Eli, a jeżeli ma się świadomość kiczu, to czy to jeszcze kicz? ;) Poza tym wklejam tu zdjęcia nie dlatego, że uważam je za cud artyzmu. Potem miło jest wrócić, jak do zdjęć w albumie. :)
Małgoś, ja się na zachody nie mogę wciąż napatrzeć. Cmok!
tak, o ile nie wykorzystasz go (jak np w kampie) do celów. ale czy zmuszeni jesteśmy do robienia z siebie rafinatu? dlaczego nie pozwalać sobie na estetykę kiczu (zważywszy, że estetyka wynika jednak ze zmian kulturowych), na rzecz poczucia, radości, beztroskiego pieprznięcia tego, co się pieprznąć na ścianę chce? to tak jak z uczuciami - oczywista, głupio jest dizabdziulkować sobie, ale niech podniesie rękę ów, co nigdy kochanej osobie (dorosłej lub dziecku) nie dziabdziulknął ;P
a w końcu blo, to poniekąd przestrzeń własnej ściany, nie strona oficjalna tudzież oficyna (wydawnicza) ;]
w książce kicz, tandeta, jarmarczność znalazłem, uwaga kobiety : Sugestia ukryta w znaczeniu słowa kicz (słowo poch. z niem. sketch, verkitchen - uprawiać drobny handel, wykorzystując spryt) wskazuje na komponentę nieuczciwości, oszustwa, co odpowiada wskazanej przez T.W. Adorno charakterystyce kiczu, którego cechą jest "udawanie nieistniejących uczuć" i tym samym ich neutralizacja. Lubię Was, ale w tym wypadku jestem z siebie dumny :)
Eli, czytasz nie te książki, co trzeba. :P Poza tym lubienie nas wcale nie wyklucza dumy z siebie, przeciwnie, może być dumny z siebie ten, który nas da radę lubić. ;)))
aaaaaaaaaaaaaaahahaha, Tess, na nieszczęście właśnie wzięłam do pyska piwo! jesteś mi winna szklankę z okładem!
:D
Albercie, nikt nie kwestionuje, kiczu jako 'udawania', niemniej to nie to samo, co wskazywanie kiczu przez estetykę kulturową, bo to zupełnie inna sprawa. kto mógłby zarzucić, ze nie przeżywam głęboko fioletów i oranżu zachodzącego na fotografii słońca? ;D
Bije kiczorem po oczach, aż można pocztówki drukować. Najwyraźniej - i słusznie - koleżanka nie przejmuje się :)
OdpowiedzUsuńLubię takie niebo... I za każdym razem inaczej :) Buziaki
OdpowiedzUsuńEli, a jeżeli ma się świadomość kiczu, to czy to jeszcze kicz? ;)
OdpowiedzUsuńPoza tym wklejam tu zdjęcia nie dlatego, że uważam je za cud artyzmu. Potem miło jest wrócić, jak do zdjęć w albumie. :)
Małgoś, ja się na zachody nie mogę wciąż napatrzeć. Cmok!
tak, o ile nie wykorzystasz go (jak np w kampie) do celów.
OdpowiedzUsuńale czy zmuszeni jesteśmy do robienia z siebie rafinatu? dlaczego nie pozwalać sobie na estetykę kiczu (zważywszy, że estetyka wynika jednak ze zmian kulturowych), na rzecz poczucia, radości, beztroskiego pieprznięcia tego, co się pieprznąć na ścianę chce?
to tak jak z uczuciami - oczywista, głupio jest dizabdziulkować sobie, ale niech podniesie rękę ów, co nigdy kochanej osobie (dorosłej lub dziecku) nie dziabdziulknął ;P
a w końcu blo, to poniekąd przestrzeń własnej ściany, nie strona oficjalna
tudzież oficyna (wydawnicza) ;]
cwanie jest, dorobić sobie filozję do chcenia. ja tak robię, kiedy mam ochotę, a nie chce mi się użerać z zarzutem ;D
OdpowiedzUsuńjak poezja:)
OdpowiedzUsuńw książce kicz, tandeta, jarmarczność znalazłem, uwaga kobiety : Sugestia ukryta w znaczeniu słowa kicz (słowo poch. z niem. sketch, verkitchen - uprawiać drobny handel, wykorzystując spryt) wskazuje na komponentę nieuczciwości, oszustwa, co odpowiada wskazanej przez T.W. Adorno charakterystyce kiczu, którego cechą jest "udawanie nieistniejących uczuć" i tym samym ich neutralizacja.
OdpowiedzUsuńLubię Was, ale w tym wypadku jestem z siebie dumny :)
Ivo, nie wszyscy tak uważają. ;)))
OdpowiedzUsuńEli, czytasz nie te książki, co trzeba. :P
Poza tym lubienie nas wcale nie wyklucza dumy z siebie, przeciwnie, może być dumny z siebie ten, który nas da radę lubić. ;)))
aaaaaaaaaaaaaaahahaha, Tess, na nieszczęście właśnie wzięłam do pyska piwo! jesteś mi winna szklankę z okładem!
OdpowiedzUsuń:D
Albercie, nikt nie kwestionuje, kiczu jako 'udawania', niemniej to nie to samo, co wskazywanie kiczu przez estetykę kulturową, bo to zupełnie inna sprawa. kto mógłby zarzucić, ze nie przeżywam głęboko fioletów i oranżu zachodzącego na fotografii słońca?
;D