Kiedy wczoraj opublikowałam na blogu opowieść z połowy pierwszego dnia, zdałam sobie sprawę, że zgubiłam jeden motyw. Przyczyna była prosta - nie zrobiłam zdjęcia i ulotna pamięć nie zarejestrowała, o zgrozo, literackiego motywu! W Karlskronie, niedaleko Amiralitetskyrkan, czyli Kościoła Admiralicji, jest mały pomnik Nilsa Holgerssona wybiegającego z otwartej księgi i tablica upamiętniająca pierwszą kobietę-noblistkę, Selmę Lagerlöf oraz jej powieść "Cudowna podróż". Ktoś mi zrobił zdjęcie przy pomniku, jeżeli do mnie dotrze, wrzucę je tutaj. Zaś informacje o największej drewnianej świątyni w Szwecji znajdziecie w Wikipedii. Zwróćcie uwagę na figurę żebraka Rosenboma z odchylanym kapeluszem. :)
Sfotografowałam natomiast znajdującą się nieopodal kościoła, w parku Amiralitetsparken zabytkową dzwonnicę Amiralitetsklockstapeln (jak to wypowiedzieć?!), której dzwony są zsynchronizowane z Kościołem Admiralicji.
Uzupełniłam zapomnianą część wędrowania i możemy ruszać w dalszą drogę. Przed nami Stortogret, czyli Wielki Rynek, największy rynek
w Skandynawii o powierzchni 2 ha. W jego centrum znajduje się
XIX-wieczny pomnik króla Karola XI. No za przystojni ci Szwedzi to nie byli - słyszę komentarz jednego z uczestników wycieczki... Za chwilę sami ocenicie, czy to prawda. :D
Obok pomnika, przy rynku, mieści się
też neogotycka wieża ciśnień, w której obecnie ma swoją siedzibę
prywatne muzeum sztuki rodu Kulenoviców. Wyczytałam, że w podziemiach
wystawiony jest budzący kontrowersje obraz Madonny z Dzieciątkiem, który
podobno namalował Leonardo. Szkoda, że nie mogliśmy go zobaczyć. Tutaj znajduje
się Kościół Trójcy Świętej, okrągły budynek z dachem kopułowym, który jest nietypową dla Szwecji konstrukcją (znowu nie zrobiłam zdjęcia!), Kościół Fryderyka oraz Ratusz - dziś budynek sądu.
Teraz czeka na nas Muzeum Marynarki Wojennej - Marinmuseum, pięknie położone, wchodzące swoją bryłą w morze. Historia Szwecji nierozerwalnie wiąże się z Bałtykiem, oglądamy kolekcje związane ze sztuką budowy okrętów, przepiękne modele żaglowców i nie tylko, zwiedzamy okręt podwodny (spełnia się marzenie pewnej osoby ;)). Zachwyca mnie kolekcja rzeźb galionowych i zabytkowe okręty przed budynkiem muzeum. Zdjęcia zrobię po zwiedzaniu, kiedy wyruszymy w krótki rejs promem na wyspę Aspö i w czasie powrotu zachwyci mnie panorama portu.
Wyspę Aspö zamieszkuje około 500 osób i kursuje tam bezpłatny prom. Podróż trwa pół godziny w jedną stronę, płyniemy bez wysiadania na wyspie, w tę i z powrotem, podziwiamy widoki, a że lekko kołysze, urządzam sobie 15-minutową drzemkę. Przypominam, że w nocy nie było wiele czasu na sen.
Jedną z atrakcji południowej Szwecji jest ponadsześciokilometrowy most łączący ze stałym lądem wyspę Olandię. W drodze podziwiamy widoki, natura Szwecji jest zachwycająca, ale doskonale widać, że jeszcze nie nadeszła pełna wiosna - niewiele liści na drzewach, za to wszędzie przecudnie kwitnące zawilce - ogromne połacie zawilców wszędzie i wszędzie. Stokrotki zaś identyczne jak w Polsce. :)
I wreszcie Kalmar. Tereny zamieszkałe w czasach prehistorycznych, a źródła pisane o mieście pochodzą z XI wieku. Najstarsza pieczęć miasta pochodzi z okresu od 1255 do 1267, co czyni ją najstarszą pieczęcią Skandynawii. Zatrzymujemy się przy pięknej katedrze, spacerujemy po uliczkach Kalmaru, a na koniec docieramy do kalmarskiego zamku z zachwycającym widokiem na morze.
I... to wszystko... Jeszcze wskoczymy do sklepu i wydamy korony na kawę, herbatę i czekolady ze słonymi migdałami i słonym karmelem i - czas na prom. Ale o podróży i dniu trzecim - w następnym odcinku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz