w kwadracie wolności
wyznaczonej ramą
okna – pod flagą stolika
czajnika i kawy za dziesięć
pięćdziesiąt – filiżanka zagrała w dłoniach
dźwiękiem
lęku – zakonnica
na spacerze – zagubiona pośród wieżowców asfaltu
i dwupasmówki plamka czerni
w oceanie zieleni – nigdy
jej tu nie było – fatamorgana o ósmej trzydzieści
pięć w tej części świata – może
lepiej od razu skierowanie do
dlaczego czuję się jak Ferdynand Magellan? /pytajnik,
koniecznie pytajnik/
randka w ciemno
z Jezusem
trzysta metrów stąd skończył właśnie zajęcia
z trzecim rokiem opiekuńczej – a może
ktoś
zupełnie o niej zapomniał? /pytajnik,
tak, koniecznie/
umówił się w innym miejscu
w inny czas – a
ona – plamka czerni
w oceanie zieleni między wieżowcami i dwupasmówką –
pomyliła tysiąclecia
stulecia
przystanki
a może dni – albo wieczności
i biega teraz od prawa
do lewa – w ramę okna – z wymiaru
w wymiar –
przy stoliku z czajnikiem – wpisana
niczym
ptak – czarny zwiastun
wieczności
z milczącym carpe diem
przy porannej – jeszcze
nie zalanej – rozpuszczalnej
za dziesięć pięćdziesiąt – jak to
wszystko
kawie
Trochę inne niż to, co ostatnio czytałem, ale ciekawe.
OdpowiedzUsuńM.
Też uważam, że interesujące. :)
OdpowiedzUsuń