No i proszę - Hanna skarżyła się, że wrotycz za szybko przekwitł, naznaczony upałami. Łąki wrotyczowe pokryły rdzawe łodygi:
Ale po suchych sierpniowych dniach przyszły deszcze i wrotycz zakwitł jeszcze raz, oto dowód:
No i kto by się spodziewał, że jeszcze tego lata żółte kwiaty wrotycza można będzie znaleźć przy drogach? Zdjęcia zrobiłam w czasie spaceru do rodziców - wprawdzie jakościowo są może nienadzwyczajne, ale kwitnący wrotycz jest? Jest! :)
No i och! Nie mogę, po prostu nie mogę nie przytoczyć kilku zdań z Wikipedii:
Liście:
Duże, pierzastosieczne, dolne pierzastowcinane, górne wcinanopiłkowane, skrętoległe.
Kwiaty:
Baldachokształtny (podbaldach), składający się ze spłaszczonych koszyczków, w których znajdują się brzeżne kwiaty wyłącznie żeńskie, pomarańczowożółte, rurkowe jednostronnie ścięte, wewnętrzne, rurkowate, obupłciowe, nieco jaśniejsze. Kielich w postaci błoniastego rąbka.
Owoc:
Pięciożeberkowa niełupka.
ten wyschnięty wrotycz raczej wygląda mi na tamtoroczny, droga Hanno. one schną, ale takowe brązowe robią się po zimie dopiero ;P
OdpowiedzUsuń:]
Droga Wusz, a guziczek, ten wrotycz kwitnący pół lata, a potem rdzewiejący oglądałam w czasie wędrówek do rodziców. W TYM roku. :P
OdpowiedzUsuń:]
to są ttamtoroczne badylle mój drogi guziczku :)
OdpowiedzUsuńjeśli zechcesz pokusić się o pewien eksperymrent to trzym pędy wrotycza w suchym miejscu i zobacz jak schnie ;)
te szaro-rdzawe są zeszłoroczne.
ja i brat mój Krzysztof
z ramienia biologów zapiskani ;P