Śnił mi się potop w Wenecji, przejrzystość
podchodziła podstępnie pod stopy,
pod progi, pod okna, zalewała dachy,
falowała ostrożnie, cicho, po kryjomu
- nikt nie zauważył, że nozdrza wypełniła woda,
zatopiła oczy, a prądy drążyły domy i ulice. I słowa
nad ranem: wiesz, na Placu Świętego Marka
pojawiły się ryby. Widzieliśmy je - wielkie,
obłe kształty. Popłynęło wszystko
- to świat krążył w rękach. Przyśnił mi się
potop, życie w wiecznej zmianie.
a mi się śniło, że biegałem
OdpowiedzUsuńi to bardzo szybko, co jak na sen,
zdumiało mię
:)
OdpowiedzUsuń