"Im pewnie kiedyś było łatwiej pisać, tym pisarzom znaczy, bo nie mieli Internetu. Nie zagadywał ich ktoś ciągle na gg, więc jak już mieli wenę, to raczej konkretną. A ja to mam trochę trudniej, bo ilekroć siadam do pisania, okazuje się, że Aśka jest dostępny i przesyła wiadomość. Albo przypomina mi się, że miałam sprawdzić, kiedy i na co umarł Steinbeck, więc go wklepuję w Google, po czym klikając w kolejne linki, dochodzę, na przykład, do wojny w Korei, zapominam, co miałam robić i idę po piwo, zanim mi Żabkę zamkną."
Dominika Ciechanowicz, O pisaniu książek i paru innych sprawach
Migotania, przejaśnienia, nr 4 (29) 2010
A byłam przekonana, że tylko ja tak mam... ;)
ja tez tak mam :) ale już sie nauczyłam zapisywac w komórce w notatniku, dzięki rafałowi nic mi nie umyka :)
OdpowiedzUsuńA ja w tym artykule wyczytałam jeszcze kilka ciekawych perełek :) I mam pod nosem sklep 24h i to jest kicha...
OdpowiedzUsuńTereniu, jak dla mnie żenua. Net w niczym mi nie przeszkadza. Pisanie nie polega, chyba na tym, o czym mówi ta Pani. Ale oczywiście mogę nie mieć racji.
OdpowiedzUsuńA widzisz, Madziu, ja się nie nauczyłam w notatniku. :)
OdpowiedzUsuńMargo, mój zamykają o 20.00 zimą, na szczęście. ;)
Oj, Marku, autorka sobie żartobliwie poczyna, to nie jest na serio, te słowa. Tak naprawdę, to takie kpienie z własnej słabości. Oczywiście, że to żadna wina Internetu tylko ludzkich skłonności, żeby znaleźć wytłumaczenie dla swojej niekonsekwencji czy nieobowiązkowości.
I powiem, że sama się złapałam na tym, że daję się Googlom wciągnąć czy rozgadać się na gg, kiedy powinnam czym innym się zająć. I sama z siebie się śmieję. :)
aśka prawie nigdy nie jest dostępny za wyjątkiem momentów kiedy zepsuwa się gg :]
OdpowiedzUsuńmam jakąś schizzę, przeczytałam "migdalenia przejaśnienia"
co moze wiele znaczyć
a poza tym wenie nie zaszkadza nic, vide wiersz o pieczarkach :]
Pozdro z egocentrycznej struny :D
Aha, włączyli nam wszystko (czyt. - prąd, wodę, ogrzewanie (bo na prąd) około 11tej) czyli zyjemy dalej, czyli jeźdźcy apokalipsy znowu dostali po palcach ;D
OdpowiedzUsuńa już ostatni garniec wody był! a już, Matka moja, na pomysł mój przyrodnika, spływiarza kajakowego- to rotopimy sniegu, głosem swem dydaktycznem wieloletniego pedagoża rzekła- a wiesz ty jaki śnieg je brudny!, gdy go w szklance roztopić?
OdpowiedzUsuń:D
Zrobiłam coś gorszego, przywiozłam z 20l różnych nalewek do domu, przez jakiś czas do sklepu będzie daleko...
OdpowiedzUsuń