Czytam "Bambino" Ingi Iwasiów i coraz bardziej wciąga mnie ta wojenno-powojenna historia. Historia - po pierwsze, ale i - po drugie - język zawiły, pokręcony nieco, najeżony szykiem przestawnym jak pułapkami, najeżony logiką autorki. Wciąga mnie też - po trzecie - zestaw bohaterów i już muszę, po prostu muszę się dowiedzieć, co się stanie z Ulą, Anną, Marią i Janem. Co ich łączy? „Mają z sobą coś wspólnego: nie mają tu, w mieście, rodzin. Uklepują swoje życie, stykając się naskórkami z ludźmi stąd, zawierają przymierza, składają przysięgi”. Tak opowiada o nich ta, która ich powołała do życia na kartkach książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz