Przeczytać całość zapragnęłam po poczytaniu fragmentów, a zwłaszcza tego:
Stacja dziesiąta: Pociąg (fragment)
Tymczasem zaraz za Pyskowicami wjechali w ową śląską
słynną plątaninę torów, która ciągnęła się aż do Jaworzna,
i która była straszliwą pułapką dla niedoświadczonych podróżnych,
ponieważ nikt prawie dotąd jej nie przebył szczęśliwie.
Tysiące szyn, torów, rozjazdów, ślepych stacyjek i fałszywych tropów,
okrutnych zwrotnic i błędnych nastawni, tworzyło jeden ogromny
labirynt, wciąż pochłaniając nowe składy osobowe,
towarowe i pośpieszne. Nieszczęsny maszynista już, już miał odnaleźć
drogę ucieczki, gdy po raz kolejny, zamiast Jaworzna,
trafiał na stację Ruda Chebdzie, by całą podróż rozpocząć od nowa.
Bywało, że pociąg, raz wjechawszy na śliskie rozjazdy,
błądził tam i latami, gubiąc po kolei podróżnych,
którzy zdążyli się dawno zestarzeć, wysiąść w rozpaczy
na którejś ze stacji lub umrzeć, nie doczekawszy wyjścia.
Odnajdywano w ten sposób czasami całe pociągi-widma
z oszalałym maszynistą i mundurami tylko konduktorów,
jeżdżące przez lata i sezony w kółko, bez ratunku.
Tomasz Różycki, Dwanaście stacji, wyd. Znak, Kraków 2004
Cudo, nieprawdaż? :)
To w ogóle świetna książka.
OdpowiedzUsuńahaha, to trzeba było mówić, jak byłaś u mię :D
OdpowiedzUsuńa Tyś się ino wywiadywała o Wallenroda, z którego i tak nie skorzystałaś :P
a dziś u nas pogoda taka, ze nawijam na uszy całosc Pierścienia Nibelungów, przyprawiając mury i mieszkańców o drżenie :D
OdpowiedzUsuńWiesz co, widziałaś "Sanatorium Pod Klepsydrą" W. J. Hasa? Szczególnie o początek mi chodzi. Wolę tamte pociągi widma i tamtych konduktorów. A on (Has) przecież na Schulzu to oparł: na "Sanatorium..." w szczególności i wybranych kawałkach ze "Sklepów...".
OdpowiedzUsuńJa rozumiem fascynację - ale "nie", przykro mi.
Pozdrawiam :)
Oj, Jaśku, to wszystko w konwencji żartu jednak, może bardziej ironii i oczywiście też gry intertekstualnej nie tylko z Schulzem. Mnie rozbawiło.
OdpowiedzUsuńSerdeczności. :)
Nie polemizuję. Może masz rację. Ale też i zdania nie zmieniam (uparty jestem, lol!). Może to kwestia (braku!) poczucia humoru? Nawet, jeśli żart wyczytujesz, to onże się chyba pod koniec tekstu gubi i wpada w serio. No nie wiem; nie przekonuje mnie i szlus!
OdpowiedzUsuń