Powoli zrozumiałem, Mały Książę, twoje smutne życie. Od dawna jedyną rozrywką był dla ciebie urok zachodów słońca. Ten nowy szczegół twego życia poznałem czwartego dnia rano, gdyś mi powiedział: - Bardzo lubię zachody słońca. Chodźmy zobaczyć zachód słońca. - Ale trzeba poczekać. Poczekać na co? - Poczekać, aż słońce zacznie zachodzić. Początkowo zrobiłeś zdziwioną minę, a później roześmiałeś się i rzekłeś: - Ciągle mi się wydaje, że jestem u siebie. Rzeczywiście, wszyscy wiedzą, że kiedy w Stanach Zjednoczonych jest godzina dwunasta, we Francji słońce zachodzi. Gdyby można się było w ciągu minuty przenieść ze Stanów do Francji,oglądałoby się zachód słońca. Niestety, Francja jest daleko. Ale na twojej planecie mogłeś przesunąć krzesełko o parę kroków i oglądać zachód słońca tyle razy, ile chciałeś... - Pewnego dnia oglądałem zachód słońca czterdzieści trzy razy - powiedział Mały Książę, a w chwilę później dodał: - Wiesz, gdy jest bardzo smutno, to kocha się zachody słońca. - Więc wówczas, gdy oglądałeś je czterdzieści trzy razy, byłeś aż tak bardzo smutny? - zapytałem. Ale Mały Książę nie odpowiedział.
A. de Saint-Exupery, Mały Książę
prywatny zachód słońca...... niezły tytuł?
OdpowiedzUsuńzachodźże słoneczko, byle nad moją chatą, i zanocuj u mnie, rankiem cię wypuszczę, ale nie za wcześniej, niech sąsiad do chlewiku z latarką
chodzi, i klnie na świt marudzący,i po rosie w pole idzie.
JBZ
Prywatny, prywatny, bo siadam sobie wygodnie na balkonie i paaaatrzę... :)
OdpowiedzUsuńA Wenus i Jowisz oglądasz?
OdpowiedzUsuńMałgoś, to zdaje się po tej samej stronie mniej-więcej, co zachód, więc hurtem, z księżycem po zachodzie oglądałam, jak chmur nie było. :)
OdpowiedzUsuńPięknie.
OdpowiedzUsuńTeresa: statyw, statyw! Wiesz, co będzie, gdy w następstwie kilku minut, co i raz, będziesz robić ten sam kadr? Albo tę samą przestrzeń - ale na ciągłym przybliżeniu (jak Ty teraz).
OdpowiedzUsuńJa, kilka lat temu - równie 'oszołomiony' podobnymi widokami - robiłem dokładnie to samo; też bez statywu. I kiepsko to trochę, bo z ręki nie złapiesz tego samego. Statyw, aż się prosi, statyw! I co minutę / dwie: pstryk!
Wiesz, że pojąłem wtedy zamiłowanie impresjonistów do malowania tego samego fragmentu w różnych porach dnia i - światła!
Pozdrawiam :)
Nati, dzięki. :)
OdpowiedzUsuńJaśku, do statywu to przydałby się jakiś lepszy aparat, a nie taki głupoodporny jak mój. I trzeba by było poduczyć się fotografii, a nie ustawiać automatycznie... A kiedy?! Kiedy?! Może na emeryturze? :D
Serdeczności! :)
a dyć tam, renke pewno miej, trwaj jako głaz, ani drgniej
OdpowiedzUsuń;D
:/ :D
OdpowiedzUsuń