Nie wiem skąd przyniosło mi ten wiersz, skąd ten motyw - czy to ta zima, czy jakiś dzień podszyty niżem? Śpiewał to Marek Grechuta, śpiewał Grzegorz Turnau, ale najszczególniejsze wykonanie kojarzy mi się z takim zaprzyjaźnionym zespołem, który w tutejszym domu kultury kiedyś pośpiewywał. Mam w uszach piękny alt Kasi śpiewającej "Senność gęsta jak śnieg i krążąca jak śnieg..." Panie i Panowie... oto...
Zadymka
Julian Tuwim
Józefowi Wittlinowi
Senność gęsta jak śnieg i krążąca jak śnieg
Zasypuje śnieżnemi płatkami sennemi
Bezprzyczynny mój dzień, bezsensowny mój wiek
I te ślady bezładnych moich kroków po ziemi.
Jeśli chcę, mogę spać - jeśli chcę mogą wstać,
Siąść przy oknie z gazetą z zeszłego tygodnia,
Albo iść w senność dnia - wtedy inny, nie ja,
Siedząc w oknie, zobaczy dalekiego przechodnia.
Czy to dobrze czy źle: tak usypiać we mgle?
Szeptać wieści pośnieżne, podzwonne, spóźnione?
Czy to dobrze czy źle: snuć się cieniem na tle
Kołującej śnieżycy i epoki przyćmionej?
Śnieg pierzyną mi legł, wiek godziną mi zbiegł
W białej drzemce, puszystym, przyprószonym spacerze.
Bezprzyczynny mój dzień, bezsensowny mój wiek
Składam wierszom powolnym w ofierze.
:)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń