Kolejowe dzieci
Kiedyśmy się wspięli na nasyp ponad torami,
Na poziomie oczu mieliśmy białe filiżanki
Słupów telegraficznych, pełne trzasków druty.
Jak zgrabne podkreślenia odręcznego pisma,
Ciągnęły się łukowato całymi milami na wschód
I na zachód za nami, obwisłe pod ciężarem jaskółek.
Mali, wiedzieliśmy, że nie wiemy nic,
Co warto wiedzieć. Myśleliśmy, że słowa
Podróżują po drutach w błyszczących torbach kropel,
Każda napchana ciasno ziarnem światła
Z nieba, połyskiem przewodów i nami samymi
Pomniejszonymi tak nieskończenie,
Że mogliśmy przepłynąć przez ucho igielne.
Z tomu "Station Island" (1984), przeł. Stanisław Barańczak
Kolejowe dzieci
OdpowiedzUsuńKiedyśmy się wspinali na zbocze nasypu
Na wysokości oczu mieliśmy białe kubki
Słupów telegraficznych i skwierczące druty.
Ich cudownie niedbała kreska wlokła się
Milami na wschód i zachód od nas, i uginała
pod ciężarem jaskółek.
Byliśmy mali i myśleliśmy, że nie wiemy nic
Co wiedzieć warto. I że słowa wędrują po drutach
W lśniących torebkach kropli,
A każda z nich jest szczelnie wypełniona światłem
Niebios, iskrzeniem drutów, i nami
Pomniejszonymi tak bez granic
Że moglibyśmy się przecisnąć przez igielne ucho.
przeł. Piotr Sommer
[XII 95 /1 96]
Dziękuję Anonimowemu. :)
OdpowiedzUsuńTa możliwość porównania przekładów, tych różnych dróżek języka. Super, super.