Wyruszyliśmy dziś na południe naszej gminy, ku rzece Narew, aby poszukać miejsc związanych z historią ziemi juchnowieckiej. Najpierw zatrzymaliśmy się w Złotnikach - Tryczówce, żeby poszukać śladów po dawnych zabudowaniach dworskich. Chciałam odnaleźć pewien obelisk, który wiąże się z historią jednego z mieszkańców dworu w Złotnikach, mianowicie Artemona Janiewicza, jedynego syna wicegubernatora Teodora Janiewicza i Zofii z Wysockich. Popełnił on samobójstwo - stało się to podobno w dniu ślubu z panną Starzeńską, dziedziczką majątku Pietkowo, a przyczyną był brak miłości. Jako samobójca Artemon nie został pochowany w rodzinnym grobowcu na cmentarzu juchnowieckim (notuję, żeby poszukać grobowca Janiewiczów), lecz w miejscu śmierci. Niedaleko drogi widnieje ów obelisk zbudowany z czerwonej cegły, niestety niszczejący, a że pamięć o tych zdarzeniach zupełnie nie zginęła, świadczy znicz ustawiony zapewne w miejscu, gdzie spoczywa nieszczęsny mężczyzna.
Dalej wyruszyliśmy do Zajączek, żeby poszukać miejsca, gdzie ok. XIII w. istniał gród obronny - prawdopodobnie będący grodem pomocniczym dla grodu w Surażu, strzegący przeprawy przez Narew, umiejscowiony w okolicach ujścia do Narwi rzeki Orlanki. Trochę błądziliśmy nad rozlewiskami, przy okazj szukając śladów wiosny. Tu będzie potrzebna pomoc mojej przyjaciółki biologa, bo pierwszy raz te kwiaty widziałam - masa, cała przestrzeń nad brzegami rzeczki porośnięta tym różowawym kwiatostanem.
Nieco dalej oczywiście więcej oznak wiosny, to zdaje się rodzaj jakiegoś pierwiosnka... Albo i nie... Ciekawe co powie zaprzyjaźniona pani biolog...
Po drodze widzimy, że bobry nie próżnują...
Później płoszymy żurawia...
I obserwujemy ptaki, które zrywają się do lotu, tworzą klucze, siadają na wodzie... Żałuję, że nie mam lepszego obiektywu.
Wracamy do samochodu, a w nadrzecznych zaroślach takie oto znalezisko... Jagoda - 8 lat (która również próbuje robić zdjęcia) - mówi: poczekaj, tylko zrobię te kalesony!
Przejeżdżamy do Kożan, gdzie znajduje się pięknie położona na wzgórzu z widokiem na rzekę cerkiew pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego. Dookoła krzyże.
I widok na rozlewiska...
Zawracamy i podążamy ku Rostołtom, gdzie szukamy świadectw jeszcze starszej przeszłości tych ziem. Na wschód od wsi znajdują się, odkryte w XX w., kurhany z III wieku n.e. należące do kultury wielbarskiej określane od nazwy miejscowości kurhanami „typu rostołckiego”. Mamy jednak chyba zbyt mało danych, nie jesteśmy pewni, czy wzgórza porośnięte drzewami, to te miejsca, których szukamy. Niespodziewanie za wsią, po skręceniu w boczną, polną drogę, naszym oczom ukazuje się stary wiatrak - a właściwie jego ruiny. Stajemy zadumani i zmartwieni, że właściwie jeszcze rok-dwa-trzy i nie będzie pewnie czego oglądać.
Niewiele pozostało z bogatej przeszłości ziemi juchnowieckiej, tereny przygraniczne (tędy min. przebiegała granica między Wielkim Księstwem Litewskim a Koroną Polską) były świadkami walk, zniszczeń, przemarszów wojsk. Trzeba ocalić przynajmniej to, co jeszcze można zobaczyć.
A może być Bratowa? Pierwsza roślina to lepiężnik różowy, druga na pewno kokorycz, prawdopodobnie pełna :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wycieczki, pozdrawiam :)
Bratowa może być jak najbardziej. :))) Lepiężnik różowy zawojował mnie. :) Następnym razem Cię zabierzemy. ;P
UsuńZdjęcie żurawia....boskie :)
OdpowiedzUsuńW takich sytuacjach żałuję, że nie mam PRAWDZIWEGO aparatu, tylko malutki kompakcik. :)
Usuńjak dobrze, że w tym rozpędzonym świecie nie zapominamy o własnym pochodzeniu, korzeniach...interesujemy się historią naszych przodków :)
OdpowiedzUsuńpiękny region, cudowne krajobrazy :)
Moja rodzina jest napływowa właściwie, ale mieszkam tu odkąd pamiętam i czuję się związana z tym miejscem, dlatego ciekawi mnie historia i jej pamiątki. Niedawno doczytałam się, że pierwszym mężem Barbary Radziwiłłówny, późniejszej żony Zygmunta Augusta, był Stanisław Gasztołd, właściciel tutejszych ziem. Tak to się mała historia splata z wielką. :)
UsuńAleż masz tam pięknie :)
OdpowiedzUsuńNo Małgoś, zapraszam nieustannie. :)
UsuńDla takiego jak ja, piękna wycieczka po regionie którego nie jest mi dane odwiedzać z uwagi na kiepską komunikację, dlatego jestem wdzięczny za takie prezentacje, w skrytości ducha liczę na podróż realną, Podlasie nie wymaga reklamy, samo w sobie jest cudowną wizytówką.
OdpowiedzUsuń