Znalazłszy (cóż za piękny imiesłów przysłówkowy uprzedni - któż dziś wie, co to jest... ;)) w skrzynce pocztowej kartkę od dwóch dziewoj, które zasiadłszy na pizzę w Jezioranach z powodu braku kucharza owej pizzy nie otrzymały i raczyły się chmielowym napojem alkoholowym, wzruszyłam się głęboko, gdyż owa pocztówka przypomniała mi jezioranowy mój wiersz w owym pięknym miasteczku wymyślony. Otóż więc kartka - ma dobrą miejscówkę na trzech ostatnich tomach encyklopedii PWN i na tle obrazu Grzegorza - a pod nią wiersz.
Koty nad Symsarną
Asi
A gdybym urodziła się w innym miejscu
– chociażby tutaj, gdzie świat się wydaje
jednocześnie prostszy i bardziej skomplikowany
w coraz bledszych liniach kolejnych planów.
W Jezioranach ulica nadbrzeżna tuli się do wody,
a niebo bywa niebieskie jak wszędzie,
gdzie ludzie witają się słowami
o listopadzie słonecznym i pełnym
niespodziewanego światła.
Gdybym mieszkała w którymś z tych domków
karnie tworzących ścieżkę dachów,
codziennie karmiła te dwa koty,
schodziła w dolinę i słuchała,
dokąd woła rzeka.
A gdybym urodziła się w innym miejscu
– chociażby tutaj, gdzie świat się wydaje
jednocześnie prostszy i bardziej skomplikowany
w coraz bledszych liniach kolejnych planów.
W Jezioranach ulica nadbrzeżna tuli się do wody,
a niebo bywa niebieskie jak wszędzie,
gdzie ludzie witają się słowami
o listopadzie słonecznym i pełnym
niespodziewanego światła.
Gdybym mieszkała w którymś z tych domków
karnie tworzących ścieżkę dachów,
codziennie karmiła te dwa koty,
schodziła w dolinę i słuchała,
dokąd woła rzeka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz