. Anna Węgleńska, Warszawa 2000, Nasza Księgarnia

wtorek, 22 czerwca 2010

Nie znacie dnia ani godziny... ;)

Nie umiemy przewidywać najistotniejszego.
Każdy z nas zaznał w życiu największych radości wtedy,
kiedy nic ich nie zapowiadało.

A. de Saint-Exupery

:)

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Czas

Wszystko ma swój czas,
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem:
Jest czas rodzenia i czas umierania,
czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,
czas zabijania i czas leczenia,
czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu,
czas zawodzenia i czas pląsów,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania,
czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,
czas szukania i czas tracenia,
czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania,
czas milczenia i czas mówienia,
czas miłowania i czas nienawiści,
czas wojny i czas pokoju.

Koh 3.1-8

wtorek, 4 maja 2010

Na marginesie różnych dyskusji...

"Autor to nie jest narrator i narrator to nie jest autor - tak uczą na najwyższych szczeblach polonistycznych wtajemniczeń i mają rację. Jeśli ja konstruuję postać i jeśli nawet jest to postać wzorowana na mnie samym, jeśli nawet tak jak ja pije i jeśli nawet ma na imię Juruś, to i tak ta postać nie jest mną, na Boga!"

Jerzy Pilch, Pod Mocnym Aniołem

środa, 24 marca 2010

Mowa utrudniona

Michał Paweł Markowski, Polska literatura współczesna. Leśmian, Schulz, Witkacy, Kraków 2007

"Co to znaczy interpretować utwór literacki, co to znaczy interpretować wiersz? Od razu odpowiedzmy: interpretacja to stawianie pytań tekstowi literackiemu po to, by go lepiej zrozumieć. Romantyczni filozofowie podpowiadali, że w interpretacji chodzi o to, żeby daną wypowiedź rozumieć lepiej, niż rozumiał ją sam autor. Dzisiaj, kiedy postać autora - choć ważna - nie rozstrzyga już o sensie utworu, powiedzielibyśmy raczej, że w interpretacji chodzi o to, żebyśmy lepiej zrozumieli zarówno tekst, jak i samych siebie. Interpretacja to próba rozumienia wiersza, którego sens nie jest oczywisty, próba, dzięki której nasze rozumienie świata i samych siebie ulega rozszerzeniu. (...) Interpretując, nie stwierdzamy od razu, jaki jest temat wiersza, szybko porzucając obszar słów i lokując się po stronie jednoznacznej myśli, lecz staramy się przebywać w świecie wykreowanym przez słowa wiersza tak długo, jak niezbędny jest namysł, będący podstawą interpretacji. Interpretacja bowiem to namysł nad sensem wiersza. Innymi słowy: interpretacja pojawia się wtedy, gdy słowa wiersza "dają nam do myślenia". W efekcie powinniśmy więcej wiedzieć, więcej rozumieć, choć czasem bywa i tak, że wiersze - szczególnie te najtrudniejsze (a wiadomo skądinąd, że jedna z definicji poezji to "mowa utrudniona") - stawiają szczególnie silny opór rozumieniu. Skoro więc celem interpretacji jest rozumienie sensu wiersza, sens zaś wpisany jest w tekst, to nie powinniśmy pytać: "co poeta miał na myśli?", albowiem nie jest to w interpretacji pytanie istotne. Po pierwsze dlatego, że to, co poeta miał na myśli, wpisał w tekst, który istnieje już bez jego poręczenia i może być odczytywany niezależnie od sytuacji, w jakiej powstał. Po drugie zaś dlatego, że nie chcemy wiersza traktować wyłącznie jako klarownego przedstawienia myśli poety, gdyż - a zdarza się to bardzo często - poeta nie tylko przedstawia własne myśli, ale też to, czego nie udało mu się do końca przemyśleć, co dostało się do wiersza z jego nieświadomości (zakładamy bowiem, że nie nad każdą myślą człowiek pracuje w sposób całkowicie świadomy) lub z innych tekstów, zarówno własnych, jak i cudzych. Po trzecie wreszcie, wiersz zrobiony jest przede wszystkim ze słów, które owszem, odsyłają zarówno do rzeczy, jak i do pojęć, ale jednak odsyłanie to często nie jest pozbawione pewnych perturbacji."

Wiem, że to dłuuuuugi cytat jak na taki malutki blog, ale miałam ochotę nim się podzielić. No i co Wy na to, drodzy Poeci i Krytycy? :)

poniedziałek, 22 marca 2010

Czas, przestrzeń, aksjologia.

Michał Paweł Markowski, Polska literatura współczesna. Leśmian, Schulz, Witkacy, Kraków 2007


"Trzy projekty literackie opisywane w tej książce nie tylko odróżniają się - zarówno rozmachem, jak i klasą - zasadniczo od innych strategii pisarskich pierwszej połowy XX wieku (...), ale też ściśle się ze sobą wiążą w najbardziej elementarnych przeświadczeniach dotyczących literatury, rzeczywistości oraz działającego w niej człowieka - twórcy. Są to trzy najważniejsze krytyczne projekty literackie, które na zawsze zmieniły oblicze polskiej literatury i zmieniają do dziś, podczas gdy inne, dawniej niestrudzenie napędzające machinę polskiego piśmiennictwa - projekt Żeromskiego choćby - utraciły już chyba swą literacką żywotność, choć także bywają źródłem inspiracji. Leśmian, Schulz i Witkacy nie tylko stworzyli oryginalne, myślowe i stylistyczne idiomy literackie, stanowiące ich własny, niepodrabialny znak rozpoznawczy, ale wynaleźli też języki, którymi może posługiwać się literatura nowoczesna, wolna od dziewiętnastowiecznych naleciałości, krytycznie opukująca myślową współczesność. Bohaterowie tej książki to polscy logoteci, wynalazcy, albo lepiej: ustawiacze języków, które do dziś zasługują na baczną uwagę."

No właśnie. Ostatnio myślę szczególnie krytycznie o swoim pisaniu. Zastanawiam się, jakie są moje przeświadczenia dotyczące literatury, rzeczywistości oraz człowieka-twórcy, dopowiadając: mojej literatury, mojej rzeczywistości i mnie jako twórcy (o ile w tych kategoriach mogę o sobie myśleć). Jak szeroki, a jednocześnie przenikliwy trzeba mieć umysł, żeby nie tylko ogarnąć literaturę, ale znaleźć w niej swoje miejsce?
Jakiś czas temu w jednym z maili padło pytanie, czy w mojej książce są trzy ważne elementy, konstruujące świat: czas, przestrzeń oraz aksjologia. Nie umiem do tej pory na nie odpowiedzieć. Chciałabym rzec, że tak, że są, ale wiadomo co się dzieje z dobrymi chęciami...
Czas, przestrzeń, aksjologia... Czas, przestrzeń, aksjologia...

wtorek, 16 lutego 2010

Bambino, Inga Iwasiów

Czytam "Bambino" Ingi Iwasiów i coraz bardziej wciąga mnie ta wojenno-powojenna historia. Historia - po pierwsze, ale i - po drugie - język zawiły, pokręcony nieco, najeżony szykiem przestawnym jak pułapkami, najeżony logiką autorki. Wciąga mnie też - po trzecie - zestaw bohaterów i już muszę, po prostu muszę się dowiedzieć, co się stanie z Ulą, Anną, Marią i Janem. Co ich łączy? „Mają z sobą coś wspólnego: nie mają tu, w mieście, rodzin. Uklepują swoje życie, stykając się naskórkami z ludźmi stąd, zawierają przymierza, składają przysięgi”. Tak opowiada o nich ta, która ich powołała do życia na kartkach książki.

niedziela, 17 stycznia 2010

O. Tokarczuk - kilka cytatów

1) Bo mnie uśmiechnął. :)

Stary sposób na senne koszmary jest taki, że trzeba je opowiedzieć na głos nad otworem ubikacji, a potem spuścić wodę.

2) Gdyż wydaje się być taki prawdziwy.

Ranki zimowe zrobione są ze stali, mają metaliczny smak i ostre krawędzie. W środę o siódmej rano, w styczniu, widać, że świat nie został stworzony dla Człowieka, a na pewno nie ku jego wygodzie i przyjemności.

3) Ponieważ wzruszył.

Lecz potem nagle jakaś rozpędzona planeta przekroczyła niewidzialny punkt i dokonała się zmiana, jedna z tych, których my tutaj na dole, nie jesteśmy nawet świadomi. Może tylko drobne znaki objawiają nam to kosmiczne wydarzenie, ale ich też nie zauważamy. Ktoś nastąpił na gałązkę leżącą na ścieżce, pękło w zamrażalniku piwo, które zapomniano stamtąd wyjąć w porę, spadły z krzaka dzikiej róży dwa czerwone owoce. Jak mielibyśmy to wszystko rozumieć?

Olga Tokarczuk, Prowadź swój pług przez kości umarłych

Bardzo cenię twórczość Olgi Tokarczuk, uważam, że jest jednym z najlepszych polskich powieściopisarzy (jedną z najlepszych powieściopisarzy? - te problemy z formą żeńską/męską :)). Dlatego z ciekawością sięgnęłam po najnowszą książkę pod pięknym, mocnym tytułem "Prowadź swój próg przez kości umarłych". Czytałam z przyjemnością, mimo, że jest to kryminał, a ja nie przepadam za kryminałami. Niby to ten rodzaj powieści, ale nie zagadka kryminalna w tej książce okazała się najważniejsza. Jeszcze wrócę do wrażeń po przeczytaniu, a teraz fragment, który od razu skojarzył się z jednym z moich tekstów, nawiązujący do tych samych słów z Biblii, później mój wiersz:

"Wieczne odpoczywanie". (...) Śpiewaliśmy tak z godzinę, ciągle to samo, aż słowa przestały cokolwiek znaczyć, jakby były kamykami w morzu, które, w nieskończoność obracane przez fale, stają się okrągłe i podobne do siebie jak dwa ziarnka piasku. Bez wątpienia dawało to wytchnienie, leżące martwe ciało odrealniało się coraz bardziej, aż stało się pretekstem do tego spotkania ciężko pracujących ludzi na wietrznym Płaskowyżu. Śpiewaliśmy o Światłości, która istnieje wprawdzie gdzieś daleko, na razie niedostrzegalna, ale gdy tylko umrzemy, ujrzymy ją. Teraz widzimy ją przez szybę, w krzywym lustrze, lecz kiedyś staniemy z nią twarzą w twarz. A ona nas ogarnie, bo jest naszą matką, ta Światłość, i z niej się wzięliśmy. A nawet nosimy w sobie jej cząstkę, każdy z nas...


Język jest szorstki, a okno ma smak jesieni

Próbuję w ten sposób poznawać. Na dwa sposoby,
jak dzieci, kiedy chcą oswoić stół, ścianę, talerz,

drzwi. A potem drzewo, ziemię, śnieg i powietrze.
Lubię wyraźny smak soli, chłodny metalu, chociaż

nie odróżniam jeszcze żelaza od miedzi. Ponoć

miedź jest cieplejsza, nauczę się to odczuwać.
Kiedy ułożą na wznak w wilgotnej, tłustej ziemi,

wtedy poznam nie tylko częściowo, jak w lustrze.
Poznam i nazwę tak, jak można jedynie

twarzą w twarz.

środa, 6 stycznia 2010

Drogi

Uświadomił sobie, że najważniejsze drogi, jakie przebywamy, nie są na zewnątrz człowieka, tylko w nim samym, w jego głębi. Spodobała mu się ta myśl. Jego droga jest w nim. Zwinięta, ale w każdej chwili może ją rozwinąć i wyruszyć, dokąd chce.
Nasłuchiwał, czy jakaś inna droga nie rozwinie się przed nim. Przyszło mu do głowy, że w człowieku może być wiele różnych dróg i coraz to inne okazje do rozwinięcia. I drogi te układają się pod stopami w zależności od tego, ku czemu zmierzamy, jakie mamy zamiary i jak długo zamierzamy wędrować.
Wybrałem niewłaściwą drogę - pomyślał. Istnieją inne wyjścia, zapasowe drzwi, odłożone na inny czas ścieżki, zwinięte w rulon, zaplanowane na potem, przygotowane na inną pogodę, inną górę i las. W człowieku znajduje się wiele nadprogramowych dróg, ścieżek, przystanków i placów odpoczynku.
Nasłuchiwał, czy nie wywiąże się z niego kolejna droga i nie rozsupła węzeł czasu.

Stanisław Srokowski, Samotność, Warszawa 2008