Lubię stare perony, szary marmur asfaltu
poprzecinanego żyłkami zieleni, tory
zarośnięte dżunglą roślin, których nazwy
zostawiają gorzki smak na języku. Natura
odbiera zrabowane tereny znacząc miejsca podwójnie
- życiem i rozkładem. Te ciche stacyjki z tłumem cieni,
odbić podróżnych, wystarczy tylko odpowiednio umieć
mrużyć oczy: oto rzędy sukien, płaszcze, oddziały pantofli,
trzewików, sandałów - maszerują małe wojska codzienności.
Widać, jak czekają albo jak się śpieszą, nudzą, ostrożnie
odwijają podróżne kanapki jakby odkrywali
inną stronę życia. Lubię stare perony,
dowód niepodważalny na stałą przemijalność
świata i człowieka.
a ja czytalam w podróży do wawy "poemat odjazdu" mandaliana. bardzo. :)
OdpowiedzUsuńJa próbowałam "Wspomnienia" Jurgielewiczowej... Deczko nudnawe, skutecznie uśpiły, ale doczytam do końca, doczytam! :))
OdpowiedzUsuńmówiłam Ci :]
OdpowiedzUsuńo jurgielewiczowej. od razu wyczułam dziada ;)