świat urodził się pomarańczą
wariatka usiadła przy drodze
zszywa stopy ścieżką z dzieciństwa
rozbiegły się w cztery strony świata
zna smak mięty melisy i szałwi
do szaleństwa wciera w język
żyłki znajomych listków
bo świat urodził się pomarańczą
– śpiewa – ach pomarańczą
smakuje porowate smugi słodyczy
jak pomarańcze krążą
– śpiewa – ach jak krążą
światem kołysze liść
wariatka pozwala
podnosić się i opuszczać
dzień pierwszy: wariatka nadaje imię
palce na zmarszczkach – wygładzić
popatrzeć w odbicie światła
rozszczepić jak pryzmat
teraz będziesz nazywać się sonia
ach cóż za imię: sonia sonieczka
ujmuje za brzeg życie i tańczy
śpiewa w ucho powietrza
ach cóż za imię: zielonooka sonia
takie imię to skarb – ach – prawdziwy skarb
gdy zechcę będę zośką
zakasam szaleństwo
innym razem powiem: sofi
tak z francuska so – fi
przyciskając odpowiednio głos
jak me – sje albo bą – żur
och - będą mówić - prawdziwa
z ciebie soniu dama
wariatka zamyka oczy
potem otwiera na nowe
jestem sonia
sonia zanurza się w wodzie starając się przejść na drugą stronę
zapomnieć
zacisnąć w pamięci miejsce
do którego boi się wrócić
na piasku smugi spisane otwartą dłonią
woda niesie wszystkie odcienie znaczeń
sonia w zieleni gęstniejącej od myśli
ciągnie sieci słonecznych rombów
fala podchodzi nieuchronnie jak codzienne rytuały
kreśli łagodne szlaki obmywając z przeszłości
sonia palcami przesiewa zdziwione krople
podstawia ciche ciało pod spływającą pieszczotę
chce już być po drugiej stronie
klękać z twarzą pokrytą patyną
dziwić się nalotem nieśmiertelności
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz